23:37
Byłam już gotowa do wyjścia. Miałam na sobie czarną pelerynę na wszelki wypadek. Perspektywa tego, że możemy zostać przyłapani była równie niepokojąca jak ekscytująca. Po cichu wyszłam z mojego pokoju kierując się do pokoju wspólnego. Nigdzie nie paliło się już światło. Za oknami słychać było jedynie szum jeziora, a po płonącym ogniu w kominku pozostał już tylko węgiel. Ostrożnie przedostałam się na korytarz rozglądając się na boki. Gdy upewniłam się, że jestem sama nałożyłam na siebie kaptur i na palcach delikatnie ruszyłam ku bramie Hogwartu. Bałam się, że ktoś mnie przyłapie. Nie wiem jaką dostałabym za to karę. Snape swoimi groźbami o przerażających konsekwencjach wystraszył nawet mnie. Dlatego dokładnie pilnowałam się nieustannie oglądając się za siebie i obserwując śpiące wokół mnie obrazy. Mury Hogwartu o tak późnej godzinie były przerażające. Gdy tylko stanęłam już przy jego drzwiach, wyjęłam różdżkę i wypowiedziałam w głowie zaklęcie otwierające drzwi. Te uchyliły się skrzypiąc przy tym cicho, a ja prześlizgnęłam się przez niewielką szparę, po chwili ponownie je przymykając. Idąc przez błonia wcale nie było lżej. Szum jeziora przypominał mi o tym gdzie powinnam teraz być za to oddalone boisko przypominało mi o celu mojej podróży. Co by się stało gdybym została spetryfikowana? Może stać się to w każdej chwili... Coraz bardziej zaczęłam się obawiać konsekwencji. Niespokojnie rozglądałam się za siebie przyspieszając kroki. Aż w końcu znalazłam się na boisku.
Powoli weszłam na trybuny starając się o to aby stare deski nie wydobywały skrzypiących dźwięków. Szukałam w głębi trybun Olivera, który był jedynym powodem dla którego z tamtąd nie uciekłam. Usiadłam na jednej z ławek patrząc na rozgwieżdżone niebo. Dla zabicia czasu starałam się znaleźć wszelkie możliwe znane mi gwiazdozbiory. Znalazłam Orion, który prezentował się niezwykle pięknie. Przymknęłam oczy wsłuchując się w szum drzew z zakazanego lasu. Czułam zapach boiska, zapach intensywnie zielonej trawy, dźwięk zasypiającej przyrody, która mnie otaczała. Zatraciłam się w tym chcąc nie myśleć już o zamknięciu szkoły, nowych zasadach, moim ojcu i o Nilce...
O co ją spytam gdy się obudzi? Co trzeba by powiedzieć? Osobie, która niczym śpiąca królewna przespała prawie cały rok szkolny. „Jak było?“, „Czy coś pamiętasz?“, „Słyszałaś nas?“. Jak powiedzieć co się stało, jak wyrazić naszą tęsknotę...
Nagle usłyszałam nad sobą szum który w przeciągu sekundy przeleciał nad moją głową. Otworzyłam oczy i po chwili zobaczyłam brązowe tęczówki tuż przede mną.
Oliver uśmiechał się delikatnie przyglądając mi się uważnie.
-Zwariowałeś?! Złaź z tej miotły! Jeszcze cię ktoś zauważy! - krzyknęłam szeptem.
-Coś za coś... Jak na razie mi się to nie opłaca.
Wywróciłam oczami i uśmiechnęłam się delikatnie. Po chwili zbliżyłam się do Wooda i musnęłam jego usta. Odsunęłam się od niego przyglądając się jego wyrazowi twarzy. Jego oczy były zamknięte a jeden kącik ust uniesiony w górę.
-Warto było... - powiedział po chwili siadając obok mnie.
Nieoczekiwanie jednak posmutniał patrząc pusto w boisko. Przyglądałam się jego spojrzeniu, które jasno miało wypisane drukowanymi literami emocje smutku i głębokiego zawiedzenia. Chodziło o mecz.
Oliver zamyślił się zapominając o mojej obecności. Zgarbił się delikatnie plącząc palce dłoni.Nie wiedziałam czy mam zacząć mówić. Nie chciałam przerywać jego rozmyśleń, głębokiej ciszy podczas której tonął w myśleniu o swojej przyszłości, o pucharze, quidditchu...
Czekałam na jego ruch. Jednak gdy się nie doczekałam przerwałam głęboką ciszę.
-Wyrzuć to z siebie. Dawno nie rozmawialiśmy.
Oliver nie patrząc na mnie jedynie zmarszczył brwi i zaczął ruszać dłońmi stykając środkowe i wskazujące palce i tworząc z ust kreskę.
-Gdy McGonagall weszła na boisko... Okazało się, że zostały spetryfikowane dwie osoby. Próbowałem z nią porozmawiać, ale nie było szans. W tym roku nie ma już możliwości zdobycia pucharu... - wyznał w końcu.
Powoli umieściłam swoją dłoń na jego.
-Mamy jeszcze przyszły rok. - powiedziałam unosząc delikatnie kącik ust.
Oliver spojrzał na mnie kiwając delikatnie głową. Po chwili ponownie spojrzał na ziemię.
-Masz rację... - przyznał - Mimo to to ostatnia szansa i nie jestem w stanie wyobrazić sobie co by się stało gdybyśmy na 7 roku nie wygrali. A jeśli nie złapią sprawcy tych ataków to możemy zapomnieć o przyszłym roku, a dla młodszych już o każdym kolejnym. Właściwie ja nie jestem w zupełności czystej krwi tak jak ty. - spojrzał na mnie.
Odwróciłam od niego wzrok. Nie lubiłam mówić o mojej krwi. To był jedyny temat którego się wstydziłam dlatego, że wymagał opowiedzenia o mojej rodzinie. Mama była córką mugoli, ale uczęszczała do Hogwartu za to ojciec był czystej krwi. Można powiedzieć, że w 75% jestem czysta. A pozostałe 25%? Będą spetryfikowane?
Przypomniała mi się moja biedna siostrzyczka i ostatnia noc w moim domu. Wzięłam rękę z dłoni Olivera i czując jak napływają mi łzy do oczu intensywnie spojrzałam w przeciwną stronę.
Brawo. 10 punktów dla Slytherinu, Oman.
-Przepraszam. - szybko dopowiedział Wood widząc moją reakcję.
Nie tylko rozpoczął niewygodny temat. Otworzył mi oczy na to, że siedząc na trybunach o północy w tak wielkim niebezpieczeństwie zachowaliśmy się jak dzieci na wagarach. I to przyłapane na piciu alkoholu.
Po chwili jednak poczułam jak Oliver pewnym ruchem objął mnie dając mi ciepło i poczucie bezpieczeństwa. Przymknęłam oczy aby oddać się w pełni tej chwili.
Umieściłam dłoń na nadgarstku szatyna odsuwając jego ręce ode mnie.
-Okej. - wydusiłam ponownie patrząc w jego stronę.
Mimo to moje spojrzenie powędrowało na ławki trybun. Nie chciałam teraz o tym rozmawiać gdy przecież chodziło o to, że odwołali mecz.
-Jeśli nie chcesz o tym rozmawiać to powiedz. - dodał po chwili.
-Oliver ja nie lubię unikać tematów. Moim zdaniem uciekanie przed problemami jest poprostu głupie i jest oznaką strachu, ale ten temat poprostu jest trudny... - wyznałam.
Jestem ślizgonem. Przyznawanie się do błędów i mówienie o emocjach ciężko przechodzi mi przez gardło. Więc taka wypowiedź była dla mnie bardzo trudna i wymagająca.
On dobrze o tym wiedział. Wydawał się dumny, że pokonałam moje ślizgońskie i rodzinne problemy z mówieniem o emocjach.
-Ale jeśli tylko będziesz chciała porozmawiać możesz do mnie przyjść.
Uśmiechnęłam się delikatnie składając usta w kreskę i uciekłam spojrzeniem na boisko.
-O czym jeszcze chciałeś ze mną porozmawiać?
-Chciałem cię zobaczyć.
Parsknęłam cicho śmiechem. Brzmiało to jak kinowa komedia romantyczna lecz mimo to poczułam ciepło na sercu.
-Wciąż nie wierzę, że jesteśmy razem. - przyznał z uśmiechem.
-Jak też. - odpowiedziałam spoglądając na niego.
Wood przybliżył się do mnie i przytulając delikatnie pocałował moje czoło.
Uśmiechnęłam się ponownie czując jego perfumy.
-Moja... - powiedział cicho głaszcząc moja głowę.
Słysząc to słowo z jego ust czułam się bezpiecznie. Może przestanę myśleć o tym, że jestem kiepską dziewczyną do związku. Że zniszczę Olivera od środka. Że życie z ślizgonką jest trudne. On chciał zaryzykować i ja też. Kochałam go.
-Twoja
CZYTASZ
We Know Every Star... Mój Nikt ~Oliver Wood
Fiksi PenggemarŚlizgonka zakochana w quidditchu spotyka na drodze Gryfona o podobnych upodobaniach. Jej przyjaciółka w związku z prefektem Gryffindoru przymusza ją do relacji z domem Godryka. Dziewczyna angażuje się w życie prywatne swoich przyjaciół nie czując g...