18+
--------------------------------
18:47
Było już dawno po lekcjach. Krążyłam zniecierpliwiona po moim pokoju. Percy przekazał mi, że gdy Oliver odbędzie już rozmowę z McGonagall i pokaże siniaki na twarzy Pani Pomfrey, przyjdzie do mojego dormitorium.
Sama nie wiem co zajęło mu więcej czasu. Gdy przerwałam ich bijatykę profesor McGonagall była aż czerwona ze złości. Bałam się o samopoczucie Olivera. Zdawałam sobie sprawę, że na pewno zawiesi na jakiś czas jego funkcje kapitana drużyny. I mimo, że to będzie może tydzień lub dwa dla Wooda to będzie koniec świata.
Martwił mnie jeszcze fakt tego dlaczego doszło do tej bójki. Nie chciałam żeby ktokolwiek się dowiedział zarówno o tym co zrobił Flint i o tym, że jestem z Oliverem, a po szkole zaczęły już krążyć najróżniejsze i najdziwniejsze plotki.
Po chwili usłyszałam nieśmiałe pukanie do drzwi. Gdy je uchyliłam zobaczyłam Teofila i Olivera.
Tracz podtrzymywał Wooda, który ze zmęczenia już nawet nie zwracał uwagi na to, że jeden ze Ślizgonów tak poprostu wpuścił go do pokoju wspólnego i do tego odprowadził do pokoju jednej z obywatelek domu węża.
Szatyn był nieco poobijany ale jeszcze bardziej zmęczony i zrozpaczony.
-Matko Teofil, zaprowadź go do łóżka niech się położy bo zaraz tu padnie.
Teofil po chwili położył Wooda na łóżku po czym spojrzał na mnie.
-Co powiedziała Pomfrey i McGonagall? - spytałam z nutką zmartwienia w głosie.
-Mają zawieszoną odznakę na dwa tygodnie. - odpowiedział z powagą- Do tego Marcus jeszcze leży w skrzydle szpitalnym. - dodał z wyraźnym wyrzutem w głosie. W końcu kolegował się z Flintem.
-Bardzo Cię przepraszam. - spojrzałam na bruneta ze współczuciem wypisanym na twarzy.
-Nic się nie stało. - odpowiedział podnosząc delikatnie kącik ust. - Potem nam opowiesz co się stało a teraz wam nie przeszkadzam. - dodał na odchodne, po czym wyszedł zamykając cicho drzwi.
Spojrzałam na leżącego Olivera nie wiedząc od czego zacząć. Jego lewe oko było podbite, a na przeciętym policzku miał niewielki plaster od pielęgniarki. Czekał na mnie oczekując, że zacznę konwersacje.
-Tłuczku, strasznie cię przepraszam. Nie musiałeś tego robić. - usiadłam obok niego.
-To ja Cię przepraszam. Mogłem go trochę oszczędzić. Nie masz mnie za co przepraszać.
-A odznaka? - spytałam obawiając się odpowiedzi.
-Coś ty. Przecież i tak nie będzie już więcej meczów. To nie robi mi większej różnicy. Poza tym jesteś dla mnie ważniejsza od Quidditcha. - spojrzał mi w oczy wymuszając uśmiech, który przez obrażenia na twarzy wiele go kosztował.
Takie słowa z jego ust wydawały się nierealne. Bo nikt jeszcze ich nie usłyszał. Jeśli jestem dla niego ważniejsza od jego ukochanego sportu to znaczy, że naprawdę mu zależy.
Zbliżyłam się do niego ostrożnie opierając się o jego klatkę piersiową. Gdy nasze usta prawie się stykały usłyszałam od niego ciche syknięcie i wzdrygnięcie.
-Co się stało? - spytałam odsuwając się.
-Nie pokazałem Pomfrey wszystkich siników. - wyznał szeptem.
Szybko wstałam z łóżka na co Oli podniósł się do siadu.
-Zdejmuj koszulkę i spodnie. - zarządziłam na co spotkałam się z zaskoczonym spojrzeniem Wooda.
CZYTASZ
We Know Every Star... Mój Nikt ~Oliver Wood
FanfictionŚlizgonka zakochana w quidditchu spotyka na drodze Gryfona o podobnych upodobaniach. Jej przyjaciółka w związku z prefektem Gryffindoru przymusza ją do relacji z domem Godryka. Dziewczyna angażuje się w życie prywatne swoich przyjaciół nie czując g...