.26.

235 7 0
                                    

.Następnego dnia wraz z Gedeonem ruszyłam do Wielkiej Sali na śniadanie.

Niepewnym krokiem przez środek sali poszłam do naszego stołu. Niepewnym dlatego, że przy wczorajszym wydarzeniu zachowałam się jak tchórz i uciekłam. Pocieszyłam się jednak tym, że miałam prawo bo wzięli mnie z zaskoczenia.

Usiadłam przed moim talerzem patrząc pusto na odbijające się od niego światło świec i pochodni. Przy mnie usiadł Gedeon zdziwiony moim zachowaniem.

-Co jest? Normalnie to byś się rzuciła na jedzenie. - zaśmiał się i zbliżył do mnie.

Odgarnał za ucho kosmyk moich włosów chcąc zobaczyć mój wyraz twarzy.

-Ok, na twarzy masz wymalowane dwa piwa kremowe i fiolkę zacnego eliksiru. - uśmiechnął się do mnie.

Spojrzałam mu w oczy śmiejąc się cicho. Jego „zacny eliksir“ to rzecz jasna alkohol który jego zdaniem bardzo smakował z piwem kremowym. Już od dwóch lat próbował udowodnić mnie i Nilce, że tak smakuje najlepiej. Dzięki czemu już dawno zapomnieliśmy jak smakuje piwo kremowe bez żadnych dodatków, aż do momentu w którym każdy z naszej trójki szedł na piwo kremowe już z zupełnie kim innym.

-Masz rację. - przyznałam przyjacielowi.

-Wiesz mam nowy przepis... - powiedział cicho.

Ukradkiem zabrał mój kielich z wodą i wyjął z kieszeni niewielką fiolkę szybko ją otwierając i dolewając mi jej parę kropel do napoju.

Nie wiele myśląc zdesperowana wzięłam kielich do ręki i w parę sekund wypiłam do dna.

Gedeon zdziwiony spojrzał na mnie.

-Wiesz ja tylko żartowałem ale najwyraźniej jest z tobą źle... - powiedział przyglądając mi się z szeroko otwartymi oczami.

Ponownie utkwiłam spojrzenie w talerzu. Nie potrzebowałam teraz pocieszenia czy rozmowy a jeszcze jednej zacnej fiolki do jasnej... Uznałam, że nie będę tego ukrywać.

-A... Masz coś jeszcze na zapleczu? - spytałam Naake z nadzieją.

-Możliwe... - uśmiechnął się do mnie. - Ale najpierw coś zjedź. - powiedział wskazując na mój pusty talerz.

Westchnęłam i uznałam, że wezmę dwa tosty i trochę jajecznicy żeby nie miał pretensji. Gdy byłam w trakcie jedzenia przybliżył się do mnie. Zawsze tak robił jak czegoś ode mnie chciał.

-Co? - spytałam.

-Chcesz mi powiedzieć co się stało?

-Nie.

Chłopak westchnął i spojrzał na stół gryfonów.

-O kurde. - powiedział krótko.

-Co? - spytałam przechylając lekko głowę w jego stronę.

-Hah Oliver się na ciebie gapi. - powiedział śmiejąc się cicho.

Poczułam pieczenia na policzkach dobrze wyczuwając jego spojrzenie na czubku mojej głowy. Mimo to nie chciałam złapać z nim kontaktu wzrokowego więc kontynuowałam jedzenie.

-Jeju ale słodko...- powiedział Ge analizując jego jak mniemam zdesperowane spojrzenie.

-Łamiesz mu serce. - powiedział do mnie kręcąc głową.

-Może to właśnie chciałam zrobić. - wydusiłam.

-Chyba mi nie powiesz, że nic do niego nie czujesz. - popatrzył na mnie marszcząc brwi.

W tym momencie przed oczami miałam całe nasze półrocze. Począwszy od mojego jeszcze starego nimbusa na dworcu aż po święta. Ponownie miałam przed oczami zieloną jemiołę która rozkwitła nad naszymi głowami wyczuwając idealny moment. Kto wie jak by to było gdybyśmy byli w innym miejscu? Może gdyby nie ta jemioła nawet nigdy by do tego nie doszło. Jak głupia spojrzałam na stół gryfonów.

We Know Every Star... Mój Nikt ~Oliver WoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz