.22.

230 9 0
                                    

Tak oto powoli zaczynano rozważanie zamykania szkoły. Większości raczej było to na rękę z małym wyjątkiem 10%. Ja byłam jednym z tych niewielu którzy w Hogwarcie najlepiej zostali by jeszcze na wakacje. Puki mogłam chciałam się nacieszyć każdą lekcją nawet jeśli miałyby być to eliksiry. Zdeterminowana nałożyłam torbę na ramię i wraz z Gedeonem ruszyłam ku pierwszej lekcji która okazała się być... Eliksiry...

***

-Dziś nie będziemy warzyć eliksirów ani uczyć się o składnikach. Chciałbym zapoznać was z eliksirami miłości i szczęścia. - zaczął nauczyciel. -Wood jak nazywa się eliksir szczęścia? - spytał nagle nietoperz.

Oliver jak skała wpatrywał się w nauczyciela dobrze wiedząc, że nawet nigdy nie usłyszał tej nazwy.

-Felix Felicis. - wtrącił Percy ratując współlokatora.

-Prosiłem cię Weasley? - zagrzmiał profesor. - -10 punktów dla Gryffindoru.

Weasley zrobił się cały czerwony że złości.

-Dobrze...A czy Pani Oman wie jak nazywa się najniebezpieczniejszy i najmocniejszy eliksir miłości? - zwrócił się do mnie.

-Amortencja. - odpowiedziałam unosząc głowę.

-Tak... - wydusił Snape. - proszę podejść, Panno Oman. - ponownie powiedział podchodząc ze mną do swojego biurka.

Wszyscy patrzyli na mnie gdy czekałam na polecenie nauczyciela.

-Powąchaj - powiedział wciskając mi fiolkę w ręce.

Powoli przyłożyłam ją do nosa i poczułam dziwnie mi skąś znany zapach.

-Co czujesz? - wycedził przez zęby.

-Mmm...Chyba... O delikatna brzoskwinia... Odrobinę potu i drewno, las. - odpowiedziałam niepewnie.

-Znakomicie...

Wróciłam do rzędku uczniów.

-Profesorze, co oznacza ten zapach? - spytałam wyczuwając uśmieszki klasowe.

-Podobno wąchając amortencję czujemy zapach naszej drugiej połówki... - odpowiedział niechętnie.

Ge uderzył mnie lekko łokciem cudem powstrzymując się od śmiechu. Za wszelką cenę starałam się aby go opanować. W najgorszym wypadku Slytherin dostał by cios minusowych punktów.

-Zamknij się! - zaczęłam popychając go do tyłu tak aby nauczyciel nie zwracał na niego uwagi.

-To przeznaczenie. - wydusił przez śmiech.

-Jeszcze chwilę i twoim przeznaczeniem do końca roku będzie leżenie w skrzydle szpitalnym obok Nilki. - zagroziłam mu na co on ucichł momentalnie.

Poczułam, że ktoś na mnie patrzy. Wzrokiem wróciłam do mówiącego nauczyciela zostawiając Gedeona za sobą. Zaczęłam patrzeć na każdego z osobna. Szybko znalazłam źródło mojego niepokoju. Były to brązowe oczy skrywające szczęście które uśmiechały się do mnie.

Oliver nerwowo ściskał jedną z książek które trzymał w rękach i patrzył na mnie widocznie zadowolony i zawstydzony przez jedno z rzeczy które poczułam. I tak wydało mi się to dość urocze. Uśmiechnęłam się do niego niepewnie. Ten zaśmiał się i wróciliśmy wzrokiem do nauczyciela.

***

-Reliver, Reliver... - śpiewał Ge zmyśloną melodią.

-Jak tak fascynuje cię ta tematyka to śpiewaj o tobie i Teofilu. - podsunęłam mu zażenowana.

We Know Every Star... Mój Nikt ~Oliver WoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz