.15.

240 6 0
                                    

Naszczęście obudziłam się we własnym łóżku będąc zupełnie sama. To co stało się wczorajszego dnia było równie śmieszne jak żenujące i wstydliwe. Przez chwilę przypomniał mi się mój sen i zachowanie Olivera... To... Wolałabym nie żyć w przekonaniu, że jest on właśnie taki... W szczególności, że chcąc nie chcąc jutro były święta... Patrząc zza okno było można zobaczyć grubą taflę śniegu i zamarznięte jezioro. Było strasznie zimno. Ubrałam się ciepło i poszłam na śniadanie.

-Remeny! Nie widziałem cię dawno. - powiedział Ge nakładając coś na talerz.

-Parę dni... Zgadza się. - zaśmiałam się nerwowo. - Jak tam Teofil?

-Na razie przyjaźń. - posmutniał siadając przy mnie.

-Przykro mi... - powiedziałam cicho obejmując go ramieniem.

-Ale może jednak to się przerodzi w coś... Więcej... - powiedział uśmiechając się delikatnie.

-Może i tak. - przytaknęłam.
Po chwili sięgnęłam po tosta. Jak na dzisiejszy dzień kompletnie nie miałam apetytu. Mimo to musiałam coś zjeść bo czułam pustkę w żołądku.

-Wood patrzy na ciebie. - powiedział Ge cicho. - Od kiedy tak robi? - zmarszczył brwi patrząc na mnie.

O mało nie zakrztusiłam się jedzeniem ze śmiechu.

-Twój świat faktycznie od jakiegoś czasu zamknął się tylko na Traczu.

Po chwili spojrzałam na Gryfona. Faktycznie patrzył na mnie. Gdy nawiązałam z nim kontakt wzdokowy nawet nie speszył się w żaden sposób. Jego oczy pokazywały pewną mieszankę „przepraszam" z „naprawdę mi przykro". Nie musiał urywać kontaktu. Ja to zrobiłam wracając do talerza.

-Może i tak... - powiedział po chwili Naake. - Ale tak właściwie to całowaliśmy się i... - przerwałam mu.

-CO?! - krzyknęłam na całą Wielką Salę co zainteresowało resztę uczniów.

-Ciii... - uspokajał mnie z palcem na ustach. - opowiem ci jak będziemy w dormitorium. To co? U ciebie po obiedzie? - spytał.

-Chyba sobie żartujesz myśląc, że będę czekać aż do obiadu! Po śniadaniu. - zdecydowałam.

-Dobra. - potwierdził.

***

Po chwili rozległo się pukanie do moich drzwi.

-Otwarte zawsze i wszędzie! - powiedziałam głośno.

W połowie zdania jednak mimo to drzwi otworzyły się w głośnym chuku. Wparował przez nie nikt inny jak Gedeon Naake i cały podekscytowane wkroczył szybkim krokiem do głębi pokoju i odsuwając krzesło od biórka szybko usiadł na nim.

-Słuchaj. Zaczęło się od tego, że... - przerwałam mu.

-Drzwi. - powiedziałam krótko.

-Co? - spojrzał na mnie zdziwiony.

-Drzwi nie zamknąłeś.

Ge spojrzał na wejście.

-Faktycznie. - powiedział i wstając podszedł do drzwi.

-Ten Tracz ma na ciebie zły wpływ. - zaśmiała się.

-Nie mów tak! - powiedział wracając już na krzesło.

-Dobra. Początkowo przyszedłem do jego dormitorium. Gadaliśmy sobie normalnie na jego łóżku z zasłoniętymi firanami. Powiedziałem mu wtedy, że jestem homo, a on mi odpowiedział, że on chyba też. Nastała taka cisza a potem tak coś wyszło, że... On mnie pocałował, ja odwzajemniłem potem on mnie powalił i tak jakoś... Potem jednak powiedział, że na razie chyba tylko przyjaciele. - skończył smutno.

-Wow. Nie wiem czy nadąrzam.

Po chwili usłyszeliśmy pukanie do drzwi.

-Proszę! - krzyknęłam .

Drzwi otworzyła ślizgonka która miała zamiar coś powiedzieć jednak patrząc na nas zatrzymała się na chwilę.

-On jest gejem. - powiedziałam od razu.

-Jestem gejem. - potwierdził od razu Ge.

-Dobra, ok. Nie bardzo mnie to kręci. W każdym razie ktoś do ciebie Oman.

Po czym wyszła.
Zamieniłam szybkie spojrzenie z Gedeonem po czym ruszyłam ku wejściu.
Będąc już na korytarzu szkoły jednak nikogo nie zastałam. Rozejżałam się jednak mimo to nikt nie pokazał się. Po chwili jednak ktoś puknął mnie w ramie.

-Oliver? - spytałam odruchowo.

-Nie. - zaśmiał się brunet. - Teofil Tracz. - powiedział po chwili.

-O, o wilku mowa. - zaśmiałam się.

-Co? - spytał zdziwiony.

-Nic, nie ważne.

- Musisz mi w czymś pomóc. - mówił cicho jakby w obawie, że ktoś go usłyszy.

-W czym? - spytałam podnosząc brew.

-...Wiesz... Jutro są święta...- zaczął.

-Naprawdę? Nie zauważyłam. - powiedziałam rozglądając się i patrząc na jemioły, dźwoneczki i inne dekoracje świąteczne.

Tracz zaśmiał się.

-No fakt... Chodzi o to, że ty przyjaźnisz się z Gedeonem i na święta chciałem go spytać o... - zawachal się.

-O co?

-O związek. - wydusił.

-OOOO jak uroczo! - uśmiechnęłam się. - To dlatego zaproponowałeś mu jedynie przyjaźń.

-Co?! - spytał jeszcze bardziej zdziwiony.

-Nie! Nie ja nic nie wiem! - zaśmiała się.

-Dobra... Mam pewien plan. Pomożesz mi. Zrobisz niewiele ale... Jakiś czas temu czytałem o takim pomieszczeniu. „Pokój życzeń". Odnalazłem go już jakiś czas temu i chcę zaciągnąć tam Ge. Twoim zadaniem będzie, żeby po jutrzejszej uczcie pójśc z Naake w tamto miejsce. Pokażę ci gdzie. Ja go zaciągne, a ty zatrzaśniesz drzwi. Stoi. ? - spytał.

-Co będę z tego miała? - spytałam rozbawiona.

-Załatwię ci randkę z Wood'em. - uśmiechnął się.

-Co?! - spytałam tym razem ja zdziwiona i zezłoszczona.

-Żartowałem... Em... Uśmiech serdeczności i wdzięczności? - spytał mówiąc to co mu ślina na język przyniosła.

-Dobra... - wywróciłam oczami. - Jutro ustalimy plan dokładniej. Do tego czasu wiedz, że nie było nas tu ani nigdzie indziej. Jasne?

-Tak. - odparł po czym pobiegł przez korytarz.

Wróciłam do dormitorium.
-I jak? Kto to był? - spytał Ge.

-Jakaś pomyłka. - odparłam.

We Know Every Star... Mój Nikt ~Oliver WoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz