.Jeszcze chyba nigdy tak szybko nie pędziłam. Korytarz szkoły jak na złość zdawał się być kilka razy dłuższy. Gdybym była osobą oglądającą ten maraton pewnie do dzisiaj bym się śmiała. W końcu byłam już kilka kroków od gabinetu nietoperza. Zobaczyłam...
Znowu. Oliver Wood we własnej osobie stał tuż przed drzwiami. Z tego pośpiechu zapomniałam, że on też ma szlaban... I to równo ze mną... Za jakie grzechy w tym roku co rusz się na siebie natykamy... Zdyszana w końcu zachamowałam tuż przed nim i dysząc złapałam się kolan aby się na czymś podtrzymać.
-Nareszcie... - wydusił szatyn.
-Ty się ciesz, że w ogóle przyszłam... - popatrzyłam na Gryfona spod łba.
-To by było twoje zmartwienie. Nie moje.
Zapadła chwila ciszy w której to Wood patrzył jak wyrównuje oddech.
-To co wchodzimy tam wreszcie czy będziesz tak stał jak kretyn? - spytałam marszcząc brwi.Czując wyraźnie moje niezadowolenie wyprostował się i zwracając się w stronę drzwi grzecznie zapukał.
Drzwi otworzyły się szybko od wewnątrz tak, że o mało nie uderzyły Wooda który szybko odskoczył. Stał w nich oczywiście profesor Snape.
-Nie będziecie pisać wypracowań lub warzyć eliksirów. Pójdziecie do starej klasy i posprzątacie ją do perfekcji. Jeśli zobaczę choć odrobinę kurzu już nigdy nie zaznacie litości. - wydusił szybko patrząc na naszą dwójkę wściekłym spojrzeniem.
Wood tylko przytaknął ruchem głowy.
Po krótkiej chwili ciszy nietoperz ruszył przez korytarz szybkim krokiem przez co jego peleryna unosił się lekko nad ziemią.Zamieniłam spojrzenie z Oliverem i ruszyliśmy za długowłosym. Po kilku minutach zatrzymaliśmy się przed drzwiami na krańcu jednego z niezwykle długich korytarzy. Nigdy wcześniej nawet nie widziałam tych drzwi.
-Proszę. W środku są już potrzebne przedmioty. - powiedział Snape otwierając drzwi.To co za nimi zobaczyłam mnie przeraziło. Wszędzie był kurz. Nie było tam ławek. Jedynie półka, stary stół, krzesło i tablica. Oniemiałam. Nauczyciel popchnął nas delikatnie do klasy przez co wróciliśmy do żywych. Spojrzałam na podłogę. Była tak zakurzona, że pozostawał na niej ślad po bucie gdy tylko się tam stanęło. Cały pokój przez to wydawał się szary i był. W rogach pełno starych pajęczyn i nieżywych owadów. Mimo to jeszcze odzyskałam rozsądek. Nie wszystko stracone. Mamy jeszcze różdżki...
-Rożdżki. - powiedział krótko nauczyciel wyciągając rękę.
Jęknęłam cicho i oddałam magiczny przedmiot profesorowi. Zaczęłam gapić się w podłogę. Zdziwiłam się gdy kątem oka wciąż nie widziałam jak Wood oddaje swoją różdżkę. Popatrzyłam na niego i jedyne co zobaczyłam, że topił we mnie swoje spojrzenie rumieniąc się jak jeszcze nigdy. Podsumowalm co takiego zrobiłam, że wywołałam u niego taki stan...
-Wood. Różdżka. - wydusił przez zęby Ślizgon.
Po tym Oliver posłusznie zaczął przeszukiwać kieszenie i oddał w końcu przedmiot.
Snape wyszedł trzaskając za sobą drzwiami i tym sposobem zostawił nas w środku.
Spojrzałam na szatyna który podobnie jak ja stał w miejscu nic nie robiąc. Jednak z małą różnicą. Gapił się w jeden punkt na ziemi rumieniąc się i starając się łapać oddech.-Oliver... - zwróciłam się do chłopaka.
Ten przesunął głowę i spojrzał mi w oczy. Na chwilę stanął mi oddech. Widziałam, że mu też. Uchyliłam delikatnie wargi.
-Jesteś cały czerwony. - dokończyłam śmiejąc się.
Szybko spojrzał w przeciwną stronę do mnie. Śmiałam się. Chwilę tak postał po czym ponownie spojrzał na podłogę tak, że widziałam połowę jego twarzy.
Był zachód słońca który oświetlał jego oko podkreślając brązowy odcień. Zakórzony kolor różowo - żółtego promienia słońca. Jakby stłumiony kolor. Chcąc czy nie chcąc również zrobiłam się czerwona. Nagle Oliver spojrzał na mnie i ślicznie się uśmiechnął.-Nigdy nie widziałem jak się rumienisz... - powiedział mrucząc i podnosząc kącik ust.
-Nie przyzwyczajaj się. - zaśmiałam się. - To co... Ja tą połowę a ty tą. - podsumowałam wskazując na obydwie części.
-Dobra... - chwycił za miotłę.
Zaczęliśmy zamiatać pomieszczenie. Pięcioma ruchami już podsumowałam, że z całego tego kurzu mogłabym sobie zrobić wykładzinę do dormitorium. Szłam przed siebie, za siebie podsumowując czystość podłogi co jakiś czas. W końcu w połowie drogi plecami wpadłam na Wooda. On odwrócił się szybko pchnąć mnie w bok ramieniem przez co upadłam. Złapał mnie szybko i przykucnął przy mnie. Kilka centymetrów przed moją twarzą.
Połowy naszych twarz i ciał oświetlało zachodzące słońce. Jego delikatne rzęsy rzucały cień na urokliwy nos. Wąskie usta delikatnie rozchylone... Możliwe, że wyglądałam identycznie.
-Przepraszam... - wydusił po chwili krótko.
Kilka kolejnych sekund w tej samej pozycji. Nikt nic nie mówił. Nie sądziłam, że komuś pozwolę na przeniknięcie moich oczu tak dokładnie. Jakby od dziś były wypisane na nich wszystkie wady, zalety i wspomnienia. Ja jego też widziałam. W końcu przeszliśmy do czegoś innego.
Zaczęliśmy się śmiać jak nigdy. Obydwoje. Przerwaliśmy tym kontakt wzrokowy. Zdaje mi się, że jego śmiech słyszałam jak dotąd tylko dwa razy w życiu i dziwnie chciałam słyszeć go częściej. Był taki ciepły i przyjemny. Upadliśmy na plecy. Nie zwracaliśmy uwagi na gigantyczną ilość kurzu czy na to, że mijał nam czas. Śmialiśmy się jak nigdy. Byłam bardzo szczęśliwa zupełnie bez powodu. Miesiąc temu słysząc od kogoś, że poczuje się tak szczęśliwa przy gryfonje już nigdy bym mu w nic nie uwierzyła. Ale mimo to było... Wspaniałe. Z czasem przestaliśmy się śmiać z tego, że się śmiejemy lecz z czegoś jeszcze zupełnie innego. I tak przez jakieś 7 minut. Aż w końcu przewróciliśmy się na bok przodem do siebie. Zrobiło się poważnie. Uśmiech zszedł nam z twarzy co nie oznaczało, że nie byłam już jednym z najszczęśliwszych ludzi na świecie. Usłyszeliśmy muzykę z pokoju niedaleko...
Nie mam pojęcia jak to się stało. Może dlatego, że stare pobliskie sale były nawiedzone przez muzycznych duchów? A może to był tylko wspólny sen...
Oliver uśmiechnął się i podniósł do siadu. Popatrzył na mnie z góry. W końcu wyciągnął do mnie rękę.
-To co? Zatańczymy? - spytał radosny.-Nie mogę odmówić. - odpowiedziałam podając mu swoją dłoń.
Wstanęliśmy otrzepując z siebie kurz. Wood popatrzył mi za plecy i przejechał kilka razy ręką ścierając kurz przez co obeszły mnie ciarki. W końcu uśmiechnął się uroczo i chwyciliśmy się za ręce. Wplótł palce w moje co było naprawdę przyjemne. Zapomniałam na chwilę o wszystkim. Od tego dotyku czułam i widziałam tylko jego na tle pięknej muzyki. Po tym zaczęliśmy szybować po zakurzonym pokoju. Obracając się z okna do okna oświetlały nas gasnące promienie. Słońce chowało się już za pagórkiem ostatnimi centymetrami tworząc tańczący cień na starym, brudnym parkiecie. Nie umielismy zbytnio tańczyć przez co w głównej mierze bujalismy się w obie strony i obracalismy kręcąc się po całym pomieszczeniui śmiejąc z naszej głupoty.
Obserwowałam jego uśmiech.
On patrzył na mnie. Co jakiś czas zrywaliśmy kontakt wzrokowy patrząc na nogi aby na siebie nie nadepnąć, bądź się nie wywrócić, choć nie zawsze się nam to udawało. U obydwojgu z nas raczej królował quidditch, ale mimo to było niesamowicie. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie. Gdy tylko widziałam jak słońce oddala się zaciskałam palce na dłoni Wooda, na co on odpowiadał mi tym samym. On też był szczęśliwy... W pewnym momencie jednak coś nam to przerwało.Muzyka zatrzymała się gwałtownie. Stanęliśmy w miejscu.
-To chyba znak żebyśmy wracali do pracy. - zaśmiałam się wciąż trzymając go za rękę.
Gdy tylko oderwał dłoń od mojej posmutniałam. Spojrzał wtedy na zegarek.
-Masz rację mamy mało czasu. - powiedział zaskoczony i zdeterminowany.
-Dobra ja ścieram kurze z mebli i parapetów, a ty myjesz podłogę. - powiedział szybko na co przytaknęlam i ruszyłam do pracy. Chwyciłam za mop i aby nie przeszkadzać Oliver'owi zaczęłam od przeciwnej strony okien.
Wood latał po chusteczkę, ręcznik papierowy, rękawiczki, płyn, wodę i inne tego typu rzeczy. Cały czas był w ruchu co sprawiało, że o mało się nie pozabijaliśmy. W końcu zaczęłam myć podłogę przy oknach. Zobaczyłam tam nasze odciski butów, kółka wywołane kręceniem się i nawet odcisk tułowia który powstał prawdopodobnie podczas leżenia.
![](https://img.wattpad.com/cover/273591951-288-k946277.jpg)
CZYTASZ
We Know Every Star... Mój Nikt ~Oliver Wood
Hayran KurguŚlizgonka zakochana w quidditchu spotyka na drodze Gryfona o podobnych upodobaniach. Jej przyjaciółka w związku z prefektem Gryffindoru przymusza ją do relacji z domem Godryka. Dziewczyna angażuje się w życie prywatne swoich przyjaciół nie czując g...