.1.

434 15 2
                                    

Byłam w drodzę do Hogwartu. W typowo ślizgońskim przedziale gdzie w głównej mierzę obrażało się uczniów domu lwa. W lewej ręce książka a w drugiej miotła. Jak z resztą miałam w zwyczaju. Czytałam o quidditchu. To było całe moje życie i nie tylko. Od czasu gdy Gryffindor ma nowego szukającego muszę przyznać, że jest trudniej, ale pokonanie tej drużyny nie jest niewykonalne. Flint strasznie mnie irytował. Z początku mojego udziału w drużynie quidditcha Slytherinu jako ścigający starałam się nic nie spieprzyć. Pojawiać się na treningach oraz ćwiczyć mocno i ciężko. Marcus szybko rozwiał moją ambicję i determinację przez bycie szorstkim i obojętnym. Wybierał rozwiązanie dla tchórzy. Głównie oszukiwał na meczach co szczerze mi się nie podobało. Często nawet po nocach pisałam strategie aby rano zaprezentować je naszemu przywódcy jednak zawsze uważał to za zbędne. Nie mam pojęcia jakim cudem stał się kapitanem.

-To jak Flint? W tym roku ćwiczymy częściej? - spytał obrońca Gedeon Naake.

-Się zobaczy. - odpowiedział niezadowolony z nagłej zmiany tematu.

Gedeon to wysoki i szczupły chłopak z blond włosami padającymi lekko na jedno z niebieskich oczu. Zwykle zaangażowany w quidditcha. Był najbardziej znośny od całej reszty. Lubiłam go.

-Planuję przydzielić Draco Malfoya do roli szukającego. - powiedział po chwili ciszy Flint.

-Z jakiej to racji? - spytałam. - Z całym szacunkiem, ale ani razu nie widziałam go nawet na miotle. - zmarszczyłam brwi ze zdenerwowania.

-A ja widziałem. - odpowiedział chamsko brunet.

-Świetnie...

-Poza tym, Lucjusz Malfoy zaproponował zakup całej drużynie Nimbusów 2001.

-I chcesz przyjmować brudne pieniądze Malfoyów? - podniosłam delikatnie głos patrząc na ścigającego z nad książki.

-To raczej... Wspomaganie się? Pamięć o swoim domu mimo ukończenia Hogwartu.

-Nie rozśmieszaj mnie. - zamknęłam książkę.- do drużyny Gryfonów nikt by się nie wkupił. Musimy znowu być gorsi? - wstałam z siedzenia.

Marcus wciąż chamsko siedział na swoim miejscu patrząc na mnie jedynie z dołu. Nawet rozmawiając ze mną nie ma zamiaru chociażby się podnieść.

-Bronisz tych szlam? - zmarszczył brwi.

-Naprawdę jesteś ślepotą Marcusie Flintcie. - oświadczyłam uspokajając się.

Ponownie usiadłam na miejscu obok Gedeona. Spojrzałam ponownie w okno pociągu obserwując rozmazany obraz zewnętrznego świata.

-Może to i lepiej. Nimbus 2001 to świetna miotła. Wygramy z nią. - powiedział do mnie cicho blondyn.

-I ty jeszcze ich bronisz? - zmarszczyłam brwi patrząc na przyjaciela.

-Nie bronię, ale i tak już nic z tym nie zrobimy. Marcus jest kapitanem. - uspokajał mnie.

-Dziecinada. - popatrzyłam w przeciwną stronę w okno.

Pomiędzy naszą dwójką zapadła cisza gdy po przedziale roznosiły się rozmowy innych ślizgonów należących do drużyny quidditcha.

-Bez sensu się tak od razu na niego denerwujesz. - powiedział przybliżając się do mnie.

-Lepiej mu powiedz, żeby się opanował. - odburknęłam.

-Uważaj bo jak będziesz tyle o nim mówić to ktoś pomyśli, że się zakochałaś.
- zażartował śmiejąc się cicho ze swojego dowcipu.

-Ja mam swojego Nimbusa. - odpowiedziałam wtulając się w miotłę.

-Oczywiście... - powiedział zrezygnowany.

***
-Za dziesięć minut Hogwart! - krzyknął ktoś z korytarza.

-Wreszcie. Może złapię Nilkę jak przestanie lizać się z Percysiakiem. Litości. To jest zdrada Slytherinu. - wywróciłam oczami.

-Miłość to miłość. - uśmiechnął się Naake.

-Nie mam pojęcia jak można się zakochać w czymś takim.

-To, że ty jesteś zabujana w miotle nie znaczy, że o innych musisz mówić w sposób materialny.

-Tylko się chwali, że jest swoim prefektem naczelnym. Jakby to kogoś obchodziło... To już jest obsesja.

-Kto to mówi...

Niedługo po tym wszyscy powoli zbierali się do wyjścia. Zdenerwowana niemal od razu rzuciłam się na drzwi wyjściowe. W tym przedziale było okropnie. Chociaż wolałam to niż oglądać jak Nilka Wans (moja przyjaciółka) zwiedza jamę ustną Weasleya. Nie mam pojęcia co ona w nim widzi. Ja bym go nawet mopem nie tknęła. Byłam tak skupiona zgubieniem w tłumie Flinta, że nawet nie zauważyłam jak wpadłam na... Merlinie.
Prawie upadliśmy na ziemię. Na moje nieszczęście upuściłam miotłę którą tuż przed upadkiem zatrzymał nogą. Gryfon o ciemnych oczach i piegach z brązowymi krótkimi włosami. Oliver Wood.

-Remeny Oman. - popatrzył na mnie śmiejąc się cicho. - Wypadałoby uważać na miotłę. - dodał podnosząc Nimbusa i podając mi go do ręki.

-Zamknij się Wood. Wypadało by uważać jak chodzisz. - warknęłam odbierając mu niechętnie sprzęt.

-To nie ja na Ciebie wpadłem. - zmarszczył delikatnie brwi patrząc mi w oczy. Zapadła chwila ciszy którą przerwała moja współlokatorka.

-O! Remeny jesteś. Szukałam Cię. Gadasz z Oliverem? Może kolej na Percy'ego... - powiedziała z uśmiechem.

-I on mnie nie lubi, i ja go nienawidzę więc to raczej... Niemożliwe. - odpowiedziałam.

Popatrzyłam jeszcze na Wooda po czym chwyciłam Wans za nadgarstek i odeszłam.

-Chodź. - powiedziałam do niej jeszcze.

Nilka była szczupłą dziewczyną trochę niższą ode mnie. Miała blond włosy i zielonkawe oczy. Jej Ślizgońskie cechy jeśli w ogóle istniały to musiały być bardzo głęboko.

Ruszyłyśmy do Hogwartu. W tłumie wzrokiem wciąż szukała Weasleya. Strasznie mnie to irytowało. Nie mogła na krótką chwilę się od niego odczepić. Sama jest prefektem. Jestem ciekawa czy gdyby nie była nadal relacja z rudzielcem by się utrzymywała. W końcu każdy wszedł do Wielkiej Sali siadając przy wyznaczonym stole. Jak zawsze. Tiara przydziału. Co roku nowy Weasley w Gryffindorze. Tym razem Ginny. Pierwsza dziewczyna w śród Weasleyów. Wow.

Jak zwykle dołączyło się do nas paru pierwszaków. Potem jak zawsze przemowa dropsa, tandetny hymn, nowy nauczyciel OPCM Gilderoy Lockhart i w końcu... Jedzenie. W Hogwarcie są strasznie dobre posiłki więc przez 2 miesiące przerwy zdążyłam się stęsknić. Mimo to jadłam z umiarem. Chociaż moja miłość do jedzenia jest tylko trochę mniejsza od miłości do quidditcha. Czyli mimo to wielka. Bardzo się zaskoczyłam gdy zobaczyłam, że moja przyjaciółka zabrała sobie jedzenie na talerz naj skromniej jak było to możliwe. Mało tego nawet nie jadła tylko gapiła się gdzieś w dal.

-Nilka, czemu nic nie jesz? Zjedź coś. - powiedziałam przywracając ją do żywych.

Ta jednak mimo to z uśmiechem patrzyła w dal podpierając ręką brodę. W końcu spojrzałam na jak się okazało rudy obiekt westchnień mojej współlokatorki. Chyba cudem powstrzymałam się od wepchnięcia jej głowy w pobliską jajecznicę.

-Nilka ogarnij się! - zmarszczyłam brwi i szarpiąc ją i trzymając za ramiona starałam się przywrócić do żywych.

W końcu mi się udało.

-Nie już już... Spokojnie. - wywróciła oczami.

Znów popatrzyłam na Percy' ego który od czasu do czasu rozmawiał z pierwszakami tłumacząc im niektóre rzeczy. Zupełnie nieświadomie mój wzrok skierował się na Wooda. Spokojnie jadł przysłuchując się co jakiś czas krótkim rozmową. Gdy tak jadł wydawał się uroczy, spokojny i nieszkodliwy. Raz nawet wysoka czapka zsunęła się mu na oczy. Gdy to zobaczyłam parsknęłam krótkim śmiechem. W końcu czar prysł, a Oliver spojrzał na mnie. Szybko odwróciłam wzrok. Co on teraz o mnie pomyśli? Trudno...

We Know Every Star... Mój Nikt ~Oliver WoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz