.2.

435 16 2
                                    

Już tydzień na 6 roku. Jest całkiem znośnie. Marcus poprzekładał wszystkie treningi przez co w ciągu tygodnia mieliśmy na razie tylko jeden. Akurat była ostatnia lekcja. Eliksiry. To chyba pierwszy raz w historii szkoły kiedy była ostatnia i ciałkiem znośna. Choć nie dla każdego. Z początku Gryffindor oberwał 20 minusowych punktów co mi się podobało. Nilka nie była jednak z tego faktu zadowolona zważając na to, że jej chłopak jest z domu lwa. Licytowała się ze Snapem przez co odjął nam 5 punktów. Nie tak źle. Gdy drops faworyzuje Gryffindor to nietoperz daje nam wyrównać szanse. Współczuję Krukonom i Puchonom.

-Proszę! Główny składnik do eliksiru na zapomnienie. Może Pan, Panie Weasley. - zwrócił się do Percy'ego.

Ten patrzył raz w książkę a raz na nauczyciela. Szybko na końcu języka znalazł odpowiedź.

-Proszek z...- nauczyciel mu przerwał.

-Minus pięć punktów dla Gryffindoru!

W porządku Gryffindor stracił 25... Spojrzałam na tablicę. Odwróciłam jednak wzrok gdy usłyszałam jak Oliver siedzący niedaleko próbuje coś z siebie wykrztusić. Nie tym razem. Biedny i bezradny. Choć bije od niego Gryfońską dumą i lekkomyślnością jak zwykle Snape go przekszyczał. Tak oto odwaga i męskość postanowiły zniknąć. Wynika z tego, że na dłuższy czas.

-Chcesz coś powiedzieć Wood? - spytał nauczyciel widząc zakłopotanie szatyna.

Parsknęłam śmiechem przez co
oberwałam od przyjaciółki z łokcia.

-Co? Nie śmieszy cię to? Oh! Taki męski i odważny. Zupełnie jak twój Percy. - zaśmiałam się głośniej bardziej.

Nikt tego nie zauważył z wyjątkiem pewnego Gryfona o zainteresowaniu do quidditcha, który zdawał się posmutnieć. Zupełnie nieświadomie również zrobiło mi się przykro. Choć nie mogłam wyrazić tego mimiką twarzy. Tak mam w naturze. Zobaczyłam tylko jak na mnie spojrzał. Smutnym spojrzeniem. Również na niego popatrzyłam. Wyczułam, że widział za dużo mimo tego, że patrzył mi w oczy jedynie przez ułamek sekundy.

W końcu lekcja dobiegła końca. Już miałam się wybierać do dormitorium gdy podeszła do mnie Nilka. Rzuciła się na moje plecy.

-Remeny! - powiedziała wskakując na mnie radośnie.

-Co jest? - spytałam zdezorientowana.

-Idę na błonie z Percym, a ty idziesz z nami. - spoważniała schodząc ze mnie.

-Żeby oglądać jak zwiedzacie sobie nawzajem swoje jamy ustne? Nie ma nawet takiej opcji. - odpowiedziałam idąc dalej do celu.

-Będzie też Oliver. - dodała.

-To mnie w żaden sposób nie zachęca, a wręcz odtrąca.

-Ale przy waszej dwójce nie będziemy się całować.

-Nie!

-Nie masz żadnych planów.

-Mam tre...- Nilka mi przerwała.

-Nie masz dziś treningu! Specjalnie spytałam Marcusa. Nie wymigasz się. Idziesz z nami. O 16:00. Do zobaczeniaaa. - odeszła.

Kocham ją ale czasem mam ochotę rzucić na nią zaklęcie cruciatus i trzymać aż mi się różdżka nie złamie. Nie wiem co ona sobie myślała mówiąc, że z własnej woli pójdę na spacer z Percym i Oliverem. Musi się świetnie bawić... Dobrze. Raz dla niej to zrobię. Ruszyłam w stronę dormitorium. Gdy tylko otworzyłam drzwi pokoju na wstępie podszedł do mnie kot Wans. Miał puszyste białe futerko i żółte niemal złote oczy. Przez co na kota mówiłam zniczek, ale moja współlokatorka zawzięcie uważała, że ma na imię Perc. Ciekawe z kąd wzięła jej się ta nazwa... Hmm... Na pewno nie od pewnego rudzielca z obsesją na punkcie prefektów. Pogłaskałam zwierzę delikatnie i zawiesiłam czarną torbę przez ramię mojego krzesła. Po tym podeszłam do mojej szafy. To tylko spacer. Włożyłam na siebie luźną czarną bluzę i jeansy.

We Know Every Star... Mój Nikt ~Oliver WoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz