.37.

177 3 0
                                    

Kątem oka zobaczyłam uśmiech na twarzy Olivera. Spojrzał na mnie kładąc rękę na mojej talii.

-Jesteśmy sami... - wydusił cicho zbliżając się do mnie wywołując dreszcz na moim ciele.
Wyczułam jego oddech na mojej szyi i ciepłe usta zbliżające się do mojej żuchwy. Motyle w brzuchu i ręce dotykające jego klatki piersiowej.

-Jak twoje siniaki? - spytałam cicho posyłając szatynowi chytry uśmiech. W tym samym czasie moje ręce wkradły się pod jego koszulkę doszukując się zranionych miejsc jak i tych najbardziej wrażliwych.

-Sama się przekonaj. - odpowiedział zdejmując swoją bluzkę i upuszczając ją powoli na podłogę.

Zobaczyłam jego tors, który mimo szczupłej sylwetki szatyna był umięśniony i gładki. Szerokie ramiona poruszające się w raz z ruchem jego dłoni badającej moją talię.

Analizowałam dokładniej jego klatkę piersiową dostrzegając na niej już zaleczone siniaki.

-Nie najgorzej... - stwierdziłam cicho umieszczając palce na wcześniejszych obrażeniach. - Ale myślę, że miałeś już wystarczająco dużo wrażeń po kontuzji. - zaśmiałam się podając mu jego bluzkę z podłogi.

-Remeny Oman - wydusił niskim głosem odbierając mi koszulkę. - Daj mi chociaż w odpowiedzi popatrzeć.

-Już się nakręciłeś? - spytałam burząc atmosferę.

-Tak. - odpowiedział kierując swój wzrok w dół. - Ale jeśli bardzo nie chcesz to możemy poprostu usiąść i porozmawiać.

-Nie mieliśmy okazji porozmawiać.

Usiadłam na łóżku Olivera po turecku, czekając aż usiądzie obok mnie.

-Nie chciałem naciskać, ale naprawdę chcę, żebyś mi powiedziała.

-O tym co wydarzyło się w zeszłym tygodniu?

-O Marcusie.

Nie spodziewałam się, że jeszcze poruszy jego temat. W głównej mierze dlatego, że był dla mnie szczególnie trudny, z resztą sądziłam, że każdy w większości o tym zapomniał. Na tyle ile można było.
Woody patrzył na mnie wzrokiem wypełnionym nadzieją i wyczekiwaniem.  Irytowało mnie to, ale nie chciałam zostawiać go w takim stanie.

-Możliwe, że moja reakcja była przesadzona. Sama nie wiem byłam strasznie pogubiona i rozdarta. Jego poczynania bolały mnie jeszcze bardziej ze świadomością, że przecież mu ufałam. Dlatego miałam straszne wyrzuty sumienia gdy wdałeś się w te bujke.

Woody przysiadł obok mnie wplątując palce w moje dłonie.

-Remeny, nawet gdyby tylko na Ciebie spojrzał, a ty płakała byś przez to tak jak wtedy... Gdy zobaczyłem cię w takim stanie czułem twój ból, a przywalenie Marcus' owi było ulgą dla nas dwojga. Nie zniósłbym gdybyś dalej tak cierpiała dlatego mów mi o wszystkim. Bez wyjątku.

Między nami zapadła cisza, a ja starałam się poskładać w głowie jego słowa i zrozumieć wszystko co powiedział.

-Nikt nie wie skąd była ta walka. Są już tak różne i głupie plotki, że w końcu na pewno to odkryją.

-Nic nie odkryją tłuczku - odpowiedział umieszczając rękę na moim policzku. - wszystko będzie dobrze.

***

Powoli przecisnęłam się przez obraz Grubej Damy kierując się ku mojej sypialni. Na całe szczęście na zewnątrz nikogo nie było więc nie musiałam obawiać się tego, że ktoś mnie przyłapie. Czułam się szczęśliwa po odbyciu takiej rozmowy, o której ciężarze nie miałam pojęcia. Nigdy nie czułam się tak czysto. Całkiem jak cisza po burzy na nowo czyste sumienie i spokojny umysł. To niesamowite jak jeden gryfon potrafił mnie całkowicie zmienić

We Know Every Star... Mój Nikt ~Oliver WoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz