.19.

245 10 0
                                    

.Już po chwili znalazłam się w jego pokoju. Niczym nie zmienił się od ostatniej wizyty. Usiadłam na łóżku Olivera po to, aby po chwili się na nim położyc w pionie przyglądajśc się baldachimowi.

-Przynajmniej dziś masz spodnie. - zaśmiał się Wood.

Zakryłam twarz dłońmi.

-Nie przypominaj mi!!! - wyjęczałam.

Oli zaczął śmiać się w najlepsze.

-Ugh...

Po tym szatyn położył się obok mnie kierując głowę w moją stronę. Czułam jego spojrzenie na mojej twarzy skierowanej ku górze. Po chwili również spojrzałam na niego. Tym samym sposobem na jego i mojej twarzy zagościł uśmiech. Przytulałam się do niego. Objęłam go prawą ręką zamykając powoli oczy. Poczułam jak delikatnie Oli pocałował mnie w głowę.

-Awwww... - powiedziałam cicho do siebie.

-Co? - spytał marszcząc brwi.

-A nic. - zaśmiałam się.

Po chwili podniosłam się i jednym ruchem odwiązałam jedną ścianę zasłony baldachimu. Uśmiechnęłam się szyderczo do Wooda.

-Tak się bawimy... - powiedział podnosząc kącik ust. - no dobra. - dodał rozwijając drugą ściankę.

Podnieśliśmy się by zasłonić trzecią. Gdy tak się stało wewnątrz łóżka zrobiło się bardziej klimatycznie i przyjaźnie. Ponownie nawiązałam kontakt wzrokowy z Gryfonem który leżał bardzo blisko mnie.

-Mogę jeszcze raz? - spytałam z nadzieją i uśmiechem.

-Co chcesz jeszcze raz? - spytał udając, że nic nie pamięta.

-Dobrze wiesz.

-Mmmmm... - zmarszczył brwi z uśmiechem.

Zbliżyłam się do niego jeszcze bliżej.

-Proszę...

-Dwa:dwa. - podsumował śmiejąc się cicho.

W końcu usunęłam odległość między naszymi ustami łącząc je w niedługim pocałunku. Mimo tego, że nie był tak długi i romantyczny emocje były podobne jak do tego pierwszego. Mimo tego, że przez kilka krótkich sekund jedynie musnęłam jego wargi.

Przytuliłam się do niego i zamknęłam oczy.

-Oliver..?

-Hmm..?

-To wszystko nie zmienia faktu, że mimo to niestety jestem strasznie zmęczona i wyczerpana. - wyznałam.

-A to nie śpij jeszcze przez chwilę, zaczekaj. - powiedział wstając szybko.

To, że wstał sprawiło, że zrobiło mi się niewygodnie z czego nie byłam zadowolona.

Zrobiło mi się jednak weselnej gdy wręczył mi niewielkie pudełko.

-Chyba pomylili choinki. - powiedział próbując stłumić uśmiech.

Uśmiechnęłam się cała radosna

-Rany Oliver, ale ja nic dla Ciebie nie mam...- powiedziałam mordując się w duchu.

-Błagam Cię, nie szkodzi. Nie zwarzaj na mnie. - odpowiedział siadając przy mnie.

Podniosłam się do siadu i zaczęłam odpakowywac prezent. Pierwsze co zobaczyłam to niewielka etykieta z napisem: „ Żeby żaden chłop nie musiał ci proponować".

Spojrzałam na szatyna z radością kręcąc głową. Mogłam się domyślić co to jest.
Tak jak myślałam. Otwierając całe opakowanie moim oczom ukazała się piękna ciemno - zielona bluza. Nie potrafiłam udawać, że nie jestem w tej chwili jednym z najszczęśliwszych ludzi.

We Know Every Star... Mój Nikt ~Oliver WoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz