.-Remeny, co tu robisz? - spytał kapitan drużyny Gryffindoru.
Miałam zamiar odpowiedzieć jednak poczułam coś mokrego w okolicach krocza. Momentalnie spojrzałam na udo i dostrzegłam spływające krople krwi. Zrobiło mi się słabo. Oliver również to dostrzegł i widząc to podbiegł do mnie i złapał tak, że plecami upadłam na jego klatkę piersiową. Zobaczyłam czerwony rękaw Gryffindoru. To oni dziś mieli trening. Przymknęłam oczy. Kilka sekund później otworzyłam je powoli i zobaczyłam jak Wood niesie mnie gdzieś na rękach. Robiło się dość zimno więc z każdym oddechem z jego ust wydobywała się para. Z jego ust które wydawały się być... Kuszące? Było mi słabo. Czułam się źle. W zasadzie nie podobało mi się to, że to on mnie złapał. Zrobiłabym wszystko żeby na jego miejscu był Gedeon albo choćby Marcus.
Gdy tylko pomyślałam o mojej miesiączce mimo, że byłam blada jak ściana zrobiłam się cała czerwona. Byliśmy już w korytarzu. Gdy Wood na mnie spoglądał momentalnie zamykałam oczy. Zaledwie w kilka sekund byliśmy już w moim dormitorium. Szatyn położył mnie na łóżku. Zaczął latać po całym pokoju i przynosić różne rzeczy dla mnie.
-Młoda przecież ty jesteś przeziębiona i...I i chora. Poza tym masz - przerwał mówienie w pół do mnie i w pół do siebie.
Uchyliłam oczy i zobaczyłam jak patrzy na mnie z góry. Na rękach miał jak przypuszczam moją krew menstruacyjną. Jeśli jest to możliwe zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona.
-Tak strasznie cię przepraszam. - wyszeptałam mimo wielkich trudności.
Powoli podniosłam się na łokciach i zobaczyłam, że pod moimi biodrami na łóżku jest parę niewielkich ręczników. Zapewne zasługa Olivera. Materiał był cały przesiąknięty krwią. Delikatnie zaśmiałam się widząc to.
-Dziękuję... Skąd wiedziałeś...- nie dokończyłam.
-Mam młodszą siostrę. - powiedział kierując się do łazienki.
-Jak się czujesz? - spytał przez drzwi toalety myjąc ręce.
-Słabo. Nie mam siły odpowiadać na pytania... - wydusiłam możliwie jak najgłośniej.
-To szkoda bo mam ich wiele. - rzucił wracając do pokoju. - Między innymi czemu masz na sobie strój quidditcha, co robiłaś w takim stanie poza łóżkiem i jakim cudem w przeciągu kilku godzin wyglądasz jakbyś przed chwilą padła na zawał? - powiedział szybko.
-T - To... - nie zdążyłam dokończyć bo powieki same nasunęły mi się na oczy na skutek czego zrobiłam się strasznie senna.
Tylko usłyszałam cichy śmiech Gryfona, po czym na głowie poczułam... Jego rękę...
Głaskał mnie... Jak na mocną dłoń idealnie delikatnie. Opuszkami palców zaczesywał kosmyki znajdujące się na mojej twarzy do reszty. Nie miałam siły zaprzeczyć, ale czy na pewno bym chciała... Było dość przyjemnie. Jakby przywołał kiedyś tą sytuację zawsze mogłabym powiedzieć, że byłam chora.
-Jeszcze chwilę zostanę, ale za niedługo mam trening. - szepnął.
Ja jedynie wymamrotłam coś niezrozumiałego. Moja przytomna część umysłu nie miała pojęcia co się dzieje. Z czasem głaskał mnie coraz wolniej i rzadziej. Powoli wstawał. Ręką jednak wyczułam jego nadgarstek i przyciągając go do siebie ponownie położyłam jego dłoń na mojej głowie. Ponownie usiadł na krześle.
-To może ja odwołam ten trening... - powiedział wzdychając.
Uśmiechnęłam się prawie niewidocznie. Czułam się naprawdę źle i niekoniecznie wiedziałam co robię. Chwyciłam rękę Olivera i wciąż trzymając ją na głowie dotykałam i masowłam z każdej strony. Wood najwyraźniej nie wiedział co się dzieje i tylko oddał mi na chwilę swoją dłoń.
CZYTASZ
We Know Every Star... Mój Nikt ~Oliver Wood
FanfictionŚlizgonka zakochana w quidditchu spotyka na drodze Gryfona o podobnych upodobaniach. Jej przyjaciółka w związku z prefektem Gryffindoru przymusza ją do relacji z domem Godryka. Dziewczyna angażuje się w życie prywatne swoich przyjaciół nie czując g...