-Wzywałeś panie?
-Tracisz mój czas na głupie pytania Lucjuszu. Jak zapewne pamiętasz dałem ci do przechowania pewien dziennik. Potrzebuję go.
-Nie jestem już w jego posiadaniu, panie.
-Jak. To. Nie. Jesteś. W. Jego. Posiadaniu.- wysyczał niski, czarnowłosy mężczyzna głosem Lorda Voldemorta.
-Ja...
-Crucio!- warknął, a w pomieszczeniu rozległ się krzyk. W końcu Lord przerwał zaklęcie.- Gdzie on jesst?!
-Za kilka dni będzie w Hogwar...
Po pomieszczeniu po raz kolejny rozniósł się krzyk, a Czarny Pan miał pewność, że Lucjusz Malfoy już nigdy więcej nie zrobi niczego ponad polecenie bez konsultacji z nim...
-Już nie mogę doczekać się ferii- bąknął Blaise.
Razem z Pansy, Roxanne, Draco oraz Teodorem siedzieli już w pociągu i oczekiwali na odjazd. Potter jak zwykle siedziała zaczytana przy oknie przodem do kierunku jazdy, obok niej siedział Nott, również z nosem w książce. Na przeciwko nich siedział Blaise, Draco oraz Pansy, na której kolanach wylegiwał się kot Roxanne. Parkinson leniwie drapała go za uchem na co sierściuch odpowiadał cichym mruczeniem.
-Jeszcze nawet wakacje się nie skończyły Blaise...- mruknął Draco. Blondyn od samego rana był w kiepskim nastroju, ponieważ wczoraj pokłócił się z Potter na temat jej matki. Oczywiście on próbował przekonać ją, że rozkopywanie tego nie ma sensu, a ona uparcie twierdziła, że nie może tego tak zostawić i dowie się prawdy z jego pomocą lub bez. Więc Malfoy jako dobry, obrażony, przyjaciel siedział z nią, aż do pierwszej w nocy w bibliotece. W wyniku tego prawie zaspali na pociąg, a Dracon nie zdążył ułożyć sobie włosów, co wielokrotnie wypomniał już Tej-Która-Przeżyła.
-Właśnie, że się skończyły! Nie oznacza to, że nie mogę chcieć kolejnej przerwy od szkoły! Nie wiem jak wytrzymam te cztery miesiące.
-Pomyśl o dziewczynach- mruknęła Pansy.- Powinno zaraz być ci lepiej.
Zabini zamyślił się na chwilę, a potem gorączkowo przytaknął głową.
-Znasz Diabła lepiej niż on sam- parsknął blondyn.
Pansy w odpowiedzi uniosła brew.
-Nie tylko jego. Pomyśl o kłótniach z Potterem.- Uśmiechnęła się szeroko, zobaczywszy złowieszczy wyraz twarzy Malfoya.
-Skoro jesteś taaaka dobra to co przekona Rox i Teo?- powiedział Blaise z nadzieją na zagięcie brunetki.
-Książki i lekcje- odparła bez zawahania.
-Dziesięć punktów dla Slytherinu- mruknęła Roxanne.
-Jesteście nuuuuudni- burknął czarnoskóry.
-Twoje podboje są nuuudne, Blaise- odgryzła się Potter.- Nie moja wina, że wychowałam się z mugolami- burknęła z nienawiścią.- Mam braki. Duże braki nawet pomimo waszej pomocy. Ciągle mnie coś zaskakuje i to jest frustrujące!
Potter zamknęła książkę z hukiem. Dopiero teraz zorientowała się, że pociąg już dawno zostawił za sobą stację King's Cross i mknął przez pola i łąki.
-Wszystko przyjdzie z czasem, Roxanne- odparł spokojnie Teodor, nie odrywając wzroku od tekstu.
-To za długo. Nie mam zamiaru odstawać od was.
-I tak to robisz- rzuciła obojętnie Pansy.- To ty z Potterem, a nie my, pokonałaś... sama wiesz kogo. To wyróżnia cię wystarczająco, żeby od nas odstawać.
CZYTASZ
Golden Twins on The Dark Side
Fanfic"Przyjaciól trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej" "-Siadaj i słuchaj mnie uważnie- powiedział gładząc jej policzki- Nie pozwolę Ci zginąć. Zbyt wiele dla mnie znaczysz, gówniarzu." Co by się stało gdyby Lily Potter urodziła bliźniaki? Która stron...