Część 1.

2.5K 92 54
                                    

W małej sypialni na pierwszym piętrze jednorodzinnego domu przy Privet Drive 4 smacznie spała dwójka (prawie) jedenastolatków. W stronę ich azylu zmierzała kobieta o końskiej twarzy i długiej szyi.

-Wstawać!- zagrzmiała, uderzając kilkukrotnie pięścią w drzwi- Za pięć minut widzę was na dole!

Czarnowłose rodzeństwo uniosło się z jękiem ze swoich posłań. Drobniutka dziewczynka zeszła powoli z górnego łóżka, zastając swojego brata z ubraniami w rękach.

-Hej Harry- mruknęła.

-Dzień dobry Rox- burknął, zakładając okulary na nos.

Zważywszy na dość niewielką powierzchnię pokoju, Harry szybko czmychnął do łazienki aby doprowadzić się do porządku- ich wujostwo było bardzo wyczulone na najmniejsze błędy tej dwójki, najbardziej jednak na niewykonywanie rozkazów oraz spóźnialstwo.

Rodzice rodzeństwa mieli wypadek samochodowy, w którym zginęli. Kłamstwo. Ich rodzice byli zwolennikami potężnego czarodzieja. Jego przeciwnik dowiedział się o pewnej przepowiedni, w której mowa była o rodzeństwie urodzonym pod koniec siódmego miesiąca, a rodzeństwo to będzie miało moc pokonania Białego Pana. Biały Pan zaatakował Potterów, zabijając Lily i Jamesa. Kiedy próbował uśmiercić rodzeństwo, jakimś cudem Avada Kedavra odbiła się od nich, zostawiając ślad w postaci blizn w kształcie błyskawicy na czole Harry'ego, czarnej pręgi na tęczówce Roxanne oraz maleńkiego, również czarnego, znamienia na wskazującym palcu.

Rox w tym czasie zmieniła stary podkoszulek, który służył jej za piżamę, na czerwony T-shirt oraz spodnie w kratę na jasnoniebieskie dresy po Dudleyu. Swoje włosy spięła w luźnego koka, aby nie przeszkadzały jej w domowych obowiązkach. Z bratem minęła się na schodach. On schodził do kuchni, ona- do łazienki.

W kuchni czekali na nich ciotka Petunia, wuj Vernon oraz upierdliwy kuzyn -jedyny kabel bezprzewodowy- Dudley.

-Harry- powiedziała ciotka irytującym głosem- przypilnuj jedzenia! Masz nie spalić jajecznicy! I gdzie jest twoja siostra?!

-Już idę, ciociu- zawołała zielonooka, stając w progu kuchni.

-Przynieś poranną gazetę, listy i mleko. Natychmiast!

-Już się robi, stara kobyło- bąknęła pod nosem, wychodząc z pokoju najszybciej jak umiała.

Harry tymczasem wyłożył jajecznicę na pięć talerzy i zaniósł je na stół, mrucząc niezrozumiałe obelgi, brzmiały trochę jak "świnia w ludzkiej skórze" oraz "niewychowany pasztet", w kierunku Dudleya. Wuj Vernon czytał gazetę przyniesioną przez Roxanne, popijając kawą kolejne, niczego nie wnoszące do jego życia, artykuły. Kuzyn rodzeństwa siedział przy stole, jedząc posiłek oraz rozmawiając z jego matką na temat szkoły, do której miał pójść po wakacjach. Rox niestety miała to zaszczytne miejsce naprzeciwko Dudziaczka, co nigdy nie kończyło się dobrze. Zawsze obrywała najmocniej- Dudley podczas posiłków dużo gadał, wypluwając trzy czwarte jedzenia, które miał w buzi.

Śniadanie minęło dość szybko. Bliźniacy znieśli i umyli talerze wraz ze sztućcami, a na końcu wytarli stół.

-Ciociu, chciałabym pójść do biblioteki- oznajmiła Roxanne.

-Dobrze, weź Harry'ego. My z Dudziaczkiem musimy kupić mundurek do szkoły- odparła, całując swojego syna w pulchny policzek.

-Chodź Harry, zanim zmieni zdanie- mruknęła cicho, ciągnąc brata za nadgarstek.

Czarnowłose rodzeństwo ruszyło w drogę do świątyni mądrości, jak nazywała bibliotekę Roxanne, kiedy była młodsza. Budynek był dość stary i zapewne pamiętał czasy ich dziadków. Harry po wejściu do budynku pomknął w stronę działu z książkami dla dzieci. Jego siostra natomiast ruszyła w nieużywaną część biblioteki z książkami o medycynie. Nie wiadomo dlaczego każdy człowiek omijał ten, dość obszerny dział. Przechadzała się między regałami, sunąc dłonią po grzbietach książek, aż natrafiła na ceglaną ścianę. Dziewczynka podeszła bliżej niej. Opuszkami palców dotknęła cegły na wysokości jej oczu. Pod grubą warstwą kurzu wyczuła napis. Przetarła go. Ozdobnym pismem wyryte były tam dwa imiona- Lily i Sev- oraz strzałka w lewo z cyfrą pięć. Wiedziona dziwnym przeczuciem przeciągnęła palcem zgodnie ze wskazówką na ścianie. Przy piątej cegiełce skaleczyła się. Nagle ściana zatrzęsła się delikatnie, przesuwając w bok i ukazując przejście do... innej biblioteki.

-O kurka wodna!- wyszeptała.

Ostatni raz odwróciła się, sprawdzając, czy nikt jej nie widział, a potem weszła do tajemniczego pomieszczenia.

Tajemnicza biblioteka okazała się średniej wielkości pokojem. Wszystkie ściany pokryte były półkami z książkami. Kamienna podłoga miejscami błyszczała z powodu zużycia. W prawym rogu pomieszczenia, odgrodzony parawanem, stał kociołek z różnymi przyrządami jak z filmu historycznego o chemikach. A przynajmniej tak skojarzyła to Roxanne. Dziewczynka postąpiła kilka kroków do przodu, rozglądając się uważnie. W powietrzu unosiły się tumany kurzu. Na środku pomieszczenia znajdował się wykonany z drewna, masywny stolik z krzesłami do zestawu. Leżało na nim kilka książek. Chwyciła delikatnie jedną z nich, była to szara księga o tytule "Genealogia czarodziejów, czyli jak znaleźć swoich przodków".

- Chwila, chwila!- wyszeptała oniemiała- Czarodziejów?!

Włoski na karku stanęły jej dęba. Szybko obejrzała się za siebie, upuszczając księgę na odsunięte krzesło. Zdawało jej się, że widziała jakiś ruch i nie myliła się. Zamiast prostokątnej dziury w ścianie, przez którą tu weszła, były zamknięte drzwi. Ostrożnie podeszła do najbliższego okna, a potem wyjrzała na zewnątrz. To pomieszczenie chyba znajduje się z tyłu biblioteki, pomyślała, ale czemu go nie widać?! Po chwili zastanowienia otworzyła dwa okna, aby wywietrzyć duszący zapach kurzu. Odłożyła książkę na stół.

Skoro to miejsce nie było od dawna używane to może będzie moją kryjówką?!- pomyślała, podchodząc do regałów.

Na półkach leżało kilkadziesiąt, jak nie kilkaset, woluminów. Wodząc po nich dłonią czytała tytuły niektórych. Między innymi były tam: Historia Hogwartu, Trucizny Siódmego Stopnia, Prawdziwa Historia Wojen Czarodziejów XX Wieku, Eliksiry Lecznicze- Jak Wykonać Żeby Faktycznie Leczyły?, Szkoły Magii i Czarodziejstwa Na Całym Świecie, Rośliny Trujące. Niestety wiele książek nie posiadało tytułu, co mocno zasmuciło Roxanne. Postanowiła zabrać ze sobą jedną książkę i zachować ten fakt w tajemnicy przed wujostwem oraz Dudleyem. Wolumin, który wybrała, nosił nazwę Prawdziwa Historia Wojen Czarodziejów XX Wieku. Szybko włożyła go do torebki, a potem wyszła z pomieszczenia. Następnie znalazła Harry'ego i wspólnie ruszyli do domu.

Golden Twins on The Dark SideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz