Część 10.

1.5K 74 24
                                    

Kiedy Hanna została przydzielona do Hufflepuffu, cały stół domu borsuka wybuchł gromkimi brawami. Malfoy burknął coś pod nosem, jednak nikt nie zwrócił na niego uwagi. Roxanne uważnie przyglądała się gronu pedagogicznemu. Od razu w oczy rzucił się jej Snape- ubrany na czarno ignorował mężczyznę w turbanie, który coś do niego mówił. Następną osobą, na której dłużej zatrzymała wzrok był starzec z długą brodą, okularami połówkami i kolorową tiarą. Morskie oczy skupiały się na pierwszorocznych, jakby analizował każde nowo-przybyłe dziecko i jakby zastanawiał się jak wykorzystać jego potencjał. Następna osoba usiadła na stołku, a młoda Potter spojrzała na kolejną osobę z grona pedagogicznego. Hagrida, Snape'a oraz faceta w turbanie zignorowała, ale zatrzymała się wzrokiem na kobiecie o krótkich włosach i wściekle żółtych oczach, które widziała z tak daleka.

- GRYFFINDOR!- krzyk tiary przebił się przez obserwacje Roxanne.

Hermiona zeszła ze stołka i ruszyła ku wiwatującemu stołowi. Harry, który jakimś cudem znalazł się obok siostry, wyszeptał do niej, że piecze go blizna.

-Co?- warknęła szeptem.

-To co słyszałaś- odpowiedział równie cicho.- Przyjrzyj się Snape'owi i temu mężczyźnie w turbanie.

Dziewczyna skupiła wzrok na dwójce nauczycieli. Turban, jak nazywała go w myślach Roxanne, ciągle szeptał do Severusa. W pewnym momencie wzrok Turbana i Roxanne spotkał się, a wtedy jej blizna zapiekła. Potter swoją bliznę miał na czole, a jego siostra swoją posiadała na opuszku palca wskazującego lewej dłoni. Ciocia Petunia powiedziała im, że ich rodzice zginęli w wypadku samochodowym, a jedyną pozostałością po tym incydencie na ciałach dzieci były dwie małe szramy. A  bynajmniej tak o tym wszystkim myślał Harry. Roxanne z kolei...

-Malfoy, Dracon- zagrzmiała McGonagall, a młody arystokrata ruszył ku tiarze z pewnym siebie  uśmiechem. Tiara ledwo dotknęła jego głowy, a już wykrzyczała nazwę domu. Draco Malfoy trafił do Slytherinu.

-Zaraz my- wyszeptał Harry do siostry. Potwierdziła skinieniem głowy.- Myślisz, że gdzie się dostaniemy?

Roxanne odpowiedziała, jednak zagłuszyły ją oklaski jednego z domów. 

-Co mówiłaś?- Kolejne kilka  osób zostało przydzielonych. W tym Pansy Parkinson, Theodor Nott i para bliźniaczek o nazwisku Patil.

-Potter, Harry- zagrzmiała McGonagall. Wielka Sala zamarła. I nagle zaczęły rozchodzić się szepty. W sali zawrzało.

-Potter? TEN Potter?- Potterów dobiegł niedowierzający szep jednej z puchonek.

-Powodzenia braciszku- wyszeptała, patrząc jak Harry wolno podchodzi do tiary i zakłada ją na głowę. Sala znów ucichła, oczekując na werdykt Tiary.

Po minucie brunet wciąż tkwił pod Tiarą, a Roxanne wyłapała zaciekawiony wzrok Malfoya. Uniosła brew, a Dracon wzruszył ramionami.

-Wybór był trudny- odezwała się pod nosem tiara- ale skoro nalegasz... GRYFFINDOR!

Dom lwa wybuch gromkimi brawami, a Harry ruszył do swojej nowej rodziny. Minerwa uśmiechnęła się pod nosem, jednak zaraz wyczytała kolejną osobę, a sala znów ucichła, jakby niedowierzając w to co słyszy.

-Potter, Roxanne.

Dziewczyna poprawiła rozpuszczone włosy i podeszła do stołka, aby na nim usiąść i założyć Tiarę Przydziału. Stara czapka opadła jaj na czoło, zasłaniając większość pola widzenia.

-Witaj Roxanne Potter- odezwała się Tiara.

"Witaj Tiaro"- pomyślała.- "Czyli czytasz w myślach?"

Golden Twins on The Dark SideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz