Ciemną nocą, na końcu zwykłej ulicy ze zwykłymi jednorodzinnymi domami na Privet Drive 4 z cichym, niezwykłym pyknięciem pojawił się starzec. Okulary połówki delikatnie przysłaniały bystre, morskie oczy. Z głębokiej kieszeni swojej szaty wyciągnął zapalniczko-podobno rzecz. Z każdym kolejnym kliknięciem jedno światło przydrożnych latarni przylatywało do urządzenia. Kiedy ostatnie światło zgasło, na ulicę wyszedł bury kot z zielonymi ślepkami. Szybkim krokiem ruszył w stronę starca, a gdy znalazł się pięć metrów od niego, przemienił się w kobietę o srogim wyrazie twarzy, choć w jej oczach tkwił ogromny smutek i nadzieją, że Ten Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać nie zabił jej wybitnych oraz, do czego przed nikim się nie przyznała, ulubionych uczniów.
-Witaj Albusie- pierwsza odzywa się brązowowłosa kobieta- Czy... Czy to co mówią jest prawdą?
-Niestety droga Minerwo. Wybacz za moje opóźnienie, lecz podczas drogi byłem wiele razy zatrzymywany na świętowanie tego wspaniałego dnia- powiedział z uśmiechem staruszek.
-Co z bliźniakami? Czy przeżyli?- spytała zmartwiona, ignorując jego marne wytłumaczenie.
-Tak- siwobrody zerknął na zegarek z ogromną liczbą wskazówek- za chwilę pojawi się z nimi Hagrid.
-Czy było to rozsądne, Albusie, powierzać Hagridowi tak ważne zadanie?
-Powierzyłbym mu własne życie, moja droga.
Staruszkowie podnieśli głowy słysząc ryk motocykla. Na niebie w ich stronę, z dużą prędkością zbliżał się ogromny pojazd z jeszcze większym kierowcą.
-Witam, panie psorze- powiedział wielkolud- pani psor- skinął jej głową.
- Czy miałeś jakiekolwiek problemy, Hagridzie?- zapytał ciepłym głosem siwobrody.
-Żadnych, psorze. Maluchy usnęły nad Bristolem- odparł z szacunkiem Rubeus, bo tak brzmiało imię tego pół olbrzyma.
Hagrid podał Minerwie i Albusowi małe zawiniątka, w których znajdowały się bliźnięta.
-Albusie- zaczęła McGonagall- czy to rozsądne powierzać tym mugolom opiekę nad nimi?! Cały magiczny świat mówi o bliźniętach, które przeżyły! Każde dziecko w naszym świecie, będzie o nich mówiło! Poza tym, obserwowałam tych mugoli przez kilka dni i to najgorsi ludzie jakich spotkałam!- wyraziła swoje oburzenie profesorka, plując jadem na wszystkie strony.
-Nic się nie martw, moja droga. Wszystko jest wyjaśnione tutaj- z kieszeni wyciągnął kopertę i postukał w nią palcem.
Wielkolud zaczął głośno łkać.
-Hagridzie- powiedziała profesor McGonagall- Nie żegnasz się z tym chłopcem na zawsze.
Rubeus wydmuchał swój wielki kinol w, a jakże inaczej, ogromną chusteczkę. Siwobrody położył chłopca z kopertą przy drzwiach, a następnie skierował się po dziewczynkę, która leżała na rękach profesor McGonagall. Minerwa spojrzała z niepewnością na starca, a potem z czułością na drobną osóbkę w jej ramionach. Nie dam im Cię skrzywdzić malutka, pomyślała kobieta, chociażbym miała dołączyć do Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Profesor nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak blisko prawdy była.
Albus wyciągnął ręce w jej stronę, a ona wyminęła go i sama ułożyła dziewczynkę przy bracie. Dumbledore spojrzał na nią srogo.
-Minerwo musimy porozmawiać-powiedział pogardliwie starzec- Hagridzie, uspokój się, ponieważ możesz obudzić całą okolicę. Poza tym wykonałeś moją prośbę, więc możesz wrócić do siebie.
-Do widzenia pani psor, panie psorze- odparł Hagrid, nie słysząc wrogości w głosie Dumbledore'a.
Albus w jednej chwili przestał się uśmiechać. Jego twarz stała się sroga.
-Profesor McGonagall- warknął wystawiając w jej stronę łokieć- Porozmawiamy teraz.
Staruszkowie zniknęli z cichym pyknięciem.
![](https://img.wattpad.com/cover/183935978-288-k663357.jpg)
CZYTASZ
Golden Twins on The Dark Side
Fanfic"Przyjaciól trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej" "-Siadaj i słuchaj mnie uważnie- powiedział gładząc jej policzki- Nie pozwolę Ci zginąć. Zbyt wiele dla mnie znaczysz, gówniarzu." Co by się stało gdyby Lily Potter urodziła bliźniaki? Która stron...