Stałem na balkonie mojego domu paląc papierosa. Przede mną rozciągał się krajobraz wysokich drzew i małego, drewnianego domku w tle. Zaciągałem się papierosem, a dym wypełniał moje płuca, po czym wypuszczałem truciznę z ust. Myślałem o wszystkim i o niczym. Nagle poczułem wibracje w kieszeni spodni, więc wyciągnąłem telefon, aby sprawdzić sms.
Louis: Dzisiaj przyjeżdża moja kuzynka.
Ja: I co w związku z tym?
Louis: Przyjeżdża na parę miesięcy, rozumiesz? I będzie ze mną mieszkała. Ja chyba ten dom rozniosę!
Ja: Spoko, wyluzuj. Na pewno nie jest aż taka zła.
Louis: Przekonasz się, jak ją poznasz.
Schowałem telefon do kieszeni i rzuciłem papierosa na ziemię, po czym zadeptałem go. Louis opowiadał mi kiedyś o swojej kuzynce, a z tego, co mi wiadomo, to ma na imię Zoe i ma osiemnaście lat. Chłopak nigdy nie był chętny do rozmów o niej, bo jej wręcz nienawidzi. Zawsze, kiedy jego rodzice oznajmiali mu, że ona przyjeżdża, on od razu przyjeżdżał do mnie i przesiedział u mnie całą jej wizytę. Teraz nie może u mnie nocować, skoro ma u niego być parę miesięcy, plus jego rodzice mu nie pozwolili, chociaż on ma dwadzieścia trzy lata. Uroki mieszkania z rodzicami.
✖✖✖
Louis: Przyjechała, jadę do ciebie. Muszę udawać, że jestem dla niej miły!
Ja: Ok, czekam.
Po dziesięciu minutach po moim mieszkaniu rozległo się pukanie do drzwi. Ruszyłem leniwym krokiem w ich stronę, po czym otworzyłem drzwi, a do mojego domu wbiegł zdenerwowany Louis. Usiadł na kanapie w salonie, a ja patrzyłem na niego zszokowany.
- Nie patrz na mnie, jak na idiotę, który dopiero co uciekł z psychiatryka, tylko dawaj piwo - zacząłem się śmiać z jego reakcji, a chłopak pokazał mi środkowego palca.
Otworzyłem lodówkę i wyciągnęłem 2 piwa, a następnie podałem jedno przyjacielowi. Kiedy upiliśmy łyka, chłopak odezwał się.
- Muszę coś zrobić, by pojechała jak najszybciej.
- Co chcesz zrobić? - zapytałem, wyciągając z szafki chipsy.
- Muszę kogoś o coś poprosić, a dokładniej ciebie, bo tobie na pewno się to uda - odstawił puszkę na stolik przed nami, po czym odwrócił się do mnie.
- O co poprosić? - niewiedziałem o co może chodzić. Nie jestem dobry w zemstach.
- Masz 25 dni - powiedział stanowczo, a ja popatrzyłem na niego pytająco.
- Ale na co? - brzmię jak jakiś nieogarnięty.
- Na rozkochanie w sobie tej suki Zoe.
Ja mam w sobie ją rozkochać? Myślę, że to nie przejdzie.
- Dlaczego ja?
- Ty masz w tym doświadczenie, plus nie miałem kogo o to poprosić - upił kolejny łyk, a następnie zajął się otwartą paczką chipsów.
- Ale że co ja niby miałbym zrobić? - niezbyt podoba mi się ten pomysł.
- Rozkochasz ją w sobie przez te dwadzieścia pięć dni, a po tych dwudziestu pięciu dniach ją po prostu rzucisz. Na pewno będzie cierpieć, więc prędko wyjedzie - całą buzię zajął chipsami, a ja tylko słyszałem chrupanie.
Nie wiem, czy miałem się zgodzić, ale chciałem być dobrym przyjacielem i pomóc mu. Zresztą zawsze jakaś zabawa się przyda.
- I jak? - Louis wrócił z kuchni z kolejnymi piwami, kładąc je na stoliku.
- Nie przyjąłbym tej prośby, gdybyśmy nie byli przyjaciółmi, ale chcę ci pomóc, dlatego pomogę.
Było widać, że chłopak się cieszy, że jego pragnienie - chęć jak najszybszego wyjazdu Zoe - może się powieść.
----
cześć kochani. jest to moje drugie opowiadanie (wcześniejsze to "promised that he would return." z niallem). postanowiłam zacząć nowe opowiadanie, aby się jakoś rozwinąć. z tego, co sobie przepowiadam, będzie 25 rozdziałów + epilog. myślę, że wam się spodobało i zachęcam do komentowania i dawania vote! bajo! :)
CZYTASZ
25 days // z.m.
Fanfiction"- Masz 25 dni. - Ale na co? - Na rozkochanie w sobie tej suki Zoe."