day 3 cd

8.3K 280 40
                                    

- Co? Zoe? - puściłem ją, byłem w szoku.

Jak to Zoe? Jak? Kurwa to jakiś cholerny żart? Gdzie Louis? Gubiłem się już w swoich myślach przez to wszystko.

- Zoe? Jesteś Zoe?

- Miałeś się przecież tego nie dowiedziećm miał to być tajemniczy wieczór, przepraszam, że moja przyjaciółka tak wyjechała z tym i zburzyła tą mistyczną atmosferę, ale poczekaj tu chwilę, muszę z nią zamienić słowo o co chodzi z tym chłopakiem. Mam nadzieję, że się nie zniechęciłeś po tym, jak się dowiedziałeś, jak mam na imię? - powiedziała delikatnym tonem głosu, w którym można było wyczuć obawę.

- Yyy nie, nie musisz przepraszać, nie masz za co – powiedziałem spokojnym tonem, lecz w mojej głowie kłębiło się pełno myśli o tym, co się właśnie stało i co się dzieje.

- Na pewno? – zapytała, patrząc mi w oczy.

- Tak, na pewno, idź do przyjaciółki – odpowiedziałem jej jak najszybciej, bo wiedziałem, co mam teraz zrobić i to nie było słuchanie jej głosiku.

Kiedy tylko panienka odeszła do koleżaneczki ruszyłem poszukać tego zasrańca Louisa, który pewnie o wszystkim wiedział, chuj jeden!

***

Znalazłem Louisa wzrokiem niedaleko przy stoliku, który za pewne czekał na swoją towarzyszkę. Swoją drogą biedna dziewczyna, że musiała trafić na takiego chuja. Jak tylko do niego podchodziłem, wiedziałem, że nie wytrzymam i coś mu kurwa powiem, bo najpierw prosi o pomoc, a potem bawi się w takie szopki.

Będąc twarzą w twarz z nim puściły mi hamulce i zacząłem się na niego wydzierać.

- Coś ty kurwa odwalił?! Ty kurwa o wszystkim wiedziałeś! Wiedziałeś i nie powiedziałeś! Nieźle to sobie wymyśliłeś!

- O chuj ci chodzi, stary?! - wydarł się na mnie po moim wybuchu. 

- Nie powiedziałeś mi, że ona tutaj będzie, o to mi chodzi! Wiedziałeś, że tu będzie, pewnie nawet wszystko sam zaplanowałeś, o to chodzi! Kazałeś mi ją uwieść, ale bez wtykania swojej wielkiej dupy do mojego planu to nie, nie mogłeś wytrzymać! 

- Uspokój się, stary! To nie tak jak myślisz.

- Nie?! A jak wytłumacz mi masz „25” sekund?

- Dobra, może i wiedziałem, że ona tu będzie, ale to dlatego, że rano słyszałem jak dzwoni do jakiejś Megan i umawia się do klubu tego właśnie na wieczór, więc pomyślałem, że to dobry pomysł, żebyśmy i my tam poszli, żeby ci pomóc i ułatwić ci naszą misję stary. – mówił to ze spokojem i opanowaniem w głosie.

- Powiedziałem, że chcę to wszystko załatwić sam. Lepiej się w to kurwa nie mieszaj, bo coś pójdzie nie tak i nie pozbędziesz się swojej zajebistej kuzyneczki i gdybyś mi to powiedział wcześniej, że ona tu będzie to już byłoby bliżej celu, bo jakbym się nie dowiedział, że to ona, w takich okolicznościach, to bym prawdopodobnie się z nią dzisiaj przespał - odpowiedziałem mu równie spokojnie, jak on mi, bo szczerze mówiąc już wyładowałem to wszystko, wrzeszcząc na niego.

- Naprawdę, sorry stary, chciałem dobrze, ale jestem pewny, że szybko ci się uda tą sukę doprowadzić do takiego stanu, że pożałuje, że się suka w ogóle urodziła. – Louis wypowiedział te słowa bezczelnym tonem, uśmiechając się przy tym jeszcze bezczelniej.

- Dobra, dobra, uznajmy, że zapomnę o twoim, że tak powiem trzymaniu języka za zębami, ale trzeba coś wymyślić, bo ona tam gdzieś jest z tą dziewczyną co ją uwiodłeś niby „przypadkiem”.

25 days // z.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz