day 8

4.8K 186 2
                                    

*Zoe's POV*

Gdy wróciłam do domu po spędzonej nocy u Megan, w domu byli już moi wujkowie: ciocia Jay i wujek Dan. Kiedy weszłam do kuchni, wujkowie od razu zaczęli zadawać mi pytania.

- Dzień dobry, Zoe.

- Cześć ciociu - uśmiechnęłam się.

- Zoe, powiedz nam, czy wydarzyło się coś, kiedy nas nie było w domu? Louis chodzi taki szczęśliwy i radosny, i nie wiemy dlaczego - powiedziała ciocia, patrząc na mnie.

- Wiesz ciociu, może w to nie uwierzysz, ale Louis się zakochał, a ja nocowałam dziś u Megan, aby nie przeszkadzać Louisowi i jego dziewczynie - znowu się do niej uśmiechnęłam.

Jay na to co usłyszała, zrobiła wielkie oczy i od razu zaczęła się uśmiechać. Wiadomo po kim Lou odziedziczył swój słodki uśmiech. Widać było, że cieszy się, że jej dziecko wreszcie znalazło osobę, która wprowadziła go w taki stan, w którym nigdy nie był, że w końcu poczuł, co to znaczy obdarzyć kogoś prawdziwym, szczerym uczuciem. Kiedyś Louis był inny, niż ten Louis, którym jest od 2 lat. Mam nadzieję, że ta dziewczyna jest na tyle wyjątkowa, że ten uroczy, kochany, dobroduszny Lou, który był moim ukochanym kuzynem powróci.

Po krótkiej wymianie zdań z ciocią poszłam do siebie, aby ochłonąć po wczorajszym dniu, gdyż u Megan nawet nie miałam na to czasu. Weszłam do niej do mieszkania i od razu położyłam się u niej w salonie na kanapie, a jak się obudziłam, wyszłam od niej od razu i wróciłam do cioci i wujka. Weszłam do pokoju, wzięłam czystą bieliznę oraz luźne ubrania i poszłam wziąć odprężający, a przede wszystkim oczyszczający prysznic.

***

Po 30 minutach przebywania w łazience wróciłam do swojego pokoju. Ubrana w zwykłe spodnie od dresu oraz podkoszulkę z dekoltem w serek, z wielkim napisem "I <3 PIZZA", położyłam się na łóżku. Szczerze mówiąc, kanapa Megan nie była za wygodna i za specjalnie się nie wyspałam, może teraz uda mi się zasnąć. Zdrzemnąć się chociaż na godzinkę i odciąć się od wszystkiego. Wczorajszy dzień, wczorajszy wieczór i noc naprawdę coś dla mnie znaczy, choć nie chce tego do końca przyznać. Zayn był taki cudowny. Potrafi mnie rozśmieszyć. Jego uśmiech jest taki uroczy, a oczy... oczy sprawiają, że rumieniec pojawia się na moich policzkach. Jego ciemne oczy powodują, że albo mam ochotę spuścić oczy i nie patrzeć się w nie, gdyż kiedy już w nie spojrzę, to jest ta druga opcja, czyli nie mogę oderwać wzroku od nich. Patrząc w jego oczy czuję się, jakbym straciła kontrolę nad własnym ciałem, czuję paraliż ciała, jak i co najgorsze pragnę wtedy nie tylko tego... pragnę czegoś więcej. Tym "więcej" jest jego dotyk. Pożądam w takich chwilach, aby położył swoją jedną dłoń na mojej talii, a drugą otulił mój policzek. Każda komórka składająca się z mojego ciała pożąda jego soczystych ust dotykających moje usta w namiętnych pocałunkach. Na jego widok pocę się, na jego cholerny widok robi mi się słabo i kręci mi się w głowie, a w takiej chwili chcę, żeby to jego ramiona złapały mnie, gdy nie mogę ustać, żeby jego ramiona przytuliły mnie najmocniej jak tylko potrafią i nigdy nie puszczały. Nie mogę przestać myśleć o tym cholernym, cudownym dupku. Po prostu nie potrafię powstrzymać swoich myśli odpływających w jego kierunku... nie potrafię.

***

*Zayn's POV*

Obudziłem się w południe. Potrzebowałem sny, potrzebowałem choć na kilka godzin odpłynąć, zapomnieć o wczorajszym... potrzebowałem tego. Ale czas powrócić do rzeczywistości. Rzeczywistość jest taka, że mój najlepszy przyjaciel poprosił mnie, abym uwiódł jego znienawidzoną kuzynkę. Rzeczywistość jest taka, że zamiast uwieść i porzucić, poczułem coś do niej. Czas się do tego przyznać, przede wszystkim sam przed sobą. Poczułem coś do niej i to niezwykłą sympatię, ale coś głębszego, coś ważniejszego. Zoe jest inna niż wszystkie pozostałe dziewczyny do tej pory.

25 days // z.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz