day 19

4.1K 180 8
                                    

*Zayn's POV*


Rano obudziłem się z wielkim uśmiechem na twarzy. Z zamkniętymi oczami przewróciłem się na drugi bok, chcąc założyć rękę na ciele Zoe i zobaczyć ją nadal śpiącą obok mnie. Jednak kiedy to zrobiłem, nie zastałem obok siebie nikogo. Zobaczyłem tylko rozkopaną poduszkę i kołdrę po tej stronie łóżka, na której spała Zoe. Podniosłem się do pozycji siedzącej rozglądając się po pokoju. Na podłodze leżały moje ciuchy, które wczoraj zostały ze mnie ściągnięte przez dziewczynę, z którą spędziłem cudowną noc. Nadal pamiętam każdy detal jej nagiego ciała, to, jak wiła się pode mną, jak krzyczała moje imię, jak obojga szczytowaliśmy.

Wstałem z łóżka, podnosząc moje bokserki i założyłem je na siebie. Wyciągnąłem z szuflady dresy i białą koszulkę, po czym założyłem wszystko na siebie. Podczas tej czynności coś przykuło moją uwagę, a dokładniej złota bransoletka, która należy do Zoe. Prawdopodobnie zapomniała jej z szafki. Postanowiłem później udać się do niej i oddać jej to, co do niej należy.

***

Siedziałem na dworze przy stoliku jednej z kawiarni na mieście, czekając, aż Louis przestanie gadać przez telefon. Z tego czekania zacząłem bawić się łyżką, która była zanurzona w mojej kawie. Nie chcąc mu przeszkadzać zacząłem się rozglądać po całym mieście, który był dla mnie w tym momencie dobrze widoczny. Ludzie, którzy szli przez ten plac spieszyli się gdzieś, wyglądali na naprawdę zabieganych, rozmawiając przez swoje telefony. Krzyczeli do swoich rozmówców. Jedna z pań wykrzykiwała prawdopodobnie do swojego męża, gdyż widziałem na jej palcu obrączkę, przez telefon jak okropnym jest ojcem. Jak nie potrafi zajmować się dziećmi, nie spędza z nimi czasu, tylko ciągle gdzieś jeździ pod pretekstem wcześniejszego wyjścia i późnego powrotu z pracy. Jak jest okropnym mężem, gdyż w ich każdą rocznicę ślubu nie spędzają tego dnia razem, tylko osobno - ona z dziećmi, on rzekomo w pracy.

Podczas wsłuchiwania się w rozmowę Louis szturchnął mnie w łokieć informując mnie, że właśnie skończył rozmawiać ze swoją dziewczyną.

- Dobra, opowiadaj mi jak wczoraj było - Louis mówił z podekscytowaniem w głosie.

- Czemu uważasz, że wczoraj coś było? – zapytałem nieco zdziwiony.

- Zoe wróciła rano taka radosna i uśmiech nie schodził jej z twarzy, więc oczywiste jest, że coś wczoraj było. – odpowiedział, po czym patrząc na mnie napił się herbaty zamówionej wcześniej.

- Dwoma słowami. Było cudownie - oparłem się o krzesło, uśmiechając się.

- Przeleciałeś ją już? - zapytał.

- Oczywiście i było niesamowicie. Ta twoja kuzyneczka niby taka niewinna, a jaka dobra w łóżku.

- Nie sądziłem, że zaprowadzisz ją tak szybko do swojej sypialni - zaśmiał się.

- A jednak, ale tak właściwie to, ona sama zaprowadziła mnie do mojego łóżka. - wyszczerzyłem zęby.

- Uuuu, to była zabawa. – przysunął się krzesłem do mnie.

- Uwierz mi, że była. – czułem się, jakbyśmy rozmawiali jak o mojej dziewczynie.

- Poczekaj jeszcze chwilę, a złamiesz jej serce - na te słowa przypomniałem sobie, po co ja tak naprawdę to wszystko robię.

Przypomniałem sobie te początki, kiedy ją zobaczyłem po raz pierwszy - kiedy moje serce inaczej zabiło. Kiedy zacząłem czuć do tej dziewczyny coś naprawdę wyjątkowego.

Z myśli wyrwał mnie Louis.

- Chłopaku, ogarnij się. – szturchnął mnie.

- Louis, powiesz mi w końcu, dlaczego ty tak nienawidzisz Zoe? - zapytałem, patrząc na niego.

25 days // z.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz