day 25

4.3K 188 10
                                    

Dzisiaj jest dwudziesty piąty dzień. Claudia teraz spędza więcej czasu z Zoe niż ze mną. Jest tego jakiś plus. Zoe opowiada Claudii o Zaynie i o tym co robili podczas wcześniejszych wspólnie spędzanych dni. O ich randkach, o uczuciach do niego. Podobno mówi o nim w ciepły sposób, w jej tonie głosu i zachowaniu widać, że za nim tęskni.

To nie może się tak skończyć. Oni nie mogą dłużej bez siebie żyć. Dzisiejszy dzień będzie decydujący.

Mam plan.

- Zayn? – zadzwoniłem do niego.

- A kto by inny. –odpowiedział, słychać było, że nie za dobrze się trzyma w dalszym ciągu, ale czy kogoś to dziwi...

- Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia, więc wiesz. – postanowiłem od razu przejść do sedna sprawy, bo mam mało czasu.

- Jaką? – w tle słyszałem głośno grający telewizor.

- Ty i ja idziemy wieczorem na plażę. – rzuciłem z radością.

- Stary? Plaża? Dobrze wiesz, że nie mam ochoty na nic, a ty jeszcze plażę wymyśliłeś. – wymyśliłem, ale nie bez powodu...

- No właśnie, dlatego, że nie masz ochoty i nastroju, to planuję to zmienić. - byłem pewny swojego pomysłu.

- Stary, weź. – nie poddam się.

- Mówiłem coś? Propozycja jest, nie do odrzucenia, więc spotykamy się dziś hmm... punktualnie o 20:00 na znajomej ci plaży. – rozłączyłem się szybko, aby nie zaczął się wymigiwać, gdyż teraz nie ma wyjścia i musi przyjść.

Włożyłem telefon do kieszeni i poszedłem do kuchni, bo strasznie chciało mi się pić. Wypiłem pół butelki wody i wiedziałem, że to czas na kolejną fazę mojego jakże genialnego planu.

*Zoe's POV*

Siedziałam na łóżku oglądając coś w TV, a właściwie patrzyłam na ekran, ale nie wiedziałam co oglądam. Czułam w sobie pustkę, brakującego we mnie elementu. Brakowało mi Zayna. Z każdą chwilą, coraz bardziej chciałam wziąć telefon do ręki i zadzwonić do niego, chociażby tylko po to, aby usłyszeć jego głos i znowu poczuć motyle w brzuchu na sam jego dźwięk.

Ale zamiast tego w rękach miałam kolejne już pudełko lodów czekoladowych, które są moimi ulubionymi. Zjadałam je wielką łyżką, zajadając smutki, tęsknotę i miłość do Zayna.

Z każdą zjadaną porcją lodów, liczyłam... pragnęłam, aby on do mnie zadzwonił. Pragnęłam, żeby zjawił się w progu drzwi do mojego pokoju. Rzuciłabym mu się w ramiona, bez żadnego wahania.

Całe dnie spędzałam na myśleniu o nim. O jego pocałunkach, o jego czułym dotyku, pieszczącym moją skórę. Jego oczy miałam przed swoimi, łapałam się na dotykaniu swoich ust myśląc i czując swoimi fantazjami, że czuję dotyk jego ust.

Co chwile ktoś przychodził do mnie sprawdzając, czy wszystko ze mną okej, ale jak może być okej w takiej sytuacji, kiedy moje serce cierpi. Starałam się rozmawiać z nimi, choć chwilę, aby nikogo nie urazić mimo, że nie miałam ochoty na rozmowy. Jedynie z Claudią rozmawiałam dłużej. Opowiadałam jej o Zaynie, przez co odczuwałam pewnego rodzaju bliskość z nim, uczucie, jakby to wszystko się nie wydarzyło. Opowiadałam jej o ukochanym, a nie o sercu, które jest teraz, jak rozbite lustro.

Kiedy wstałam z łóżka, aby przebrać bluzkę, bo ubrudziłam się lodami... typowe, usłyszałam pukanie do drzwi. Wolałam nie zgadać, kto tym razem przyszedł do mnie, tylko od razu otworzyłam drzwi i ujrzałam Louisa, moja nadzieja, że mógłby to być... zgasła, gdy zobaczyłam kuzyna.

- Powiem tylko dwa słowa... szykuj się. – wszedł z impetem do środka.

- Słucham? Na co mam się szykować? – nie miałam nastroju, na jego wymysły.

- Zaraz wychodzimy. – mówił zwięźle, nie wiedziałam, co on wymyślił.

- Późno już jest i niedługo będzie ciemno. – próbowałam się wykręcić.

- O to właśnie chodzi. – tryskał energią.

- Louis, nie mam humoru, na twoje zabawy. – usiadłam na brzegu łóżka z grymasem na twarzy.

- Uwierz mi, że odzyskasz humor, więc ruszaj dupsko, przebierz się, a ja i Claudia czekamy na ciebie na dole. – wychodził z pokoju. – Aaa i nawet nie waż się nie zejść do nas, bo cię wtedy siłą wyciągniemy. – puścił mi oko i wyszedł.

***

Słońce powoli zachodziło, a ja znałam drogę, którą szliśmy. Była do droga na plażę, na której z Zaynem spędziliśmy piękne chwile. Idąc krok za krokiem miałam ochotę wrócić do domu. Bałam się, że jak już tam będziemy, to pęknę i się popłaczę przy nich. Tyle wspomnień...

Ale... to właśnie te wspomnienia nadawały mi tempa. Chciałam przeżyć to jeszcze raz, przypomnieć sobie każdą sekundę spędzoną tam z nim i poczuć ciepło sklejające moje serce w całość.

Robiąc pierwszy krok na piasku, pierwsze wspomnienia wróciły. Uśmiechnęłam się sama do siebie, aby Louis i Claudia nie widzieli. Szli przede mną trzymając się za rękę, a ona opierała głowę o jego ramię.

Ich plecy zakrywały mi widok na przód, nic nie widziałam. Po chwili nagle się zatrzymali i o mało na nich nie wpadłam. Powiedziałam do nich, żeby uważali, a oni rozsunęli się i moim oczom ukazał się przystrojony stolik na środku plaży, a wokół niego rozrzucone płatki czerwonych róż. Zapatrzyłam się na palącą się świeczkę znajdującą się, obok jeden róży w wazoniku, który stał na środku okrągłego stołu.

Louis powiedział, abym usiadła i chwile poczekała, bo oni muszą iść po coś. Pomyślałam, że poszli po jedzenie, gdyż na stole były talerze, tylko, że były tylko dwa, więc to było dziwne. Chcieli zjeść sami, a mnie wygonić?

Skoro oni gdzieś poszli, odwróciłam się w stronę morza. Przypatrywałam się zachodzącemu słońcu i wsłuchiwałam się w szumiące morze. Przed oczami pojawił mi się obraz mój i Zayna, gdy kąpaliśmy się w nim o północy, a on był nagi. Zaśmiałam się.

Zobaczyłam przypadkową parę idącą wzdłuż plaży. Zrobiło mi się przykro i smutno, a z moich oczu chciały wypłynąć łzy. Poczułam wielką tęsknotę za nim, wszystko bym oddała, abym właśnie teraz była tu z nim. Ocierałam łzy, po usłyszałam głos Louisa wołający mnie. Skierowałam głowę w jego stronę i ujrzałam... jego...

Zobaczyłam Zayn... momentalnie moje policzka stały się mokre od spływających łez, które płynęły mimowolnie. On stał w miejscu i tylko patrzył się na mnie. Ja wpatrywałam się w niego, ledwo widząc przez płacz.

Nie wiedziałam, co mam robić. Zerwałam się z krzesła i pobiegłam w jego stronę. Nie zważałam na nic, tylko biegłam. Tak bardzo chciałam go mieć przy sobie.

W biegu przytuliłam się do niego mocno... bardzo mocno. Szepnęłam mu do ucha:

Kocham Cię.

Na jego twarzy zagościł uśmiech, ale nie na długo, bo pocałowałam go, w taki sposób, aby poczuł, jak bardzo za nim tęskniłam i go kocham.

------

Hejo :)

Mamy dla was ostatni rozdział naszego ff :) Mamy nadzieje, że wam się spodoba, jak podobało wam się "25 days" :) Bardzo, ale to bardzo, bardzo chcemy podziękować wam za 20K i ponad 1K votes :* Dziękujęmy <3 Zalejcie nas votes oraz komentarzami skoro to już pożegnanie :') I pomyślałyśmy, że jeśli chcecie to napiszemy dla was w ramach podziękowań epilog, więc piszcie w kometarzach, czy go chcecie, a jeśli będziecie tego chcieć to epilog wstawimy w sobotę :) 

Jeszcze raz bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo wam wszystkim dziękujęmy :*** <3 i trzymajcie się :)

Bajo :*

25 days // z.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz