day 10

3.9K 164 2
                                    

Siedzę w tym barze już prawie godzinę, gdzie ten cholerny Louis się podziewa. Sam dzwonił o 6 rano, że chce się spotkać, a sam się spóźnia, w dodatku nie odbiera telefonu. Swoją drogą czemu on o 6 nie spał, skoro on ma sen jak niedźwiedź.

Siedząc bezczynnie czekając na Louisa rozmyślałem o wczorajszym dniu i o tym, jak to potoczy się dalej. Czuję, że to co z Louisem planowaliśmy powiedzie się, ale czy naprawdę chcę, żeby tak się to skończyło? Chyba nie. Nie chcę jej skrzywdzić, kiedy dowie się o wszystkim, lecz kiedy jestem z nią nie czuję się, jakbym robił to z przymusu czy w imię pewnego rodzaju „zakładu". Będąc przy niej, spędzając czas na tych naszych „randkach", czuję jakby były one prawdziwe, a nie udawane z mojej strony, bo dla niej to coś prawdziwego.

Odrywając się od myśli i podnosząc głowę do góry znad blatu baru zobaczyłem, że Louis zbliża się w moim kierunku.

- Stary, ile można na ciebie czekać, co? Sam chciałeś się zobaczyć, a przychodzisz nie na czas - rzuciłem w jego stronę z wyrzutami.

- Sorry stary, ale coś załatwiałem przed naszym spotkaniem, a nie wiedziałem, że zabierze mi to tyle czasu.

- Co ci tyle czasu zajęło?

- Nie ważne.

- Pewnie z tą swoją laską gdzieś byłeś.

- Coś ty taki pewny, poza tym o kim ty do mnie mówisz, do cholery?

- Nie udawaj już, że nikogo nie masz, jak sam na własne oczy widziałem kilka dni temu, jak jakiejś dziewczynie wyznawałeś miłość i całowałeś. Swoją drogą, Louis, nie spodziewałem się po tobie takiego romantyzmu.

- Śledziłeś mnie?

- Jak ona miała na imię? Niech sobie przypomnę... Claudia? Tak, dziewczyna, która zawładnęła sercem takiego kobieciarza jakim jest Louis Tomlinson ma na imię Claudia.

- Pytam jeszcze raz. Śledziłeś mnie?

- Kurwa Louis, a po co ja miałbym ciebie śledzić?

- Nie wiem, ty mi powiedz, skoro wiesz to wszystko.

- Nie, nie śledziłem cię, po prostu jakiś czas temu z Zoe wróciliśmy się na chwile do domu, bo było jej zimno i zamiast wziąć sweter zastaliśmy was, wyznających sobie wasze, jak że płomienne uczucia.

- Kpisz sobie ze mnie?

- Ja? Nie. Wręcz przeciwnie stary, cieszę się, że w końcu kogoś sobie znalazłeś, i że ktoś czyni cię szczęśliwym.

- Mówisz poważnie?

- Najpoważniej jak można. Jesteś w końcu moim najlepszym kumplem, to chyba normalne, że chce twojego szczęścia, a kiedy taki jesteś to ja też się cieszę - poklepałem go po ramieniu.

- Dzięki stary, naprawdę dzięki. Ale dobra skończmy tą uczuciową błazenadę i powróćmy do tego, po co się spotkaliśmy.

- No właśnie Louis, tylko, że chyba zapomniałeś, że nie powiedziałeś mi jeszcze w jakim celu się tu spotkaliśmy.

- A no tak.

- No tak właśnie.

- Więc chcę, żebyś zdał mi raport jak się sprawy mają z naszą małą Zoe.

- „Raport"?

- Powiedz mi na jakim etapie stoimy.

- Etapie? Weź mi mów kurwa normalnym językiem.

25 days // z.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz