Ostatnie dni są dla mnie cholerne ciężkie. Nie mogę spać, nie mogę jeść, nie wychodzę z domu. Jedyne co jestem w stanie robić, to myśleć o niej całymi dniami i nocami. Nie potrafię wymazać jej z mojej pamięci, a przede wszystkim z mego serca, które należy do niej.
Za każdym razem, kiedy ktoś puka do drzwi, kiedy dzwoni mój telefon, mam nadzieje, że mimo wszystko, to ona. Pragnę usłyszeć jej słodki głos, spojrzeć w jej cudowne, pełne blasku oczy. Niestety... potem przypominam sobie te wszystkie rzeczy.
Przypominam sobie, jak powiedziałem jej, że żałuje, że ją pokochałem. Mówiąc to czułem ukucie w sercu, gdyż w gruncie rzeczy, ja tego nie żałowałem, to było powiedziane pod wpływem chwili, impulsu. Nigdy nie żałowałem, nie żałuję i nigdy nie będę żałował, że odnalazłem swoją drugą połówkę i choć przez chwilę czułem ją przy mnie.
Boże drogi... kocham ją tak mocno, ale to już koniec. Nasze duszę zawsze będą połączone, lecz nasze ciała... już nie. Ale... nie umiem tego przyjąć do świadomości, bo... moje serce wybaczyło jej czyny. Każdy przecież ma przeszłość. Zoe się zmieniła, zasługuje na to, aby dostać od losu drugą szansę, którą dostała.
W jej oczach widziałem wielki ból. To koniec, bo mimo iż, ja cholernie za nią tęsknię i zrozumiałem, że źle się zachowałem, to ona mi tego, nie wybaczy. W końcu dowiedziała się, że była ofiarą intrygi, że była moją ofiarą. Czuję jej krwawiące serce.
Przez ten koszmarny okres czasu, od dowiedzenia się o jej przeszłości, widziałem się tylko z Zoe. Wcześniej, jak i później nie chciałem nikogo widzieć, ale dzisiaj musiałem jeszcze raz pogadać z Louisem, który miał być tu lada moment.
Dopiero co wyszedłem ze swojej sypialni, a już usłyszałem, jak Louis wchodzi do mojej kuchni.
- Coś taki przybity, stary? – udawałem, że ze mną wszystko jest w porządku.
- Claudia. – tylko tyle powiedział.
- Co „Claudia"? – wyciągnął z lodówki piwo i usiadł przy stole.
- Zostawiła mnie. – nigdy nie widziałem go, w takim stanie.
- Dlaczego? - usiadłem obok niego i położyłem rękę na jego prawym ramieniu.
- Dowiedziała się wszystkiego. – mówił łamiącym się głosem.
- Wszystkiego? – dopytywałem.
- Dowiedziała się, o tym co robiłeś z Zoe. – spuścił głowę na dół.
- Jak? Skąd się dowiedziała? – zapytałem, choć się domyślałem.
- Wczoraj... wczoraj wróciliśmy rano z Claudią do domu, a od progu przywitała nas moja ukochana kuzyneczka i z gębą przywitała nas. Powiedziała przy niej o rozkochaniu jej w sobie na moje życzenie. Swoją drogą, ciekawe kurwa skąd ona o tym wiedziała, hm? Może mi powiesz? – podniósł głowę w moją stroną, mocno ściskając butelkę piwa.
- Ja... - złapałem się za kark - to ja jej powiedziałem.
- Tego to się domyśliłem sam, tylko kurwa może mnie oświecisz, czemu jej to powiedziałeś, co?! – zaczął się denerwować.
- Przepraszam stary, na serio. – nie mogłem mu powiedzieć, że wyrzuciłem jej to, bo mnie zraniła tym.
- Czemu? Pytam kurwa, czemu jej powiedziałeś. – walnął butelką o stół.
- Tak wyszło. – miałem pustkę w głowię.
- No kurwa „tak wyszło"? „Tak wyszło?" Trzymajcie mnie kurwa. To miłość mojego życia zostawiła mnie i nie chce mnie znać, bo kurwa „tak wyszło"? – wściekł się, ale rozumiałem go.
- Walcz o nią. – musiałem zmienić temat.
- Co, ty mi tu pieprzysz?! – uniósł się ponad krzesło, mocno zaciskając dłoń w pięść.
- Pieprzę ci, żebyś ruszył dupę i zawalczył o nią. – z tego napięcia, sam podniosłem dupę.
- Myślisz, że nie próbowałem? – uspokoił się nieco.
- Walcz, aż do skutku. Kochacie się, widać to. Jesteś całym jej życiem, a ona jest twoim, więc wykup całą kwiaciarnie i stań pod jej oknem i wołaj. Czekaj tam, dopóki nie będzie chciała z tobą porozmawiać, a zobaczysz, że będzie chciała. Wyjaśnisz jej wszystko, miałeś przecież swoje powody, żeby to zrobić, a ona chyba ich nie zna. – uważnie mnie słuchał.
- No, nie wie, jakie miałem powody. – w jego oczach pojawiła się nadzieja, której ja nie miałem.
- No, więc właśnie. Uda ci się, ją odzyskać. – byłem tego pewien.
- Dzięki, Zayn. – uśmiechną się pierwszy raz. - Muszę ci coś powiedzieć. – odrzekł.
- Co? – spytałem
- Przepraszam, że cię w to wciągnąłem. Jak, to wszystko się, teraz wydarzyło, to... to żałuje tego, to był błąd. Gorycz i chęć zemsty mną rządziła i nie chciałem zauważyć, że Zoe już taka nie jest, że teraz, to inna dziewczyna. Ale czasu nie cofniesz. – widać było, że mówił prawdę.
- Będzie dobrze, Louis. Zbieraj dupę i idź zawalcz o swoją ukochaną. – klepnąłem go w bark.
Wyszedł, a ja zostałem sam. Chociaż on ma szansę być szczęśliwy. Moim szczęściem jest Zoe. To ona może uleczyć moje serce i duszę, lecz tego nie zrobi, gdyż to ja spowodowałem, że jej serce i dusza umarły i nic ich nie uleczy.
------
Hejo :)
Dobiliście do 100 odczytów w jeden dzień, więc mamy dla was nagrodę, czyli nowy rozdział :) Mamy nadzieje, że wam się spodoba. Komentujcie, dalcie votes, komentujcie na tt na naszym hasztagu #25daysff
Bajo :*
CZYTASZ
25 days // z.m.
Fanfiction"- Masz 25 dni. - Ale na co? - Na rozkochanie w sobie tej suki Zoe."