day 14

3.3K 166 1
                                    

Obudziłam się o 8 rano z uśmiechem na twarzy, po wczorajszej kolacji z Zaynem i jego mamą. Zeszłam na dół do kuchni, żeby zjeść śniadanie. Zauważyłam, że nikogo nie było w domu, a na lodówce była powieszona mała karteczka od cioci, że pojechali na zakupy z wujkiem. Louis pewnie nie wrócił od Claudii, albo tak wcześnie do niej poszedł. Zachowuje się jak zakochany nastolatek.

Postanowiłam sobie zrobić śniadanie, a później iść się przebrać. Zrobiłam sobie kanapki i herbatę, i usiadłam przy stole.

Kiedy zjadłam śniadanie, odstawiłam talerz do zmywarki, po czym ruszyłam do pokoju. Wzięłam czyste ciuchy i weszłam do łazienki, aby wziąć szybki prysznic i się przebrać.

Wychodząc spod prysznica usłyszałam, że mój telefon dzwoni. Owijając się tylko szybko ręcznikiem, wybiegłam żeby go odebrać. Podnosząc komórkę do góry zobaczyłam, że dzwoni do mnie Zayn.

Odebrałam szybko, gdyż byłam ciekawa, co ma mi do powiedzenia.

- Słucham?

- Witaj piękna – usłyszałam ten cudny, męski głos Zayna, na dźwięk, którego poczułam motyle w brzuchu.

- Witaj maminsynku – chciałam się zaśmiać, ale się powstrzymałam.

- Maminsynek? Pamiętaj, że ten maminsynek działa na ciebie jak płachta na byka kochanie – słychać było, że jego śliczny uśmiech pojawił się na jego twarzy.

- To chyba ja tak działam na ciebie, skoro nie potrafisz wytrzymać kilku godzin bez dzwonienia do mnie – zripostowałam.

- Czyli mam się rozłączyć? – zapytał.

- Czemu rozłączyć? – zdziwiłam się.

- Żeby udowodnić ci, że to ja mam rację – obniżył ton.

- Rób co chcesz, Zaynie – odpowiedziałam poważnym tonem.

- Sądząc po tym jak mnie nazwałaś, domyślam się, że jednak tego nie chcesz.

- Tego nigdy się nie dowiesz, Zaynie - chciałam być poważna, lecz w głębi się śmiałam.

- Nie muszę się dowiedzieć, bo ja to wiem. Więc może kochanie się spotkamy?

- Znowu? – zapytałam.

- Jak to znowu? Moje towarzystwo jest dla ciebie najlepsze, więc powinnaś się cieszyć, że taki ktoś jak ja, czytaj ktoś tak wspaniały, seksowny...

- A przede wszystkim skromny – przerwałam mu.

- Skromny też, kochanie – powiedział pewnym siebie tonem.

- Oh Zayn – powiedziałam kładąc ręce na biodrach.

- Kochanie takie teksty, to ty będziesz mówiła gdzieś indziej. – nie wiedziałam o co mu chodzi.

- Zayn, o czym ty do mnie mówisz? – zapytałam zdziwiona.

- Kochanie to nie seks telefon. „Oh Zayn" będziesz mówiła już niedługo w mojej sypialni – pomyślałam, że się przesłyszałam.

- Idiota – szybko odpowiedziałam.

- Może, ale lubisz tego idiotę, i to bardzo kochanie – jak on mnie denerwuje.

- Pozostawię te słowa bez komentarza – z jednej strony miałam ochotę zakończyć rozmowę, ale z drugiej coś mi nie pozwalało.

- Tym lepiej kochanie. Wiesz jak ubóstwiam twój słodki głos, ale niestety muszę odwiedź moją uroczą mamę, którą wczoraj poznałaś, na dworzec, więc muszę się streszczać – usłyszałam głos jego mamy wołający go.

- Więc mów, szybko, bo przez ciebie nie zdążyłam się jeszcze ubrać po prysznicu – uniosłam ton.

- Uuu kochanie – usłyszałam jak zagwizdał pod nosem.

- Co? – zapytam lekko oburzona całą sytuacją.

- Czyli jesteś naga? Działasz na moją wyobraźnię. I to bardzo, bardzo – mimowolnie się zarumieniłam słysząc jego słowa.

- Nie jestem naga! Mam ręcznik na sobie – krzyknęłam, żeby dobrze mnie zrozumiał.

- Ręcznika bardzo łatwo się pozbyć. Ty powinnaś o tym bardzo dobrze wiedzieć – powiedział łobuzerskim tonem.

- Co masz na myśli? – zapytałam będąc zawstydzona.

- Nie pamiętasz? – zdziwił się.

- Czego? – spytałam domyślając się o co mu chodzi.

- U mnie w mieszkaniu, kiedy przyszłaś po teczkę Louisa. Miałam na sobie tylko ręcznik i bardzo łatwo się go pozbyłem i to na twoich oczach – powiedział to tak dumnie.

- Nie przypominaj mi – czułam, że moje policzka płoną.

- A co? Przypomniałabyś sobie to, i miała mnie nagiego przed oczami, tak jak ja mam ciebie teraz?

- Zboczeniec.

- Ty też.

- Ja?!

- No ty. Przyznaj się, wyobraziłaś sobie teraz mnie nagiego i bardzo ci się to podoba. Trzymając telefon przy uchu, przygryzasz wargę widząc mnie na środku twojego pokoju, bez najmniejszego materiału, który by zasłaniał moje ciało – powiedział zadziornie.

- Nic sobie nie wyobraziłam – skłamałam, było dokładnie, jak on powiedział. Skąd on to wiedział.

- Kłamiesz, ale wybaczam ci.

- Nie kłamię – brnęłam w swoje.

- Kłamiesz, kłamiesz, aż nos ci rośnie. Ale zadzwoniłem po to, żeby poinformować cię, o naszym spotkaniu – zarozumialec z niego.

- Słucham? Poinformować? – pomyślałam, że co on znowu wymyślił.

- No tak. Spotkamy się o północy, w miejscu gdzie była nasza pierwsza randka.

- Zayn, my nie byliśmy na żadnej pierwszej randce.

- Kochanie, widać masz złą pamięć. Ale wybaczam ci, również i to. Więc o północy w tym miejscu.

- Nie pójdę na żadną plażę, Zayn – powiedziałam zdecydowanie, lecz w myślach nie byłam do końca przekonana.

- Ha, czyli jednak pamiętasz kochanie. Więc spotkamy się tam o północy – rozłączył się.

Cholerny Zayn.

Głupi Zayn.

Arogancki Zayn.

Nie znoszę go, bo wie, że pójdę na tą cholerną jak on plażę.

Cholerny Zayn działa na mnie tak, że nie potrafię mu się oprzeć.


___________

cze.

chcę was tylko zaprosić na ff patrycji, która pisze samodzielnie pt. "Nanny" z Louisem.

tutaj macie link do ff >>>>>>> http://www.wattpad.com/story/39238011-nanny-l-t

napiszcie jej, czy wam się podoba i czy ma dalej pisać, bo ona niestety nie wie.

dzięki i cześć!

25 days // z.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz