*Zayn's POV*
Dzisiaj spotykam się z najważniejszą kobietą w moim życiu. Dawno jej nie widziałem, a bardzo za nią tęsknię. Za pół godziny mam być na dworcu, żeby odebrać moją mamę, która przyjeżdża do miasta na 2 dni. Dowiedziałem się o tym wczoraj wieczorem, kiedy wróciłem do domu z basenu. Mama chciała mi zrobić niespodziankę i do samego końca trzymała swój przyjazd w tajemnicy.
***
- Siadaj mamo, zaraz podejdzie do nas ktoś i zamówimy coś do picia.
- To ty siadaj kochanie, a nie przejmuj się starą matką.
- Mamo, kocham cię, więc ty jesteś ważniejsza.
- Czego sobie państwo życzą? - zapytał kelner.
- Ja poproszę sok z czarnej porzeczki, a ty co chcesz, mamo?
- Poproszę kawę z mlekiem.
- Dziękuję, za chwilę dostaną państwo zamówienie.
- Co słychać w domu?
- Wszystko w porządku.
- Jak tata i babcia?
- Naprawdę wszystko jest w jak najlepszym porządku, Zaynie. Przyjechałam się dowiedzieć co u ciebie, bo ty oczywiście o niczym mnie nie informujesz.
- O czym mam cię informować?
- No o wszystkim kochanie.
- To jest okej ogólnie mówiąc.
- Masz jakąś dziewczynę?
- Mamo...
- No co Zaynie? Już starej matce nie możesz powiedzieć?
- Nie mam dziewczyny.
- Może jakąś przed nami ukrywasz?
- Mamo...
- Kochanie, nie wstydź się, mamie możesz powiedzieć przecież.
- Mamo, ja nikogo nie mam.
- Powiedzmy, że ci wierzę.
- Powiedzmy?
- Taki przystojniaczek jak mój synek by nikogo nie miał? Dziewczyny to pewnie rzucają się na ciebie, co?
- Mamo...
- Oh Zayn, żadnej rozmowy z tobą na ten temat.
- To porozmawiajmy na inny.
- To co słychać u twojego przyjaciela?
- Louisa?
- Tak, Louisa.
- Znalazł sobie dziewczynę.
- Nawet on, a ty nikogo podobno. Znalazłbyś sobie kogoś w końcu.
- A co tobie, mamo, tak zależy na tym?
- Bo chcę, żeby mój chłopczyk był szczęśliwy.
- I jestem mamo, nie musisz się o nic martwić.
- Na pewno?
- Tak, na pewno - uśmiechnąłem się. - Pójdę zamówić sobie jeszcze jedną szklankę soku, poczekaj tutaj.
- Dobrze, synku - mama uśmiechnęła się do mnie delikatnie.
Wracając do stolika, do mojej mamy, zza pleców usłyszałem słodki, znajomy mi głos.
- Zayn?
- Zoe? Co ty tutaj robisz? - zapytałem zdziwionym tonem.
- Umówiłam się tu z Megan i przyszłam trochę wcześniej, a ty co tutaj robisz?
- Yyy, jestem tutaj z kimś - podrapałem się po głowie.
- Z kim? - zapytała.
- Zaynie? Z kim rozmawiasz, kochanie? - odezwała się moja mama, gdy nas zobaczyła.
- Zaynie? Kochanie? Kto to jest? - w głosie Zoe słychać było zazdrość.
- To nie tak jak myślisz, Zoe.
- A jak?
- Zoe, to moja mama. Przyjechała mnie odwiedzić.
- Zayn? Może mi przedstawisz twoją koleżankę?
- Mamo, myślę, że Zoe się śpieszy.
- Nieprawda Zayn, z wielką chęcią poznam twoją mamę.
- Oh, czyli wiem już, że masz na imię Zoe, skarbie.
- Bardzo miło mi panią poznać - Zoe uśmiechnęła się w kierunku mojej mamy.
- Czyli jesteś koleżanką Zayna?
- No tak, koleżanką - cichutko się zaśmiała, spoglądając w moją stronę.
- A ty Zaynie co tak stoisz i milczysz?
- Przyglądam się waszej rozmowie, mamo i nie chcę wam przeszkadzać.
- Może zaprosisz swoją koleżankę do nas jutro na kolację?
- Mamo... - Zoe uśmiechnęła się na moje marudzenie. - Myślę, że Zoe ma na jutro jakieś plany.
- A właśnie, że nie mam „Zaynie" - zaśmiała się. - Bardzo miło będzie mi skorzystać z tego uroczego zaproszenia.
- Razem z Zaynem bardzo się cieszymy, prawdą Zaynie?
- Prawda, mamo.
- Zaynie, ale z ciebie maminsynek - Zoe wyszeptała mi do ucha. - Przepraszam was, ale moja przyjaciółka już na mnie czeka i muszę iść. Zayn wyślij mi SMS-em na którą mam jutro być. Do zobaczenia proszę pani - uśmiechnęła się, po czym odeszła od stolika.
- Do zobaczenia Zoe - na twarzy mojej mamy pojawił się promienny uśmiech. - Zaynie, mówiłeś, że nie masz żadnej dziewczyny?
- Bo nie mam, mamo.
- A Zoe?
- To koleżanka.
- Na każdą koleżankę patrzysz tak jak na Zoe?
- Normalnie patrzę.
- Oh Zaynie, Zaynie.
- No co?
- Nic kochanie, nic. Chodźmy już do domu, bo zmęczona podróżą jestem.
- Dobrze mamo, chodźmy.
______
votes i komentarze, tylko tyle proszę
bardzo na nie liczymy kochani :)
kolejny rozdział również za 2h
:*
CZYTASZ
25 days // z.m.
Fanfiction"- Masz 25 dni. - Ale na co? - Na rozkochanie w sobie tej suki Zoe."