*Louis's POV*
Miałem zamiar spotkać się z Claudią, aby móc jej wszystko wytłumaczyć licząc, że mi wybaczy. Chciałem, aby nasza rozmowa odbyła się na neutralnym gruncie, gdyż miałem pewnie obawy, że może nie chcieć mnie widzieć u siebie w domu, a do mnie tym bardziej nie przyjdzie.Podczas naszej rozmowy telefonicznej słychać było, że ewidentnie jest na mnie zła za to, czego się przed wczoraj dowiedziała. Ja również byłem na siebie zły za to, że ukrywałem to przed dziewczyną, którą kocham. Ale chcę to wszystko naprawić, w tym celu spotkałem się z moją ukochaną.
- Cześć, kochanie - wstałem z ławki w parku, aby móc przywitać się z dziewczyną, wręczając jej ogromny bukiet jej ulubionych kwiatów, były nimi czerwone róże, więc wykupiłem całą kwiaciarnie, specjalnie dla niej.
Ona jedynie usiadła na ławce, niechętnie przyjmując 100 róż ode mnie, rzucając do mnie zwykłe "cześć" i popatrzyła na mnie. Czułem się zakłopotany, dlatego szybko przysiadłem się obok dziewczyny.- Skarbie, przepraszam cię. Wiem, że Cię zraniłem. – zbliżyłem się do niej, próbując ucałować ją, lecz ona odwróciła twarz.
- Myślisz, że bukiet kwiatów i twoje „przepraszam", wszystko cofnie? Skrzywdziłeś nie tylko mnie Louis. – odsunęła się ode mnie.
- Wiem skarbie. – opuściłem głowę. - Żałuję tego co zrobiłem i chciałbym to naprawić. – schowałem głowę w ręce.
- Jak? No powiedz Louis, jak? – jej twarz była taka smutna i zła jednocześnie. – Czemu to zrobiłeś? Myślałam, że cie znam, czułam, że znamy się całe życie, a ty... a ty okazałeś się zwykłą świnią. Taką, przed jakimi starałam się chronić samą siebie.
- Przepraszam cię za to, że to przed tobą ukrywałem, ale bałem się, że mnie zostawisz samego jak palec, w tym czasie, kiedy zrozumiałem, że jesteś kobietą mojego życia. - złapałem ją za dłoń, patrząc na nią. - Naprawdę bardzo mocno cię przepraszam, kocham cie nad życie. To wszystko stało się zanim cię poznałem, nie mogłem jej wybaczyć tego co zrobiła, byłem zaślepiony. – poczułem, jak łza spływa po moim policzku.
- Co takiego zrobiła? – poczułem jej ciepły dotyk, ocierający moje łzy, uśmiechnąłem się mimowolnie.
- Coś złego. Przez nią mój przyjaciel zaćpał się na śmierć, bo kiedyś była inna. – zobaczyłem jej zdziwienie. – Chęć zemsty i gorycz po stracie przyjaciela, przyćmiły mi wszystko. Teraz widzę, że to było tak cholernie głupie, bo ona się zmieniła, odpokutowała za to i nie wybaczy sobie tego nigdy, ale... przepraszam, wtedy tego nie widziałem. – przytuliłem się do niej, a Claudia mnie nie odepchnęła, poczułem, że dalej jej na mnie zależy. – Przeze mnie ma teraz złamane serce.
- Nie tylko ona. –popatrzyłem na nią.
- Tak, wiem. Tobie też. – zniecierpiałem siebie za to.
- Chodziło mi o Zayna. - byłem zdziwiony, o czym ona mówiła?
- Co z Zaynem? – wyrwałem się z jej ramion.
- No nie mów, że nie zauważyłeś, że on się w niej zakochał. Ślepy by zauważył. – zatkało mnie.
- Jakim cudem tego nie zauważyłem? – powiedziałem pod nosem.
- Wolałeś widzieć, jak Zoe traci dla niego głowę, nie zauważając, że zakochują się w sobie z wzajemnością. – ucałowała mnie w czoło.
- Muszę ich przeprosić... - popatrzyłem jej w oczy.
- Idź. Teraz. – popchała mnie.
- A co z nami? – musiałem wiedzieć zanim się oddalę od niej.
- Myślisz, że mogłabym przeżyć bez ciebie, choć jeszcze jeden dzień? – moje serce skakało z radości, gdy to powiedziała. - Idź. – dodała z uśmiechem, to dało mi kopa w dupę, aby zacząć działać.
***
Wpadłem do domu Zayna, krzycząc mu, że przyszedłem. Odkrzyknął mi, że jest w salonie, dlatego poszedłem do niego. Wszedłem do salonu, nawet się nie witając. Usiadłem na kanapie, zbierając myśli co mu powiedzieć.- Co jest, stary? - przyjaciel zapytał cicho, odchrząkując. – Pogodziłeś się z Claudią? – był w nienajlepszej formie... przeze mnie.
- Emm... tak...
- To wspaniale, mówiłem ci, że się pogodzicie. – przerwał mi.
- Ale nie w tej sprawie tu jestem. Zadam Ci jedno proste pytanie. – zbierałem myśli, jak je zadać.
- Jakie? - wyłączył telewizor i odłożył pilot na stolik, tym samym poprawiając się na kanapie.
- Czy ty kochasz Zoe? - popatrzyłem na niego.
Widziałem błysk w jego oku, kiedy wypowiedziałem jej imię. Posmutniał trochę i zastanawiał się, czy powiedzieć mi prawdę.- Tak, Louis. Jestem zakochany w twojej kuzynce. - odpowiedział smutnym głosem. – Jesteś wściekły na mnie? – zapytał z opuszczoną głową.
- Ja? Wciekły na ciebie? To raczej ty powinieneś być na mnie zły. - poklepałem go po ramieniu. – Przepraszam stary, że wpakowałem cie w taką sytuacje, naprawdę. – popatrzył się na mnie. – Tylko, teraz co z Zoe.
- Co z nią? – przestraszył się, że coś jej się stało, o czym by nie wiedział.
- Powinienem raczej zapytać, co z wami. – nie wiedziałem, jak z nim rozmawiać w tych okolicznościach.
- Nic, nie ma nas przecież. Nigdy tak naprawdę nas nie było, a teraz tym bardziej nie będzie. – czułem, że otwiera się przede mną i nie boi swoich uczuć.
- Powiem ci coś, co ostatnio powiedział mi, pewien cholernie przystojny i nawet trochę mądry koleś... „Walcz o nią.".
- Haha, ciekawe kto taki ci tak powiedział. – uśmiechnął się w końcu. - Ale ona mi nie wybaczy. – znowu posmutniał.
- Ja już się postaram o to, żeby ci wybaczyła. – wyszeptałem sobie pod nosem, po czym przytuliłem go jak przyjaciel przyjaciela.
-----
Hejo :)
Mamy dla was kolejny rozdział :) Mamy nadzieje, że wam się spodoba :) Do końca zostały nam tylko 2 rozdziały + epilog, o ile będziecie go chcieli :) więc mamy do was prośbę :)
Komentujcie, zostawiajcie votes oraz bardzo prosimy wchodźcie na założony specjalnie dla was hasztag na tt #25daysff. Zważywszy, że koniec ff zbliża się szybkimi krokami, to bardzo byłoby nam miło, gdyby jednak ktoś się na nim pojawił i zostawił kilka tweetów o całym ff, czy najnowszym rozdziale lub swoje myśli bardzo prosimy :)
Bajo :*
CZYTASZ
25 days // z.m.
Fanfiction"- Masz 25 dni. - Ale na co? - Na rozkochanie w sobie tej suki Zoe."