Louis siedział u mnie już od samego rana. Miałem zamiar porozmawiać z nim o Zoe, jak to rozegrać, ale on wydawał się taki nieobecny. Ciągle błądził w swoich myślach. Miałem wrażenie, że moja obecność jest mu dzisiaj obca, że nawet nie wie, że ja tu jestem, choć otwierałem mu drzwi.
Patrzyłem na niego i widziałem, jak próbuje ukryć swój delikatny uśmiech, którego bądź co bądź, chyba nigdy nie widziałem. Wyglądał z tym uśmiechem na ustach jak mały, szczęśliwy chłopczyk ciągle poprawiający swoje włosy i dotykający tak nieśmiało swoich warg.
- Louis? - odezwałem się do niego, chcąc przerwać jego myślenie o niebieskich migdałach. - Louis! Stary, co się dzieje? Czy ty mnie w ogóle słyszysz?
-Co? - w końcu się odezwał. Wyglądał, jakby ktoś go ze snu wyrwał, tylko pytanie co mu się "śniło".
- Nie "co", tylko weź się stary obudź, bo chyba mamy coś do obgadania.
- No tak, racja, mamy ale... co tak w ogóle?
- Jezu, oszaleje przy tobie stary. Zoe? Coś ci to mówi?
- Zoe? Co z nią?
- Kurwa, Louis, mam ją chyba uwieść, a ty mi pomagasz, bo to twoja kuzynka i ty tego chciałeś? Kojarzysz coś z tego?
- A, faktycznie, sorry, zamyśliłem się.
- No nie trudno to zauważyć. O czym ty tak intensywnie myślisz? I tak w ogóle, to coś ty wczoraj robił?
- Ja? O niczym, tak mi się powiedziało. A gdzie ja mógłbym być jak nie z tobą?
- No o niczym to na pewno nie. Ale gadaj, jak w klubie było?
- Yyy... nic ciekawego.
- Jakoś ci nie wierzę, ale okay, nie będę naciskał.
- I dobrze. A teraz gadaj co z moją kuzyneczką.
- No przyszedłeś do mnie, żeby mi powiedzieć czy wiesz, gdzie ona dzisiaj będzie. Myślałem nad tym, żeby "przypadkiem" na nią wpaść i nie wiem, może zaprosić na kawę, pogadać i unormować nasze "stosunki" po ostatnich zawirowaniach.
- I bardzo dobrze myślisz - nagle telefon Lou zaczął dzwonić. - Czekaj...
Chłopak wybiegł z pomieszczenia ze słuchawką przy uchu.
Mam go dzisiaj dość, nie mam z nim żadnego kontaktu. Coś wczoraj musiało się wydarzyć i jeszcze ten telefon. Ktoś zadzwonił, a on wybiegł jak oparzony, żeby to odebrać i to na osobności, a zawsze nie ma problemu z odbieraniem w mojej obecności. Nigdy się tak nie zachowywał jak dzisiaj, nie mam pojęcia co się w klubie stało, ale lepiej żeby się odstało, bo ten jego słodki wyraz twarzy nie za bardzo nam pomaga.
* 20 minut później*
Gdzie ta wielka dupa? Już 20 minut gada przez ten telefon, ile kurwa można?!
- Zayn, Zayn, Zayn czyż dzisiejszy dzień nie jest piękny?
- Louis, Louis, Louis czy tobie kurwa cegła na łeb spadła?
- Mnie?
- Nie, mnie kurwa.
- O co ci chodzi?
- O co mi chodzi?! No kurwa, mam uwieść twoją kuzynkę, pytam się gdzie jest dzisiaj, a ty 20 minut przez telefon sobie gadasz z błazeńskim uśmiechem na tym twoim ryju.
- I po co te nerwy strary? I po co?
- Nie denerwuj mnie jeszcze bardziej, proszę cie.
- Dobra, dobra. Zoe ma być dzisiaj w bibliotece, miała się tam z Megan spotkać.
CZYTASZ
25 days // z.m.
Fanfiction"- Masz 25 dni. - Ale na co? - Na rozkochanie w sobie tej suki Zoe."