day 13

3.3K 179 7
                                    

*Zoe's POV*

Właśnie dostałam wiadomość od Zayna, że kolacja jest na godzinę 19.00. Trochę się stresuję tym spotkaniem, choć wczoraj nie dawałam tego po sobie poznać. Siedzę w kuchni i pijąc sok rozmyślam co mam na siebie założyć. W końcu to niezobowiązująca kolacja, ale z drugiej strony, jednak z jego mamą.


- Nad czym tak kuzyneczko rozmyślasz? -usłyszałam głos Louisa.

- Nad niczym, co ciebie by nie interesowało - rzekłam.

- Daj mi zdecydować, czy temat twoich rozważań mnie zainteresuje - położył rękę na blacie kuchennym.

- O ciuchach - z uśmiechem odpowiedziałam.

- A to zwracam honor. Miałaś racje, nie interesuje mnie to - pokazałam mu język. - Myśl sobie nadal nad zawartością kobiecej garderoby, a ja wychodzę - stanął w drzwiach.

- Na randkę? - zapytałam, choć byłam tego pewna, gdyż był wyszykowany.

- Może tak, może nie. Masz lepsze tematy, nad którymi powinnaś się zastanawiać, niż moje randki, chociażby twoje ubrania - teraz on pokazał język.

- Uuu czyli jednak przyznajesz, że wybierasz się na randkę - uśmiechnęłam się.

- Nie zaprzeczam, nie potwierdzam - wyszedł.

***

*Zayn's POV*


- Zoe wie, że ma przyjść na 19?

- Tak, mamo. Napisałem do niej wiadomość.

- Cieszę się, synku. A teraz wstań z tego krzesła i pomóż mi z tą kolacją. Nic mi nie pomagasz.

- Przed chwilą przyszedłem do kuchni i pytałem, czy w czymś ci pomóc, a ty kazałaś mi usiąść.

- No to teraz mi właśnie pomożesz.

- Co mam robić?

- Spróbuj tej sałatki i powiedz, czy trzeba ją jeszcze doprawić, czy jest dobra i pójdziesz do sklepu, bo ty oczywiście w domu niczego nie masz.

- Rzadko jestem w domu, więc jem na mieście, po co ma się coś w domu popsuć.

- No dobrze, dobrze, ale teraz pójdziesz do sklepu.

- To zapisz mi na kartce co mam kupić, a ja tylko skoczę po kurtkę.

***

Usłyszeliśmy pukanie do drzwi.

- Zayn! Idź otwórz drzwi, to pewnie twoja koleżanka już przyszła.

- Zoe, ślicznie wyglądasz - otwierając drzwi ujrzałem, że ubrana jest w czerwoną sukienkę sięgającą jej do połowy uda, a jej włosy były rozpuszczone. Wyglądała ślicznie.

- Dziękuję „Zaynie" - uśmiechnęła się.

- Nie mów tak do mnie.

- A dlaczego, Zaynie?

- Bo to jest zarezerwowane dla mojej mamusi - uśmiechnąłem się.

- Mamusi? - zaśmiała się. - Zayn, ty naprawdę jesteś maminsynek.

- Wchodź do środka, a nie się nabijasz - wpuściłem ją do środka, uśmiechając się do niej.

- Dzień dobry, Zoe - usłyszeliśmy głos mojej mamy z kuchni.

- Dzień dobry, proszę pani. Jeszcze raz dziękuję za zaproszenie.

- Ależ nie ma problemu, kochanie. Z pewnością to będzie udana kolacja. Usiądźcie już przy stole, ja już do was dołączę.

- Napijesz się czegoś? - zapytałem, gdy usiadłem już przy stole obok niej.

- Na razie nie chce mi się pić.

- Zaynie, weź to ode mnie i połóż na stole - mama weszła z kolacją do salonu.

- Może ja w czymś pani pomogę? - zapytała Zoe.

- Nie, nie, kochanie, już wszystko gotowe, siadamy i jemy.

***

- Było przepyszne, proszę pani - Zoe skierowała uśmiech w stronę mojej mamy.

- Dziękuję kochanie. Cieszę się, że ci smakowało - Zoe jeszcze raz się uśmiechnęła.

- Mi też mamo smakowało.

- Oj nie podlizuj się już tak mamie, Zaynie - Zoe i mama zaśmiały się.

- Nie podlizuję się - złożyłem ręce.

- Wiemy, kochanie - mama pogłaskała mnie po głowie. - Zoe, może powiesz mi coś o sobie?

- Mam na imię Zoe, ale to już pani wie. Mam 20 lat i pochodzę z Alabamy.

- Stąd ten twój akcent. A jak poznaliście się z Zaynem?

- Zayn jest najlepszym przyjacielem mojego kuzyna Louisa.

- Czyli wszystko zostaje w rodzinie - szepnęła do siebie mama.

- Słucham? - powiedzieliśmy jednocześnie z Zoe.

- Nic, nic kochani. Po prostu uroczo razem wyglądacie.

- Mamo...

- No co kochanie? Naprawdę ślicznie razem wyglądacie - Zoe się zarumieniła. - Kochanie, nie ma co się rumienić, moglibyście być razem - mama wstała od stołu i wyszła do kuchni.

- No właśnie, Zoe, razem wyglądamy uroczo - szepnąłem jej do ucha, po czym położyłem dłoń na jej udzie i zacząłem jeździć po nim palcami.

- Nie wyglądamy - powiedziała, po czym próbowała strzepnąć moją dłoń z jej uda, ale ja złączyłem nasze dłonie razem.

- O czym tak szepczecie, kochani? - mama znowu weszła do salonu.

- O niczym mamo - popatrzyłem Zoe w oczy, trzymając pod stołem jej drobną dłoń złączoną z moją dłonią.

- Zgadza się, o niczym - Zoe potwierdziła moje słowa patrząc na mnie, a następnie ściskając moją dłoń jeszcze mocniej i uśmiechając się słodko.

_____

i jak po maratonie kochani? dawajcie votes i komentarze czy wam się podobało, co wam się podobało i czy chcecie więcej maratonów

wpadajcie też na nasz hasztag piszcie opinie o naszym ff, dodawajcie tam swoje fav cytaty, piszcie fav sceny czy bohaterów

kilka osób już tam weszło i coś napisało liczymy na więcej :)

zachęcamy też do przeczytania nowego ff pt. "Nanny" o Louisie, który jest samotnym ojcem rocznej dziewczynki

macie tu link, a możecie w kom też o niego pisać to odpiszemy

http://www.wattpad.com/story/39238011-nanny-l-t

bajo :*

25 days // z.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz