3. Zwrócony honor

1.1K 67 41
                                    


~"Znajdź czas na zadumę, to źródło siły"~

01.11.2021r.

Pov. Misaki

- Dobry wieczór, szefie! - krzyknęli.

Cholera

Nie kłamali...

Ci wszyscy ludzie są pod rozkazami Mikeya? Tego Mikeya? Na Boga, w którego nie wierzę, kto go wybrał na przywódcę?

- Możecie wstać - rozkazał Kenchin, którego polecenie zostało spełnione niemalże natychmiast.

- Słuchajcie uważnie - inicjatywa została przejęta przez Mikeya - Wiecie lub nie, ale Moebius zgwałcił i brutalnie pobił dziewczynę Pachina, sam także został zmasakrowany. Na szczęście dzisiaj udało mu się powrócić w nasze szeregi - oznajmił i wskazał na dość wysokiego, potężnie zbudowanego mężczyznę, ostrzyżonego niemalże na łyso z licznymi bandażami na ciele. Chwiejnym krokiem stanął na podeście, krzyżując posiniaczone ręce za swoimi wielkimi plecami. Zaczął taksować członków Tokio Manji Gang ledwo obecnym spojrzeniem. 

- Pa! - znowu inicjatywę podjął Mikey - Decyzja należy do ciebie! - oświadczył - Bijemy się, czy nie? - zadał mu pytanie.

Pachin podszedł bliżej Mikeya i przed nim uklęknął. Otworzyłam usta w geście zaskoczenia wywołanego przez ogromną lojalność w stronę niskiego lidera.

- Nie wiem - Kilka kropel spadło na ziemię tuż pod nim. Postronny obserwator założyłby, że to tylko pot spowodowany stanem wykończenia fizycznego chłopaka, jednak ja doskonale wiedziałam, że zwyczajnie zawiodła mentalność. Nie należało to do nietypowych rzeczy, biorąc pod uwagę, ilu przykrych sytuacji doświadczył ostatnimi czasy -  Zapewne przysporzę gangowi masę problemów...- przerwał, żeby wziąć oddech - Ale kurewsko mnie to uwiera, Mikey! - jego głośny krzyk przedarł się przez barierę powietrza, docierając do mojego ucha ze zdwojoną siłą.

- Więcej nie musisz mówić - szepnął Mikey i klepnął go w ramię - Mamy odpowiedź! - oznajmił - Teraz kilka informacji na temat Moebiusa, które zebrał wczoraj Baji - zakończył. 

Mam powód jego wczorajszej nieobecności w mieszkaniu.

- Cisza! - rozkazał rozmawiającym zgromadzonym Kenchin. W ciągu sekundy zapanował niezręczny bezruch.  Baji zaczął zmierzać na miejsce, w którym przed chwilą przemawiał Mikey, co ukazało moją skromną sylwetkę przed ponad setką ludzi. Spojrzenia niektórych członków skierowały się bezpośrednio w moją stronę.

Mogłabym napisać obszerną rozprawkę o tym, jak nie znoszę znajdować się w centrum uwagi.

- Przywódcą Moebiusa jest Osanai! Z tego co mi wiadomo, wszyscy w tym gangu są od nas starsi rocznikami! Inaczej mówiąc, to nie uczniowie liceum, a już dawno dorośli ludzie! Jak zresztą widać, potrafią załatwiać swoje sprawy gwałcąc, bijąc, a nawet w niektórych przypadkach zabijając! - Mikey nie żartował, to wszystko działo się naprawdę. W co ja najlepszego znowu się wpakowałam? - Nie mamy tu do czynienia z amatorami! Pójście z nimi w konflikt stanowi duże ryzyko! Jednak w mojej opinii, ryzyko nie gra roli! Ktoś tknął naszego człowieka! Nie tylko fizycznie, ale też psychicznie! Mieszanie rodzin wrogów jest szemraną i zasraną robotą! Tyle mam do powiedzenia! - zakończył swój wywód. Ponownie na "scenę" wyszedł Mikey.

- Pomścijmy  Pa i jego dziewczynę - oznajmił chłodno. Spojrzenia zgromadzonych były całkowicie pochłonięte przez jego osobę, mimo tego on potrafił stać tak dumnie i niezachwianie. 

Prawdziwy lider.

- Środa, 3 sierpnia! Zapamiętajcie to sobie jako datę walki z Moebiusem! Rozejść się! - zakończył blondyn. 

A world devoid of coloursOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz