9. Sztuka odmowy

855 62 19
                                    

~"Dwie raczej przeciwne cechy w równym stopniu oddziałują na nasze umysły - nawyki i nowości".~

20.02.2022r.

Pov. Misaki

CO DO-

Zastanawiam się, jakie procesy myślowe muszą zachodzić w ich umysłach, że wpadli na tak absurdalny pomysł. 

- Dlaczego chcecie akurat mnie? - zapytałam, nie potrafiąc ukryć ogromnego zaskoczenia wcześniejszą wypowiedzią blondyna.

- Przecież przed chwilą to powiedzieliśmy - narzekał Smiley - Słuchajże czasem - spojrzał na mnie z wyrzutem.

- Z pewnością umiesz walczyć lepiej od większej części Toman. Płeć nie ma znaczenia, a umiejętności - dodał Draken. 

Cholera, muszę w mądry sposób uświadomić ich, że w ani trochę się do tego nie nadaję.

- Umiem walczyć tylko nożami - wpadłam na pomysł - Nie walczę na gołe pięści, więc do niczego wam się nie przydam - machnęłam teatralnie rękami. Nagle usłyszałam świst powietrza z prawej strony mojego ucha.  Coś się do mnie zbliżało, więc zręcznie zablokowałam ową rzecz. Okazało się, że Mikey wymierzył nogę w okolice mojej głowy, jednak w porę się wybroniłam. 

Co on sobie, do cholery,  myśli?

- Teraz jestem pewien, że kłamiesz - odezwał się - Gdybyś nie umiała walczyć wręcz, już dawno leżałabyś nieprzytomna na podłodze - dokończył. Z moich ust wydobywały się nierówne wdechy i wydechu. Usilnie walczyłam z potrzebą opadnięcia z sił, chwiejąc się na nogach.

Szlag, ma mnie.

- Ej, to było niebezpieczne, Mikey  - uaktywnił się Mitsuya - A gdyby tego nie zablokowała? Wziąłbyś odpowiedzialność za swoje idiotyczne czyny - podsumował, posyłając blondynowi zirytowane spojrzenie. 

-Tylko dzięki mojemu instynktowi jakoś się obroniłam. Nie ma to nic wspólnego z umiejętnościami walki - miałam pełną świadomość, jak bezsensowne zdania wylewały się z moich ust. 

- Gówno prawda - przerwał mi blondyn - Wszyscy widzieliśmy, jak się ruszałaś, walcząc z Kiyomasą. To nie były jakieś przypadkowe uniki i ataki. Bez podstawowych postaw dziedzin sztuk walki, nie nauczyłabyś się tak sprawnie walczyć.  Wiem z doświadczenia, ponieważ od małego trenowałem taekwondo,  więc jeśli myślisz, że mnie oszukasz, jesteś w wielkim błędzie - moje usta zacisnęły się w wąską linię. 

- Świetnie, macie mnie - przyznałam się - Czy teraz czujecie się usatysfakcjonowani? -  zapytałam z lekkim wyrzutem.

- Dlaczego skłamałaś? - odpowiedział mi pytaniem na pytanie Mikey, w którego spojrzeniu mogłam dostrzec wyraźny żal. 

- Dlatego, że nie chce mieć nic wspólnego z Toman -  popatrzyłam na zaskoczone twarze wszystkich, a szczególnie Mikeya - To był tylko i wyłącznie mój błąd, że wspomniałam wam kilka tygodni temu  o Kisakim. Sama prosiłam się o waszą uwagę, chociaż ani trochę tego nie chciałam.  Gdyby nie ta cała sytuacja, nie byłoby mnie tutaj - wyznałam, zaciskając pięści  - Przepraszam, jeżeli źle to zrozumieliście, jednak od początku nie miałam zamiaru wkraczać w gangowe towarzystwo - z każdą chwilą coraz większa gula narastała w moim gardle, powodując brak umiejętności odezwania się - To tak nie działa - musiałam zrobić sobie przerwę - Nie czuję się tutaj lepiej, jest wręcz przeciwnie. Przypomniałam sobie niechciane rzeczy, od których tak usilnie starałam się uciec - wyznałam szczerze - Nie mam zamiaru wracać do tego świata...- dokończyłam i zamknęłam za sobą drzwi. Nie pokusiłam się nawet, żeby spojrzeć na ich twarze i wyczytać ich reakcje.

Pov. Baji 

Ta idiotka Misaki zwyczajnie nas zignorowała i zamknęła za sobą drzwi, sprawiając, że w salonie zapanowała grobowa cisza. 

Co ona sobie do cholery myśli? Byłaby pierwszą dziewczyną w gangu. Nikomu tej płci jeszcze nie proponowaliśmy dołączenia do nas. Nie ma pojęcia, z czego właśnie zrezygnowała...

Byliśmy święcie przekonani, że zaakceptuje tę ofertę, a wyszło, jak wyszło. Nasza niewyobrażalna głupota przyniosła teraz dość opłakane skutki. Nie dostrzegaliśmy tego, że czuła się w naszym towarzystwie niekomfortowo i przebywała z nami z przymusu.

- Mikey - odezwał się nagle Draken, jednak blondyn nie zareagował w żaden sposób - Co robimy? - zapytał, ale nie doczekał się odpowiedzi. Mogłem dostrzec nutkę irytacji na jego twarzy.

- Musimy uszanować jej decyzję - odezwał się Mitsuya, widząc, że blondyn nie ma nic do dodania - Jeżeli mówiła prawdę, a tak to wyglądało, nie możemy nic zrobić. Nie będzie przebywać z nami na siłę - wyznał.

- Szkoda... - Smiley przybrał zmartwiony wyraz twarzy - Walczy prawie na równi z nami... - to, co powiedział, było absolutną prawdą, chociaż nie chciałem tego przyznawać. Misaki naprawdę świetnie walczyła, a poza tym sprawa z Kisamim dowiodła, że potrafiła zachować logiczne myślenie nawet w kryzysowych sytuacjach. My nawet nie wpadliśmy na to, że ataki na nas mogły być powiązane bezpośrednio z Hanmą Shujim. 

Powiedziała, że nie chce przebywać w naszym towarzystwie, ale wątpię, że to się jej uda. Mieszka ze mną, chodzi z Mikeyem i Drakenem do szkoły, więc nawet jeśli by nie chciała, jest do nas "przywiązana". Nie ma na tyle pieniędzy, żeby się wyprowadzić, szkoły raczej nie zmieni. Najprawdopodobniej będzie kontynuować zachowywanie się ignorancko.

- "Uszanujmy jej decyzję" - nagle odezwał się Mikey. Wszyscy skierowaliśmy spojrzenia w jego stronę - Chciałbym tak powiedzieć, ale prawda jest taka, że nie mogę tego zrobić - zaśmiał się w takiej sytuacji - Potrzebujemy Misaki, dopóki nie rozwiążemy sprawy z Hanmą i Kisakim. Pomijając fakt, że zna jednego z nich, przekonaliśmy się wczoraj, że będzie dużą pomocą dla Toman. Potrzebujemy jej - wyznał pewny siebie - Ona cierpi - dopowiedział.

- Huh? - zdziwił się Draken.

- Misaki cierpi. Nie znam jej na wylot, ale jestem w stanie stwierdzić, że miała mroczną przeszłość, która najwyraźniej ciągnie się za nią aż do teraz - w jednej chwili wróciły do mnie obrazy szatynki okładającej dorosłych ludzi w jednej z ciemnych uilczek Itigori. Westchnąłem przeciągle, przymykając powieki - W przeszłości była powiązana z Hanmą, a teraz prawdopodobnie szuka zemsty  - ciągnął temat blondyn - Jeśli więc zaproponujemy jej przychylny układ, może uda nam się ją wciągnąć w szeregi Toman. 

- Tak! - odkrzyknęliśmy automatycznie.

- Ciszej, do cholery - skarcił nas Mitsuya - Przecież ona jest w pokoju obok, debile - uświadomił nam.

- Na razie nic nie róbcie - oznajmił Mikey - Sam spróbuję ją przekonać - pokiwaliśmy głowami, na znak zrozumienia.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------No nie jest to powalający rozdział, ale chciałam, żeby ta rozmowa była jako jedyna tu umieszczona, dlatego nie dodawałam niczego więcej. W skutkach wyszło, że ten rozdział ma tylko 1000 słów. Pewnie nie pierwszy raz, bo zakładam, że będę chciała "wyodrębnić" w ten sposób wiele sytuacji w fabule.

Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!

A world devoid of coloursOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz