~"Życie jest przyjemne. Śmierć jest spokojem. Tylko moment między jednym a drugim bywa kłopotliwy." - Brigitte, "Księga żywych sekretów"~
13.07.2022
Pov. Mikey
Usłyszałem dzwonek telefonu, gdy leżałem bezwładnie na łóżku, próbując zasnąć. Mogłem uznać próbę skontaktowania się ze mną o tak późnej godzinie za co najmniej dziwną. Przewróciłem się powoli na drugi bok i mozolnie podniosłem swoją ociężałą sylwetkę z łóżka. Po zobaczeniu wyświetlacza ekranu gwałtownie zerwałem się na równe nogi i natychmiast odebrałem połączenie.
- Misaki? - Nie mogłem ukryć swojego zdziwienia. Kurczowo trzymałem słuchawkę tuż przy prawym uchu.
Czy coś się stało?
- Tak, dobrze przeczytałeś numer - prychnęła od niechcenia do słuchawki. Jej ton głosu diametralnie się zmienił od naszego ostatniego spotkania - Mam dla ciebie prezent. Spotkajmy się za pół godziny przed świątynią Toman. Nie zajmę ci dużo czasu - przekazała mi te informacje w tak zastraszająco szybkim tempie, że nie zdążyłem ich nawet przetrawić.
- Poczeka- rozłączyła się.
Czego ona może ode mnie chcieć o tej porze?
Ale przede wszystkim, z jakiego powodu do mnie dzwoni, skoro nigdy, nawet będąc w Toman, tego nie robiła?
Mój umysł został zalany przez masę czarnych scenariuszy.
Hanma przestał jej potrzebować i ją śledzi?
A może przed kimś ucieka?
Dopiero po trzech, głębokich wdechach mój umysł zaczął normalnie funkcjonować. Starałem się przypomnieć istotne fakty, które Misaki przekazała mi przed momentem przez telefon.
"Za pół godziny pod świątynią"
Mam więc jeszcze kilka chwil, żeby na spokojnie pomyśleć.
- "Mam dla ciebie prezent."
Jaki prezent?
Co może chcieć mi podarować po tym, jak uznała, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego?
Coś było ewidentnie nie tak.
Po około dziesięciu minutach analizowania w szczegółach wypowiedzi Misaki, stwierdziłem, że muszę się już zbierać. Wstałem, wziąłem skórzaną kurtkę, żeby nie zamarznąć w nocnych godzinach, włożyłem do kieszeni klucze i na końcu szczelnie zamknąłem drzwi od mojego prowizorycznego pokoju.
Mitsuya nie wrócił dziś ze swojego patrolu, co nie było do niego w żadnym stopniu podobne. Jeszcze nigdy nie opuścił zdania mi raportu ze swoich świeżych obserwacji. To właśnie stanowiło powód moich zmartwień i dokładnie przez to kręciłem się nieporadnie po łóżku, próbując zasnąć, dlatego odebrałem połączenie.
Przemierzając Tokio nocą na swoim motorze, czułem się, jakby wszystkie miejskie światła pożerały mnie swoim neonowym blaskiem. To miasto żyło. Czasem miałem wrażenie, że zbiera ono wszystkie wspomnienia mieszkańców, ponieważ nigdy nie umiera.
Tokio jest wieczne, trzyma w sobie tysiące wspomnień zarówno tych bolesnych, jak i pozytywnych.
Zgodnie z moimi przewidywaniami, w dość krótkim czasie dotarłem na miejsce. To, co tam zobaczyłem, o mało nie zwaliło mnie z nóg.
Pov. Misaki
Do moich uszu dobiegł znajomy odgłos silnika motoru. Od kilku minut czekałam przed świątynią razem z półprzytomnym Mitsuyą. Chłopak niemalże ciągle zamykał oczy w zmęczeniu, pragnąc odpoczynku, którego nie dane było mu dostać.
CZYTASZ
A world devoid of colours
FanfictionMisaki Mei z przyczyn osobistych pewnego dnia zmuszona jest wyjechać do Tokio, gdzie ma nadzieję na zaczęcie od nowa i wymazanie swoich wcześniejszych postępków. Mieszkanie musi dzielić z Bajim - synem znajomych jej zmarłych rodziców, więc już pierw...