37. Wspomnienia Misaki

363 14 2
                                    

~"Ostateczna wartość życia polega raczej na świadomości i sile kontemplacji niż na zwykłym przetrwaniu." Arystoteles~

05.08.2022

Pov. Misaki

TRZY LATA TEMU, WIOSKA ITIGORI

Leżałam bezwładnie na podłodze, próbując się podnieść, jednak przez szkody, których doznałam z powodu uderzenia, nie mogłam ruszyć nawet palcem. Moim ciałem szarpnęły drgawki, oczy pozostawały zamglone. W tak silnym otumanieniu ledwie dostrzegłam buty, które stawiały kroki w moją stronę. Ponownie usiłowałam podeprzeć się ręką, jednak mimo wszystko moje starania były bezcelowe. 

No i co się dziwisz, Misaki?

Od zawsze byłaś nieporadna, więc dlaczego myślisz, że teraz sobie poradzisz?

- Ej, Misaki - zaczęłam widzieć trochę wyraźniej, więc nagłe zobaczenie obcych oczu przeszywających moją twarz z przerażająco bliskiej odległości, spowodowało zaskoczenie zmieszane z przerażeniem. 

Ach, tak...

To nie były obce oczy.

Te źrenice należały do osoby o imieniu Hanma Shuiji.

- W taki sposób nic nigdy nie osiągniesz, wiesz? - kontynuował pouczanie mnie, widząc, że ledwo jestem w stanie kontaktować - A tak na lewo i prawo się chwaliłaś, że nikt nie może cię pokonać - westchnął, udając zrezygnowanie, jednak w rzeczywistości pośrednio mną gardził. Miałam stuprocentową pewność, że wyśmiewał całą moją osobę w myślach. Przeklęłam bezgłośnie i zacisnęłam swoje usta w cienką linię - I co się okazało? Że jesteś zwykłym bachorem, który tylko i wyłącznie potrafi latać z nożem po ulicy, wymuszając na innych posłuszeństwo względem siebie. Do tego arogancja wraz z zarozumiałością stale krążą w twoich żyłach. Jak ktokolwiek może chcieć się z tobą zadawać? - parsknęłam na jego wypowiedź - Co? - uniósł brwi najpewniej zaskoczony moją reakcją.

- Słuchaj, Hanma Shuiji, czy jak ci tam było na imię - w końcu odezwałam się głosem przepełnionym po brzegi pewnością siebie oraz pogardą skierowaną w jego stronę - Myślałem, że masz jakkolwiek usprawniony system szybkiego przekazywania informacji, ale przed chwilą okazało się, że to wszystko oparte jest na plotkach. Owszem, mogłeś słyszeć, że latam z nożem po ulicy, ale nie zastanawiałeś się dlaczego? Co by mi to dało? - postanowiłam poczekać na jego odpowiedź, nie przestając kpić z niego w żywe oczy.

- Widzę, że ten zawadiacki uśmieszek nie chce ci zejść z twarzy - Tylko tyle? On naprawdę nie był w stanie powiedzieć nic więcej? - Może to zmienię, co? - mimo że nadal tkwiłam w pozycji leżącej, on bezczelnie to ignorując, zaczął niebezpiecznie szybko się do mnie zbliżać. Już miał wymierzyć kolejny cios w moją twarz, kiedy postanowiłam się odezwać. Moja wypowiedź zupełnie zbiła go z tropu, ponieważ w jednej chwili powstrzymał swoje uderzenie.

- Chciałam przyciągnąć twoją uwagę - ujawniłam swoje prawdziwe zamiary. Wiedziałam, że Hanma nie weźmie mnie do swojej ekipy, jeśli ładnie go poproszę lub oczaruję swoim urokiem. Musiałam wywrzeć na nim jakieś wrażenie i sprawić, żeby sam po mnie przyszedł - Celowo, widząc ludzi z twojego oddziału, przeszkadzałam im w wykonywaniu zleconych przez ciebie zadań. Specjalnie straszyłam twoich klientów, sprawiając, żeby zaczęli mieć wątpliwości. Noc w noc napadałam na kogoś, bo chciałam, aby w tej wsi zapanował zamęt - wykrzywiłam swoje usta w jeszcze szerszym uśmiechu.

- I po co ci to było, idiotko? Ty chyba nadal nie wiesz, z kim zadzierasz - splunął obok mnie - Za kogo ty się masz, dzieciaku? - moja brew drgnęła w przypływie momentalnej irytacji, którą na szczęście opanowałam w porę.

A world devoid of coloursOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz