30. Niewypowiedziana obietnica

382 31 11
                                    

~"Things you don't understand are scary, right?" pl. "Rzeczy, których nie rozumiesz, są straszne, prawda?" Tendou Satori, "Haikyuu"~

24.07.2022

Pov. Misaki

Zadzwoniłam do Kazutory. To był impuls. Nawet nie znałam przyczyny. Mimo że ustaliłam wcześniej, że załatwię i rozwieję wszelkie wątpliwości następnego dnia, nie mogłam usiedzieć ani chwili bez myślenia o zaistniałej sytuacji z Izaną. Tonęłam we własnych przypuszczeniach, desperacko próbując poznać odpowiedź. 

Co, jeśli Mikey też nie znał całej sytuacji?

Co, jeśli Kazutora nie wyjdzie jutro ze starcia cało i nigdy nie dowiem się, jak naprawdę zginął Schinichiro?

"Dusiłam się", myśląc o rozwiązaniu.

Spotkaliśmy się u mnie w domu. Było już dawno po dziesiątej wieczorem, a słońce od ponad godziny zaszło, znikając kompletnie z powierzchni horyzontu. Od razu, gdy usłyszałam pukanie do drzwi, wzięłam głęboki wdech, po czym pociągnęłam niepewnie za klamkę. Za progiem ujrzałam znajomą twarz z wyrazem złości. 

Zirytowałam go aż tak bardzo?

- Dlaczego--natychmiast mu przerwałam, wciągając go za rękę do mojego mieszkania i szczelnie przekręcając zamek.

- Wejdź - powiedziałam, nie wiedząc jak wytłumaczyć mu powód mojej rozmowy. Ku mojemu zdziwieniu, chłopak nie protestował i pozwolił mi się prowadzić aż do barowych krzeseł w kuchni, gdzie jego cierpliwość chyba się skończyła. Spojrzał na mnie z wyrzutem i zaczął zadawać pytania.

- Po co dzwonisz i ściągasz mnie tu o tej porze? - rzuciłam mu zaskoczone spojrzenie. Spodziewałam się wyrzutów z przekleństwami w moją stronę, a nie pytania o przyczynę mojego zachowania. Ten chłopak coraz bardziej mnie intrygował. Najwidoczniej co najmniej wielce pomyliłam się w jego początkowej ocenie. 

- Mam ważną sprawę - wydusiłam, ledwo oddychając. Hanemiya widząc to, przymrużył powieki, jakby chciał skupić na mnie całą swoją uwagę. 

- Zdążyłem zauważyć - warknął pod nosem, nadal nie spuszczając ze mnie wzroku - Mów - ponaglił mnie, podkreślając swoją niechęć do przebywania w moim mieszkaniu po zmroku.

- Domyślam się, że nie będziesz chciał o tym mówić, jednak zależy od tego wiele istotnych nie tylko dla mnie spraw - obrzucił mnie takim spojrzeniem, jakby nie obchodziły go moje ostrzeżenia - Chodzi o sprawę Schinichiro - jego źrenice rozszerzyły się, emanując niewyobrażalnie wielkim bólem. Patrzył się na mnie tak, jakbym była jedyną żywą istotą na tej planecie, jednak jego emocje wybrzmiewały wyraźnie negatywnie. Zdecydowanie poruszyłam niezwykle drażliwy temat - Powiem wprost - wzięłam głęboki wdech, szykując się na jego gwałtowną reakcję - Czy to ty go zabiłeś? - wraz z tym pytaniem nagle wstał z krzesła i uderzył pięściami o blat wyspy kuchennej tak, że aż odskoczyłam i odruchowo przyjęłam postawę obronną.

- W co ty sobie pogrywasz?! - warknął do mnie tak głośno, że sąsiedzi usłyszeli każde słowo bez najmniejszego problemu. Udało mi się nie odwrócić wzroku z zaskoczenia. Nie pierwszy raz przez moją twarzą latały przedmioty, zwłaszcza we wczesnym dzieciństwie. 

- Uspokój się - syknęłam pod nosem, wzdychając głęboko. Powinnam przewidzieć, że skończy się to jego wybuchem - Rozumiem, że nie chcesz o tym mówić, uwierz mi. Byłam w podobnej sytuacji - próbowałam coś zdziałać, żeby opanować jego gniew.

- Nie byłaś - odpowiedział automatycznie, obdarzając mnie zirytowanym spojrzeniem.

- Skąd to wiesz, co? - tym razem to ja na niego naskoczyłam - Zachowujesz się tak, jakbyś doskonale znał moje życie - prychnęłam z pogardą i to najwyraźniej podziałało. Hanemiya usiadł z powrotem na swoim miejscu, próbując opanować szarżujące w nim, mordercze emocje. 

A world devoid of coloursOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz