~"Flectere si nequeo superos, archeronta movebo." z włoskiego - "Gdy niebo mi oporne, piekło wzruszę do dna." - Wergiliusz Eneida "Królestwo Nikczemnych".~
27.06.2022
Pov. Misaki
Weszłam do rozległego, umeblowanego mieszkania w dzielnicy Shioto. Nigdy w życiu bym nie pomyślała, że w tej obskurnej, biednej części miasta mogło znajdować się tak kosztowne i ekskluzywne mieszkanie. Od razu, gdy otrzymałam klucze od Hanmy, wróciłam do centrum po swoje rzeczy.
- Gdzie się przeprowadzasz? - zapytał poprzedniego dnia Baji, łapiąc mnie za rękę.
W odpowiedzi głośno zatrzasnęłam za sobą drzwi, nawet się za siebie nie oglądając.
Jego pytanie brzmiało: "Gdzie się przeprowadzasz?", nie "Dlaczego się przeprowadzasz?". Oznaczało to, że nie obchodził go sam fakt mojej wyprowadzki, lecz to, gdzie zamierzałam się zatrzymać. Prawdopodobnie nawet skrycie się cieszył, że pozbył się takiego irytującego lokatora, jakim byłam ja. Zapytał w celu uzyskania informacji dla Toman.
Z drugiej strony, czego ja się po nim spodziewałam?
Wypakowywanie mojego skromnego dobytku zajęło mi zaledwie czterdzieści minut. Nigdy nie należałam do typu materialisty, co profitowało w sytuacji zmiany miejsca zamieszkania. Westchnęłam głęboko, rozglądając się po nowym apartamencie. Cztery obszerne pokoje, wielka kuchnia i salon, dwuosobowa sypialnia, wystarczająca łazienka.
Jakim cudem utrzymam to wielkie mieszkanie w czystości?
Szczęśliwie dla mnie, że nie mam kogo tu zaprosić.
Położyłam się na nowym łóżku, wyciągając się przy tym, jak kot, wówczas natychmiast naszły mnie myśli o wieczornym spotkaniu Valhaali. Obrałam sobie za cel Hanemiyę Kazutorę. Musiałam dowiedzieć się, czy wola zniszczenia Mikeya, nie Toman, należy do niego. Pragnęłam poznać sedno motywów Hanmy i jego pomocników. Chciałam zbliżyć się do nich tak blisko, jak tylko mogłam, nie wydając się przy tym podejrzana. Musiałam być subtelna i ostrożna, ale w tym samym czasie zdecydowana, żeby nie wyczuli mojej niepewności.
Zanim się zorientowałam, wybiła godzina szesnasta, a niedługo po niej musiałam powoli wychodzić z domu. Dotarłam na miejsce w ciągu kilku minut, co było wielką zaletą mieszkania w tej ohydnej dzielnicy.
Znacznie wygodniej mieszka mi się pośród wrogów, niż potencjalnych sojuszników...
Skoro jest mi tak dobrze, może po prostu zostanę w Valhaali, nie zwracając na siebie uwagi przez jakiś czas?
Niegłupi pomysł...
Weszłam przez wybite, automatyczne drzwi, a po chwili mogłam podziwiać całą "okazałość" siedziby Valhaali. Wnętrze było równie obskurne, co część zewnętrzna. Nie zrobiły na mnie wrażenia zdarte, pomalowane sprayem ściany i kilka kanap, zapewne dla dowództwa gangu. Tym, co mnie przeraziło, była niepokojąco duża ilość osób taksująca mnie, jak wilki, które czekają na pozwolenie lidera watahy, żeby rozpocząć swoją ucztę na bezbronnej małej owieczce. Poczułam dreszcz rozchodzący się po całym moim ciele. Stalową siłą woli powstrzymałam swój odruch, żeby się cofnąć i uciekać, gdzie pieprz rośnie.
- Misaki - usłyszałam znajomy głos - Chodź do mnie - Hanma wskazał wolne miejsce na kanapie, tuż obok niego - Siądź na swoim miejscu - miejscu dowództwa. Uniosłam brew w geście zdziwienia.
Najwyraźniej jest w pełni świadomy, że moja obecność jest kluczowa dla sukcesu gangowej operacji.
Już miałam mu z przekąsem odmówić, ale powstrzymałam się myślami, że miałam plan zwrócić uwagę Kazutory, aby zrealizować, choć część mojego złożonego planu. Zajęłam więc miejsce obok mężczyzny, a w kolejnej chwili poczułam jego palce oplatające się wokół mojej tali.
CZYTASZ
A world devoid of colours
FanficMisaki Mei z przyczyn osobistych pewnego dnia zmuszona jest wyjechać do Tokio, gdzie ma nadzieję na zaczęcie od nowa i wymazanie swoich wcześniejszych postępków. Mieszkanie musi dzielić z Bajim - synem znajomych jej zmarłych rodziców, więc już pierw...