Cz 22 Promyk uśmiechu z przeszłości

54 4 0
                                    

Joe właśnie gadał z Zaciem
- No nie wiem .To raczej zły pomysł
-Joe daj spokój. Powinieneś wrócić do korzeni.
- Znów zaczynasz...przerabialiśmy to
-Zaczynam bo chce żebyś wrócił. Jesteś jednym z nas. Obiecaj choć, że wrócisz kiedy będziesz chciał
- Zac...
- Obiecaj !- warknął uderzając go poduszką w głowę- obiecaj ! Obiecaj!- krzyczał bijąc go poduszką po głowie
- Dobra obiecuje! Przestań bo zaraz ci oddam !- Joe niby był zły, ale bardziej przemawiało przez niego rozbawienie. Starał się wyrwać mu przedmiot. Dosiegnął do swojej bluzy i go nią uderzył
- Obiecałeś to ważne- przyznał Zac odkładając poduszkę, lecz King ją chwycił i z całej siły uderzył nią w głowę Zaca , który spadł z łóżka.
- To za moją poduszkę.
Zac miał coś powiedzieć gdy w usłyszeli pukanie.
- Proszę- odpowiedział szybko właściciel pokoju. W końcu drzwi się otworzyły i weszła Jesscia
- Widzę, że przeszkadzam- powiedziała spoglądając na rudzielca na podłodze
- E tam . Chciałem mu przemówić do rozsądku tylko i patrz jak potraktował kalekę- Zac przyłożył wierzch dłon do czoła pokazując słabość
- Wy będziecie zawsze dwa duże dzieciaki. Ale tak serio muszę pogadać z Joem na osobności.
Chłopcy na siebie spojrzeli i znów na przybyłą
- No to ja spadam. Nie zamęcz go zbytnio- Zac wstał podchodząc do drzwi - ostatnio ma dziwne humory. Może hipnoza wciąż działa...albo jacyś obcy mu gmerali w głowie- wykonał palcami ruch jak mackami za co gospodarz rzucił w niego poduszką
- Idź już wariacie
- Całujcie się niezbyt długo żebyście na obiad zdążyli - po czym wyszedł
- O czym chciałaś chciałaś porozmawiać?
- Powiedziałeś mu..., że ja się w tobie...- zaczęła podnosząc poduszkę
- No tak. Wiesz jaki jest Zac. Sam , by do tego doszedł . Masz z tym problemem?
- Problem ?- Obróciła się w jego stronę zaciskając rękę na przedmiocie- problem ?! Wyznałam ci dziś miłość!- uderzyła go poduszką- a ty nawet nie ra , czy , łeś- uderzenia były podzielone na każde cząstkę wyrazu - mi , odpowiedzieć!- ostatnie słowo i najmocniejsze uderzenie- co masz na swoją obronę?!- znów wymierzyła cios , lecz tym razem złapał poduszkę w locie i jej ją wyrwał
- Po pierwsze zmniejsz agresję,po drugie zmień ton głosu. Nie bije dziewczyn. Znasz moje zasady , ale jak mi zaleziesz za skórę...
- Rany wiem jaki jesteś! I za tym Joem widać każdy z Okinawy tęskni! Za tym łobuziakiem ! Za tym , który umiał się dobrze bawić i ignorował słabsze drużyny...za tym....silnym. Więc ? Czemu nie odpowiedziałeś jal wyznałam ci miłość?
Nie patrzył na nią. Zacisnął pięści . Wzork miał wbity w podłogę
- Każdy z was tego chce prawda? Nie pytacie czego ja chce . Czy chce znów być sobą. To was nie obchdozi- spojrzał na nią- bo po co miało by was obchodzić czy chce znów być taki jak kiedyś? Odpowiadając na twoje pytanie o miłości....zaskoczyłaś mnie...., ale wybacz , nie czuje tego samego do ciebie co ty do mnie jasne?
- Dzięki za szczerość. I Stev miał rację. Nie jesteś tym kim byłeś kiedyś. Omamiła cie drużyna 0 , jesteś nią zaślepiony. Boisz się wcześniejszej potęgi. Boisz się co ci tak zwani przyjaciele powiedzą
- Wiesz czego się boje ? Siebie z dawnych lat. Nie chce być taki . Agresja i brak rozwagi- pokręcił głową- wciąż głupie błędy , na każdym kroku. Nie chce tego
- Wiesz co ? - zapytała podchodząc do drzwi- zadaj sobie pytanie- czy chcesz tu być? A raczej czy chcesz być taki jakm się stałeś...czyli nieprawdziwy ty. Pa - wyszła z pokoju zamykając cicho drzwi za sobą.

W międzyczasie trener tłumaczył Markowi z kim będą grać następny mecz.
Zac za to szedł znudzony na boisko. Stanął nagle widząc jakąś osobę w bluzie , krótkich spodenkach i w czapce z daszkiem. Właśnie odbijała piłkę jednym kolanem. Ruszył w kierunku nieznajomego.
Gdy doszedł uśmiechnął się
- Widzę , że nie tylko mi się nudzi. Kim jesteś?
Wtedy ta osoba złapała piłke i obróciła się zajmując czapkę
- Siemka Zac
- C-Camila ?! Nie poznałem cię...
- No widzisz ? Znasz mój styl. Uwielbiam się tak ubierać plus grać w piłkę. Dostałam od mojego informatora wiadomość, że tu będziesz. Śledzę wasze postępy w tv , ale powiedz....czy mnie oczy nie myliły czy to Joe grał z wami na meczach ?
- Tak....
- Jest tu ?- dziewczyna o jasnych włosach patrzyła z nadzieją na Zaca
- Tak. U siebie w pokoju. Mogę cie zaprowadzić jak chcesz
- Bardzo chce ! Nie wiedziałam się z nim tak długo !
- No to chodź
Oboje ruszyli do hotelu
- Jessica wszystko gra ?- zapytała Sylvia gdy ta weszła do jej pokoju
- Tak...powiedzmy. Obie mamy złamane serce przez chłopaków - westchnęła siadając .
- Cóż byłam na ciebie na wściekła to prawda...., ale teraz czuje pustkę i wiem , że muszą powalczyć dalej, ale o innego chłopaka bo Zac i tak mnie nie pokocha
- Cóż ja tak mam , ale z Joem. Ale się nie poddam i będę walczyć o jego miłość....choć powiedział mi , że nie czuje tego samego do mnie co ja do niego .
- To po co chcesz o niego walczyć? Nie znam Joea tak jak ty , ale odkąd go zobaczyłam nie wyglądał na chłopaka , który ma jedną dziewczynę. Pierwszy raz go zobaczyłam na naszym meczu , potem na innych , a później dołączył do naszej drużyny. Wątpię żeby dziewczyny za nim się nie uganiały
- Tak masz rację. Ale ma dobre serce. Jest fajnym i miłym kumplem , lecz ....trudno zawalczyć o jego względy...- Jesscia zmarszczyła brwi słysząc znajomy głos
- Tak. Fajny z niego kumpel....coś nie tak?
- Poznaje ten głos- szepnęła.
Zac i Camila stanęli przed drzwiami Kinga .
- Gotowa ?- spytał rudowłosy
- Pewnie. Choć się nieco stresuje
- Spokojnie. Będzie dobrze. Byłaś jego najlepszą przyjaciółką na Okinawie. Napewno cie pamieta- Zac zapukał i otworzył drzwi - siemka. Masz gościa specjalnego....
- Nie mam ochoty na nic- rzucił gospodarz pokoju- Jesscia mnie wkurzyła i chce się uspokoić
- Aha...to ona może cie uspokoi ?- Zac przepuścił Camile. Na jej widok Joe szybko z leżenia wstał na równe nogi
- Camila?! Co ty tu...- nie zdążył dokończyć ponieważ ta  zarzuciła mu ręce na szyję przywierając głową do jego barku
- Tak tęskniłam za tobą !
Ten odwzajemnił jej przytulas
- To ja będę leciał. Dozobacznia- Zac wyszedł zamykając za sobą drzwi
- Nie mogę uwierzyć, że cie widzę- odsunęła się
- Nie tylko ty. Nic się prawie nie zmieniłaś- przewertował ją wzrokiem- tyle lat minęło!
- Opwiadaj co robiłeś jak tak nagle zniknąłeś!- usiadła na łóżku patrząc na niego z radością w oczach
- Cóż....przeprowadziłem się do Japonii i wstąpiłem do Akademii Królewskiej. Tam znów zacząłem grać, ale tym razem na pozycji bramkarza- usiadł obok niej
- Czyli zrezygnowałeś z piłki wyjeżdżając...czemu ? Ty kochasz grać w piłkę! Zaraziłeś mnie tą pasją od małego ! Bramkarz...duże wyzwanie
-Wiem....i nie żałuję tego ,że cie zaraziłem . Poprostu to widocznie były moje wymysły , przez co wyjechałem. Ale potem zmieniłem pozycję na napastnika. Zmieniłem wraz z szkołą .Teraz jestem w Raimonie w drużynie Inazuma Japan. Tu jest nieco niższy poziom.
- Rozumiem.  Dobrze, że znów wróciłeś do piłki. 
- Też się cieszę....a jak tam u ciebie ?
- Też dobrze. Nie rezygnuje z piłki. Pamiętam tamten dzień jak obroniłeś mnie przed tamtymi dzieciakami co mi dokuczały . Wyśmiewały mnie , że dziewczyna nie może grać w piłkę , że każdy mecz bym spartoliła i wtedy ty. Gdy chcieli podejść bliżej do mnie stanąłeś przede mną z rozłożonymi rękoma blokując im dojście do mnie. Powiedziałeś im wtedy, żeby się odczepili i , że we mnie wierzysz. I powiedziałeś takie coś co zapadło mi w pamięć..,ale coś co już mi powiedziałeś na naszym pierwszym spotkaniu
- Gra w piłkę jest dla każdego, wystarczy tylko uwierzyć w swoje siły -  powiedzieli razem
- Tak . Pamiętam. Wtedy nieco rozrabiałem więc się mnie bali
- To dzięki tobie zaczęłam grać. Wcześniej to tylko z tobą kopałam. Po twoich słowach odważnie trenowałam wszędzie- spojrzała na niego - byłeś dla mnie wielkim wsparciem .
- Teraz powinnaś sama dawać radę mam rację?
- No tak...., ale wiesz....kiedy byliśmy dziećmi to zachowywałeś się jakbyś był moim bratem. Tak cie traktowałam
- Wiem . Dużo razy gościłem w twoim domu na obiedzie. W szkole myśleli , że jesteśmy parą
- Tak - Camila uśmiechnęła się na myśl o tych wspomnieniach- koleżanki się dziwiły się , że nie chce bawić się lalkami tylko z tobą trenować
- Każdy jest inny. Nie jesteś typową dziewczyną i to każdy wie .
- Cała ja.  Słuchaj.....chciałabym się z tobą zmierzyć. Nauczyłam się dużo i chce sprawdzić swoje zdolności
- Ze mną? Pewna jesteś?
- Zawsze trenowaliśmy razem....wstydzisz się mnie ?
- W życiu!  Tylko zaskoczyłaś mnie tą propozycją
- No to jazda ! Kto ostatni ten zgniła ryba !- uderzyła go poduszką szybko wybiegając z pokoju
- Ja ci dam .  Chodź tu ! - pędem pobiegł za nią .
Jessica i Sylvia wyglądły z pokoju
- Widać Joe się dobrze bawi- przyznała Sylvia
- Tak....muszę już iść- Ferca poszła za nimi.
Camila biegła tak szybko jak mogła .Jendak King ją dogonił i pociągnął za tył bluzy przerwacając na trawę
- Nie ze mną te numery- spokojnie przeszedł obok niej , lecz ta podłożyła mu nogę, tak , że ten wylądował na trwaie. Oboje zaczęli się śmiać
- Brakowało mi tego- pogłaskała trawę wokół siebie
- Tych wygłupów ? Mi też- usiadł po turecku. Przy Camili zapomniał o każdej trosce,  o wszystkim ważnym. Czuł jakby wrócił do przeszłości . Do ich zabaw- dawno tak się nie śmiałem
- A ja tak dobrze nie bawiłam. Z tobą zawsze była super zabawa
- Widzę , że mamy gościa- powiedział Mark podchodząc z Nathanem
- O hej Mark - Joe wstał otrzepując z siebie trawę - tak to taka dobra znajoma
- Właśnie widzę. Wybiegliście z hotelu tak głośno- zaśmiał się Mark
Camila spojrzała na swojego przyjaciela. Nieco spoważniał. " Czyżby musiał udawać przed nimi fajnego siebie ?" spytała się w myślach. Chciała go poprosić, żeby ją podniósł, ale zrezygnowała z tego pomysłu i wstała o swoich siłach
- Jestem Camila Merens . Miło was poznać- wyciągnęła dłoń.
- Mark Evans , a to Nathan Swift. Ciebie też miło poznać - podali jej ręce na powitanie- długo się znacie ?
- Od dzieciństwa - powiedział nieco dumnie King
- Właśnie ścigaliśmy się na trening. Przyłączycie się?- zapytała Camila. Zauważyła kątem oka małe rozczarowanie ze strony Joea
- Ja...niedługo obiad. Pomogę w kuchni. Muszę się oszczędzać po hipnzoie - Joe minął ich i ruszył w stronę hotelu.
- O jakiej hipnozie mówi?- zdziwiła się Camila
- E tam takie sprawy drużynowe. Dalej chcesz ten trening ?
- Wiecie .....ja muszę do łazienki- poszła za Joem
" Co z tobą Joe ? Nigdy nie rezygnowałeś z uśmiechu. Czemu udajesz przy nich poważnego ?".
Zbyt pochłonięta swoimi myślami wpadła na jakąś osobe
- Przepraszam...- podniosła wzrok - Jesscia ?! Jak miło cie widzieć!
- Ciebie też- bardziej była to ironia niż prawda- co tu robisz?
-Przyjechałam do Joea. Wiesz...
- Tak. Najlepsza jego przyjaciółeczka - Ferca skrzyżowała ręce na piersi
- No tak...zła jesteś, że mnie widzisz? Gdzie poszedł Joe ? Nie wiem czy napewno do kuchni...
- Nie wiem gdzie jest. Ale wiem, gdzie ty powinnaś być
- Wciąż nie odpowiedziałaś czy....czekaj co ?
- Pani idealna zjechała za swoim kumplem ? Wybacz , ale Joe ma dużo roboty jest potrzebny drużynie. Nie ma czasu na wygłupy z tobą.
-Jakoś tego nie okazał. Wyczuwam u ciebie jad .Czemu on się tak zachowuje? Przy mnie jest normalny , a przy znajomych....
- Jak myślisz? Nie chciał cie zranić w końcu jesteś jak duże dziecko. On dużo wydoroślał. Przy tobie udaje miłego, a przy nich siebie
- Jesscia....czemu w tobie tyle jadu? Przecież taka nie byłaś...- położyła jej rękę na ramieniu, lecz Ferca ją strzepnęła
- Na jakiś czas jestem menedżerką tej drużyny i dbam o bezpieczeństwo zawodników. Nie możesz rozpraszać Joea swoimi wygłupami.
- Przyleciałam do niego. Nie do ciebie - Camila zrobiła poważną minę i chciała wyminąć Jessice, ale ta ją z całej siły odepchnęła , tak , że ta upadła na pupe- co ty wyrabiasz ?! O co ci chodzi ?! Czemu mnie znienawidziłaś?!
- Nie znienawidziłam cie tylko próbuje wyjaśnić, że masz zostawić Joea w spokoju !- po tym kopnęła siedzącą w brzuch. Już miała odejść gdy Camila wstała i rzuciła się na nią . Obie wylądowały na podłodze. Zaczęły się szarpać- przestań dzikusko !
- To ty przestań !
Ich krzyki były na tyle słyszalne i niepokojące , że Axel i Zac przybiegli wraz z Davidem i Joem
- Co wy wyprawiacie ?!- zdziwił się Zac starając się oddzielić walczące - chłopaki możecie mi pomóc -tamci bez zastanowienia pomogli rozdzielić bijące się dziewczyny- dobra , która może to wyjaśnić?!
- Nie wiem o co ci chodzi- rzuciła smętnie Jesscia trzymana przez Zaca i Davida , patrząc z spod byka na Camile , która była trzymają przez pozostałą dwójkę
- To może powiesz , że to był tylko sen na jawie ?- zakpił David
- Camila. A ty coś masz do powiedzenia?- zagdnął Joe spoglądając na przyjaciółkę
- Ja....to ja zaczęłam. Przepraszam . Nie powinnam tego robić. 
- Jakoś w to nie wierzę- wtrącił Zac
- Też nie. Zawsze byłaś spokojna- dorównał mu taktu King
- Nawet wygląda na taką- rzucił swoje trzy grosze Blaze
- Czemu zaatakowałaś Jessice?- spytał Samford
- Bo.....pokłóciłyśmy się poprostu i nerwy nam puściły
Chłopaki wymienili porozumiewawcze spojrzenia
- Którejś się coś stało?- zagadnął rudowłosy
- Mi nie - rzuciła od niechcenia Jesscia
- Mi też nie
- Puścimy was , ale pod warunkiem , że nie znów nie skoczycie sobie do gardeł. Jasne ?- Zac spojrzał na jedną i drugą
- Tak - odpowiedziały w tym samym czasie
Wtedy chłopaki ostrożnie puściły skłócone dziewczyny
- Ja muszę do łaznieki gdzie jest ?- spytała Camila nie podnosząc wzroku
- Tam - wskazał David
- Dzięki- ruszyła szybkim chodem w ich stronę.
Jesscia chciała za nią pójść, ale Zac ją złapał za ramię
- A ty się masz wytłumaczyć- pociągnął ją na stołówkę.
- Nie spodziewałem się, że dziewczyny mogą być tak agresywne - skomentował David
- Jedno jest pewne. Te dwie nie mogą być blisko obok siebie- dodał Axel
Joe jendak patrzył w stronę gdzie zniknęła Camila.

Gdy Camila wyszła zobaczyła przy ścianie opartego Kinga
- W końcu. Nic ci nie jest ?
- Nie....musiałam się ogarnąć.
- Płakałaś. Wątpię żebyś ty zaczęła bójke. To Jesscia zaczęła prawda ?
- Ona....zaczęła o tobie mówić, że nie masz czasu na moje wygłupy, że tylko cie rozpraszam , że udajesz przy mnie miłego, żeby mnie nie zranić. Potem mnie popchnęła i kopnęła ,i kazała się od ciebie odczepić. Wtedy ja ją zaatakowałam
- Ty wiesz, że ona kłamała ? Nie rozpraszasz mnie, nie udaje miłego do ciebie. Wiesz dobrze , że dla ciebie zawsze mam czas.
Spojrzała na niego
- To czemu przy boisku odszedłeś?
- Tu jestem inny. Musisz to zrozumieć. Przy nich jestem ....nie sobą. Przyzwyczaili się do mojego dojrzałego zachowania. Nie chce im zmieniać zdania na mój temat co nie znaczy, że w głębi wciąż nie jestem sobą. Jestem, ale w głębi.  Unikaj Jessici - podszedł do niej- i jeśli będzie ci groziła wiesz ,że na mnie możesz liczyć. Jak zawsze.
Wtedy Camila przytuliła go mocno .
- Dziękuję Joe - szepnęła

Tymczasem Jesscia wkurzona siedziała w swoim pokoju . Nie mogła uwierzyć , że to ona miała się tłumaczyć, a Camili się upiekło
" Nie pozwole jej go zabrać . To ja go kocham ! ".

Inazuma eleven Rozdział 1 : nowa historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz