Część 3 Witaj w drużynie !

169 11 0
                                    

Czwartek . W końcu bliżej weekendu. Ale też następny dzień szkoły.
Joe szedł dość zamyślony. Wiedział co się dziś będzie działo. Pytania czemu pomógł i jak. Tuż przy bramie szkoły spotkał pana Hilmana
- Musimy porozmawiać
- Przepraszam, ale nie mamy o czym- stwierdził chłopak chcąc wyminąć mężczyznę, ale ten złapał go za nadgarstek
- Wiem, że to ty jesteś gromowym napastnikiem. Więc musimy pogadać
Bruneta przeszedł dreszcz. Po prostu spuścił głowę
- Jak się pan dowiedział?
Trener spodziewał się, że chłopak będzie się wypierać prawdy, a on się przyznał. No tak jakby.
- Mam swoje sposoby plus wykorzystałeś wczoraj burze zagłady , czyli techniki ,której używał gromowy napastnik
- O czym chce pan porozmawiać? Tamten ja to przeszłość.
Ani jeden , ani drugi nie miał pojęcia, że ktoś ich podsłuchuje
- Słuchaj Joe. Masz wielki talent. Twój strach przed tym co było zamknął cie w swoich szponach. Powinieneś się wyrwać- Seymour puścił nadgarstek Kinga- zapomnieć o tym bólu jaki doznałeś i znów być sobą
Na te ostatnie słowa Joe podniósł głowę i spojrzał zaskoczony na rozmówce
- Nie rozumie pan , że to co się stało nie pozwala mi wrócić , być sobą. Więc proszę przekazać drużynie, żeby nie wysłali mi stroju- na to zdanie wyciągnął z torby strój Raimona podjąc mężczyźnie- wyprany spokojnie- dodał zdobywając się na lekki uśmiech
- To ja ci go wysłałem. Zachowaj go . Może ci się kiedyś przydać . Czemu myślisz o tym co źle zrobiłeś? Uczymy się na próbach i błędach. Przemyśl swój powrót Joe- Hilman przeszedł obok chłopaka wchodząc na plac szkoły.
Brunet stał w miejscu przez kilka sekund po czym sam skierował kroki na plac szkoły.
" Czy ten stary człowiek może mieć racje ? Powinienem znów być sobą , po tak długim czasie ?"spytał się w myślach Joe.
Mark obserwował jak były królewski zmierza do drzwi szkoły. Czyli to była prawda. Ich nowy uczeń jest tą legendą z Okinawy.

⚽⚽⚽⚽⚽⚽⚽⚽⚽⚽⚽⚽⚽

Gdy minęła pierwsza lekcja ławkę Kinga otoczył Mark , Nathan, Sylvia i Jack
- Emmm coś ode mnie chcecie?- spytał zdezorientowany siedzący
- Znamy prawdę- najpierw odezwał się Mark
- Jaką prawdę?- Joe wiedział dobrze jaką. "Czyli albo sami jakoś się dowiedzieli, albo ich trener im powiedział. Tylko po co ?! a co jeśli znają tą mroczną prawdę?! Mam ostro przerąbane wtedy i ....czeka mnie kolejna przeprowadzka"
- Nie udawaj. Jesteś gromowym napastnikiem- odpowiedział Nathan
- Aaa tą prawdę- " czyli nieco bezpiecznie"- i co ? Chcecie oklaski za to ?
- No weź! Czemu nie mówiłeś wcześniej?! Jesteś legendą! - krzyknął Evans
- Ucisz się- syknął Joseph- wystarczy,że wy wiecie. Nie musi od razu cała szkoła wiedzieć
- Masz niesamowity talent. Nie powinieneś go marnować- dodała Sylvia.
- Dajcie mi z tym spokój- Joe szybko spakował rzeczy i wstał- nie chce o tym gadać- ruszył w stronę wyjścia z sali.
- Poczekaj- Mark szybko dobiegł do niego- nie chce cie zmuszać do gry skoro stało się coś co ci ją obrzydziło , ale chociaż...proszę przyjdź poćwiczyć choć na nasz jeden trening- skłonił się w pół czekając na odpowiedź
- Zobaczę- odparł Joe wychodząc z sali.
Kapitan Raimona prędko się wyprostował patrząc za Kingiem. Czy właśnie dostali okazję, aby go jakoś zachęcić do wspólnej gry ? Jeśli tak nie mogą jej stracić.

Niestety. Odkąd były bramkarz wyszedł to nikt go w szkole nie widział
- Hej napewno się zjawi - pocieszyła Marka Sylvia na ostatniej lekcji
- Z skąd masz tą pewność? Zostało 10 minut tej lekcji- Evans położył się czołem na ławce.
- Nie wiem , ale jeśli tak jak mówiłeś , pan Hilman z nim rozmawiał to może się zgodzi przyjść na trening.
Mark jedynie coś wymruczał w odpowiedzi.

Gdy skończyła się lekcja cały zespół poszedł się przebrać.
To co ich zaskoczyło, to to , że Joe już był na boisku. Widząc ich skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- No proszę. Już miałem sobie iść- odpowiedział uśmiechając się lekko. " To była nagła decyzja. Dużo o tym myślałem,gdy uciekłem ze szkoły tego dnia. Doszedłem wtedy do wnisoku , że przecież znów bycie sobą to nic złego. Oczywiście nie dam im tak wielkiej satysfakcji, że będę przy nich cały czas, ale...to mi przypomina dobre czasy z moją pierwszą drużyną więc....po prostu muszę zapomnieć o tym całym złu, które i tak siedzi mi w pamięci i przestać się ukrywać".
Drużyna bardzo zdziwonia szybko pobiegła do niego.
- Hejka...już myśleliśmy, że cie nie będzie- zaczął niepewnie Evans
- Musiałem dużo przemyśleć, ale podjąłem decyzję. Chce dołączyć do waszego zespołu
- Mówisz poważnie?!- Mark uśmiechnął się szeroko z gwiazdkami w oczach
- Raczej tak...- nie dokończył bo Evans prędko podszedł i pochwyciwszy go za rękę zaczął mu nią potrząsać
- Więc witaj w zespole! To będzie dla nas zaszczyt !
- Zaraz mi urwiesz rękę- zażartował King na co kapitan go puścił
- Przepraszam. To przez tą ekscytacje. No to co? Może najpierw rozgrzewka ?
- Z wielką przyjemnością.
Każdy zaczął tam jakieś ćwiczenia
- Czemu się zdecydowałeś ?- spytał Axel podchodząc do Joea
- Poprostu tak mi podpowiadała intuicja. Postaram się wam jakiś dorównać...
- Ty nam ? Słyszysz się?! Jesteś od nas lepszy , grałeś w dwóch świetnych zespołach to czemu miałabyś nam dorównywać- wtrącił Nathan
- Nie wiecie jaki był pierwszy zespół więc o nim nie wspominajcie. Wracamy do rozgrzewki - Nathan i Axel od razu podłapali jego zmiane humoru więc postanowili zrobić tak jak mówi.
W końcu po porozciąganiu zaczął się trening.

- Twoja - Axel kopnął piłkę do Kinga
- Dzięki- zwinnie minął Nathana i Jacka- gotów Mark?
- Jak zawsze !
- No to jazda! Burza zagłady!- kopnął piłkę swoją techniką.
- Nieźle. Ręka Majina !- Mark trzymał mocno obronę, ale coś mu się nogi osuwały i po chwili wpadł z piłką do siatki.- super. Świetna technika
- Dzięki. A ty za to powinieneś inaczej się ustawiać jak łapać piłkę
- Co?
Tak...i się zaczęło. Zamiast treningu strzałów Joe pomagał Markowi jak należy się odpowiednio ustawić gdy się broni.

⚽⚽⚽⚽⚽⚽⚽⚽⚽⚽⚽⚽⚽

Trening trwał 2 i pół godziny.
Wszyscy byli dość nim zmęczeni.
- Super trening - przyznał zdyszany Mark idąc w stronę domku klubowego- a ty dokąd?- zdziwił się widząc jak ich nowy zawodnik kieruje się w stronę szkoły
- Idę się przebrać i pod prysznic. Widzimy się przy bramie szkoły- odpowiedział nawet nie patrząc na kapitana.
- Emm no w porządku! Dozobaczenia!- krzyknął Evans machając do niego rękę.

Joe wszedł do szatni od wf. Była otwarta bo w końcu są jeszcze sprzątaczki co wszystko myją i zamiatają.
King wziął swoje ubranie i zamknął boks z prysznicem
- Ale przyjemnie- westchnął do siebie gdy letnia woda zaczęła go oblewać.
Gdy w końcu się ubrał ,spakował rzeczy i podszedł do drzwi zobaczył jakąś kartę przylepioną do nich.
Naciągnął torbę i zmarszczył czoło widząc co na niej pisze : ᗯIᑎᗩ
- Co?- spytał siebie miąc papier i wrzucając do kosza. Westchnął i wyszedł z szatni.
Nie miał pojęcia czy ktoś wszedł tu gdy on brał prysznic , albo już tu była wcześniej? No nie bo przecież zauważył, by. Prawda?
Ruszył oświetlonym korytarzem do wyjścia.

Tymczasem zespół już się przebrał i czekał przy bramie.
- Coś mi tu nie pasuje - stwierdził Willy
- A co ?- Mark spojrzał na przyjaciela, który poprawił okulary
- Chodzi o naszego nowego zawodnika. Czy , aby napewno można mu ufać?
- Daj spokój. Jest nadzwyczaj miły. Pomógł Markowi z obroną i zagrał przeciwko królewskim pomagając nam wygrać. Czemu mamy mu nie ufać?! - zdziwił się Nathan
- Zapomnieliście z kim wcześniej grał? A na dodatek nie wiemy czemu odszedł od swojej pierwszej drużyny. Może go wyrzucili ? Coś musiało się wydarzyć, że wolał nie mówić kim jest naprawdę.
Okularnik nie miał pojęcia, że ktoś ich podsłuchuje
- Daj spokój Willy. Widać, że gdy tylko z nami zaczął grać zachowuje się inaczej - obronił Kinga Axel
- A nie sądzicie, że jego nagła zmiana nastroju i postanowienie o dołączanie do drużyny nie jest podejrzane? Nie znam nikogo kto mogł, by na takie coś się zdobyć. On coś kombinuje. Mówię to wam.
Joseph zagryzł dolną wargę i oparł się plecami oraz głową o drzewo. Wiedział, że tak może być. Chociaż nie znali tamtej jeszcze jednej prawdy.
Westchnął chowając ręce do kieszeni . Już miał wyjść z ukrycia gdy usłyszał krzyk Marka
- Przestań Willy ! Ja mu ufam. Jak tak bardzo chcesz możemy sprawdzić jego lojalność . Ale to był twój pomysł, że coś kombinuje więc ty wymyśl jak to sprawdzić. A teraz chodźmy. Może coś się stało. Długo nie przychodzi.
W kilka sekund cały zespół przebiegł obok chłopaka opartego o drzewo. Nikt go nie zauważył. Więc to wykorzystał i gdy tylko zniknęli z zasięgu jego wzroku wyszedł z ukrycia i ruszył do domu. Nie miał pojęcia jak mógłby im pokazać, że można mu ufać.

Minęło dobre pół godziny odkąd odszedł z okolicy szkoły. Chciał poprostu pobyć sam ze swoimi myślami.
Szedł przez park . Nagle usłyszał odbijanie piłki i wtem została ona kopnięta. Kątem oka zobaczył jak się zbliża. Nie myśląc za dużo szybko zareagował i ją złapał . Spojrzał na agresora
- No proszę. Nie zapomniałeś jak się łapie- powiedział Jude.
- Czego chcesz Sharp?
- Co tak niegrzecznie? Chciałem tylko spytać jak się czujesz w nowej szkole- Jude uśmiechnął się tym swoim firmowym uśmieszkiem
- Czy jak ci odpowiem dasz mi spokój?
- Może
- Ehh tak dobrze się czuje w mojej szkole . Coś jeszcze?- spytał zirytowany Joe patrząc jak kapitan akademii podchodzi do niego
- Tak. Chce wiedzieć czemu nas zostawiłeś. David mówił o tym jak oddałeś ten notatnik i się poddałeś , ale wciąż nie rozumiem....czemu tak postanowiłeś. Plus ta twoja gra wczoraj...
- Nie chce o tym gadać Jude. Odczep się ode mnie. Akademia Królewska to dla mnie zamknięty rozdział. Muszę lecieć pa - upuścił piłkę ruszając w dalszą drogę, lecz na chwilę przystanął- , a jak cie to tak bardzo ciekawi to wina Reya. Chciał zrobić jakiś eksperyment na mnie. To jeden z powodów mojego odejścia- rzucił przez ramię i po tych słowach odszedł. W wyobraźni widział zdziwioną mnie Sharpa.

Nastolatek w goglach prędko się odwrócił patrząc na odchodzącego bruneta. Czy mówił prawdę o Reyu? Albo sam jakoś do tego dojdzie lub spyta trenera. Ta druga opcja była ostatecznością. Choć wątpił , aby Dark cokolwiek powiedział o Kingu.

Inazuma eleven Rozdział 1 : nowa historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz