Cz 35 Pożegnania są najgorsze

34 3 0
                                    

Gwizdek sędziego i rozpoczęli.
- Narka frajerzy ! - Joe odebrał piłkę Kevinowi i podał Zacowi
- Nieźle ! Zrobimy nasz popisowy numer ?
- Z wielką przyjemnością!
Gdy zbliżyli się do bramki przeciwnika wywołali swoje avatary
- Ognista eksplozja!- krzyknęli równocześnie kopiąc piłkę w stronę bramki
- Nie przepuszcze tego ! Ręka serca !
Jednak jego obrona była za słaba i piłka wpadła do siatki
- Niesamowita akcja! Dragonsi zdobywają bramkę już w 5 minucie spotkania !- krzyczał komentator
- A nie mówiłem? Będzie gorzej- powiedział Joe patrząc z wyższością na Evansa po czym wrócił z Zaciem na swoje pozycje.
- Zapowiada się ciężki mecz - westchnął Evans.
I tak było. Jednak zawodnicy Inazumy nie spodziewali się tak agresywnych faulii, które w większości wykonywał Joe lub Zac.
Mark leżał przed bramką po mocnym ciosie.
Do końca 1 połowy zostało 5 minut
- No dalej Evans ! Wstawaj !- warknął Joe zniecierpliwiony- no chyba, że oddajecie mecz walkowerem ?
- Zapomnij - powiedział z trudem Mark podnosząc się- nigdy się nie poddamy. Dobrze wiesz o tym jak silni potrafimy być- wysapał
- Tak wiem , ale jakoś wam to nie wychodzi- King ze złośliwym uśmiechem wywował swojego avatara i postawił nogę na piłce- gotów na porażkę?
- Obudź się- mruknął Evans prostując się - ty taki nie jesteś. Nie wierzę w to. Gdzie Joe , którego poznałem na początku roku szkolnego ? Gdzie ten , który wspierał drużynę?!
- Widać przepadł - zdjął nogę i już miał kopnąć , lecz spojrzał na bramkarza.
- No strzelaj i kończymy tą dziecinade, a z resztą i tak wygraliśmy - wtrącił Zac
Brunet go nie słuchał
- Taki jesteś naprawdę? Jak tak jesteś potworem!- krzyknął Evans- rozejrzyj się!
King spojrzał wokół siebie. Przeciwnicy leżeli nieruchomo, a u niektórych lała się krew.
Zacisnął pięści i zęby. Tak samo nazwał go Stev dawno temu. Z powodu złości avatar zmienił się w mrocznego
- Potworem? - szepnął do siebie. Rozluźnił ręce. Gwizdek sędziego zakończył 1 połowę.
- W porządku?- spytał go Zac kiedy avatar zniknął
- Tak. Muszę coś załatwić- chłopak wyminął go i poszedł w stronę zejścia z boiska.
Poszedł do łazienki.
Tam obmył twarz zimną wodą . Spojrzał w lustro
- Nie jestem taki . Co się ze mną dzieje ?!- uderzył pięścią w ścianę obok lustra- byłem taki , ale.....Mark ma racje. Jestem potworem - osunął się na kolana i chwycił za włosy po czym krzyknął ze złości . Wrzeszczał tak coraz mocniej ciągnąc swoje włosy- mogłem ich zabić- załkał . Po policzkach spłynęły mu łzy. Przyłożył ręce do twarzy. Nagle poczuł kogoś dotyk na czole. Opuścił ręce i spojrzał na Camile
- Już dobrze- szepnęła do niego klękając obok
- Mogłem ich zabić tak jak prawie kiedyś Steva- powiedział i pokręcił głową z niedowierzaniem. Głos mu drżał
- Ale tego nie zrobiłeś. Zmieniłeś się Joe. Nie jesteś tym agresywnym chłopakiem, którym byłeś na Okinawie. Jesteś inny i to bardzo dobrze- szepnęła podając mu chusteczkę- wiesz co teraz musisz zrobić?
- Tak wiem - pokiwał głową .
Ogarnął się i wyszedł z dziewczyną z łazienki.
Gdy miała rozpocząć się druga połowa komentator ogłosił :
- Dostałem informacje , że Dragonsi chcą się wycofać co oznacza , że Inazuma Japan wygrała finały mistrzów świata!!!
Na trybunach kibicie Inazumy wiwatowali, ale Dragonsów buczeli
- Że co się przepraszam stało?!- spytał Zac patrząc na przyjaciół- Joe to twoja sprawka ?!- widząc lekki uśmiech u przyjaciela
- Tak. Zrobiłem to dla ich dobra. Możesz mówić co chcesz, ale Olimp zawsze był uważany za najwredniejszą drużynę na Okinawie , a my się staliśmy jak oni. Nie widzisz tego ? Prawie ich pozabijaliśmy !
Rudowłosy podszedł do Kinga. Chciał mu przywalić z wielką chęcią, ale spojrzał na przeciwników co się cieszyli . Pomimo wycieńczenia starali się dorównywać radości kapitana.
- Joe zachował się odpowiedzialnie co do swoich przyjaciół- powiedział trener
- Ma pan racje . Może to ty powinieneś być kapitanem ?- spytał Zac uśmiechając się
- Może kiedy indziej. Narazie muszę coś jeszcze załatwić- brunet poszedł w stronę Inazumy
- Wygraliśmy!!- ucieszył się Mark.
- Tak ! Zaraz przywiozą puchar - dodał Nathan opierając się o wiate
- Moje gratulacje. Podoba się prezent?- spytał Joe gdy stanął przy nich
- To ty za tym stoisz?! Dlaczego ?!- Evans patrzył na przyjaciela zdumiony
- Należało wam się. Cierpieliście , nie mogłem znieść myśli, że......tu byście zostali zabici przez nas . Wy staraliście się grać po swojemu, a my...z użyciem naszej największej siły. Grajcie dalej i wygrywajcie - Joe podał rękę Markowi
- Joe...jasne. Będziemy wygrywać- Evans uścisnął wyciągniętą dłoń.
- Cały on - uśmiechnął się Zac
- Yhym. Ehh żal mi go. Będzie musiał ich zostawić- dodał Stev
Pan Jonathan zobaczył agentów Fire Tiger
- O nie - szepnął do siebie.

Inazuma eleven Rozdział 1 : nowa historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz