Cz 25 Kłopoty przybyły

48 2 0
                                    

Wpatrywali się w lekarza w oczekiwaniu na diagnozę
- Czy operacja się udała ?- spytał trener Jonathan
- Tak . Operacja była bardzo trudna ponieważ miał dość dużą ranę na głowie. Prawie doszło do wstrząśnienia mózgu. Niestety jest w śpiączce. Nie wiem kiedy się obudzi, ale na szczęście jego zdrowiu nic już nie zagraża. Miał dużo szczęścia .
- Na szczęście w nieszczęściu- westchnął trener
- Kiedy możemy do niego zajrzeć?- spytała Camila
- Niedługo zostanie przewieziony do sali pooperacyjnej. Wtedy będzie można do niego wejść, ale tylko dwie osoby
- Rozumiem dziękuję- Camila odetchnęła nieco z ulgą, że Joe żyje choć jest w śpiączce. Wiedziała,że to przez nią tu trafił.
- Panie Hilman proszę wziąć drużyne do hotelu. Ja pójdę do Joea z Camilą
-Dobrze
Po kilku minutach dziewczyna wraz z panem Jonathanem weszli do sali gdzie leżał King
- Oh Joe- Camila szybko podbiegła do przyjaciela patrząc na niego ze strachem. Miał na czole bandaż , który szedł, aż dookoła. Przyłożyła rękę do ust , a z oczu popłynęły jej łzy
- Jest bezpieczny- powiedział trener- on tylko śpi więc nie musisz się już bać o niego
- Panie trenerze to moja wina - posmutniała Camila wycierając łzy chusteczką.Schowała ją do kieszeni.
- Wcale nie . On się martwi o ciebie dlatego uratował ci życie. Gdyby nie spał powiedział, by , że to wszystko dla ciebie
- Wiem
- Zostawie was - będę czekał na korytarzu
Camila kiwnęła tylko głową . Gdy usłyszała jak drzwi się zamknęły usiadła na brzegu łóżka
- Joe- szepnęła- wiem , że mnie słyszysz. Ludzie w śpiączce nie mogą odpowiedzieć, ale słuchają. Przepraszam za moje zachowanie. Zachowałam się jak małe dziecko ryzykując swoje i twoje zdrowie. Jeśli się obudzisz znów będziemy biegać. Zobaczysz będzie dobrze braciszku- chwyciła go za rękę ściskając jego dłoń-obudź się szybko dobrze ? Będę na ciebie czekać - pogłaskała go po policzku. Puściła jego rękę i wstała. Teraz sobie przypomniała. Miała na sobie jego naszyjnik. Czy on też się przyczynił, że to nie ona tu leży?
Westchnęła i wyszła z sali. Ostatnio raz spojrzała na przyjaciela i zamknęła drzwi.
Na korytarzu stał trener
- W porządku?
- Tak. Znaczy niezbyt....martwie się o niego
- Nie dziwię się. Byłaś dla niego zawsze najważniejsza na Okinawie. Czasem podpatrzyłem wasze treningi. Świetnie panujesz nad piłką
- Dz-dziękuje panie trenerze.
Gdy wyszli z budynku mężczyzna spojrzał na nią
- Słuchaj. Wiem , że dla ciebie Joe jest bardzo ważny, tak jak ty dla niego . Umiesz dobrze grać plus chłopaki cię chwalą. Nie chciałabyś wstąpić na jakiś czas do drużyny?
- J- ja ?!- zająkała się
- Tak. Grałabyś za Joea. Jest kapitanem, ale opaske przejmie chwilowo Mark Evans.
- No nie wiem . Nie nadaje się do drużyn. I to jeszcze mam zastąpić Joea.
-Dasz radę.
- Oby

3 godziny wcześniej ;Joe.
Gdy tylko ją popchnąłem wiedziałem, że nie ma odwrotu. Poczułem mocne uderzenie i ból. Po tym padłem na asfalt. Świat pociemniał mi przed oczami. Czułem jakby uchhodziło ze zmnie życie . Z jednej strony miałem przeczucie, że to koniec. Mój koniec .
*****
Czas teraźniejszy.
Camila wróciła z trenerem do hotelu. Panowała pochmurna atmosfera.
- Mam dla was informacje. Od dziś Camila Merens należy do drużyny. Będzie grać na miejscu Joea. Przyjmijcie ją proszę ciepło .
- Mam nadzieję, że się dogadamy- powiedziała nieśmiało dziewczyna.
Dostała kluczyk do pokoju i poszła tam.
Gdy weszła zagryzła wargę. Wszystko było ułożone tak jak ułożył Joe . Spojrzała na jego torbę. Westchnęła i usiadła na łóżku . Wyjęła z niej książke , którą wcześniej czytał Joe. Tytuł brzmiał : " Nocny wojownik". Odłożyka ją z powrotem i wyjęła z spod koszulki naszyjnik przyjaciela i zacisnęła smoka w dłoni
Przed jej oczami pojawił się jego obraz jak jej mówi lekko uśmiechnięty :
#Chce żebyś go dla mnie przechowała dopóki mamy mecze. Już raz go zgubiłem. Nie chce go stracić drugi raz. A u ciebie będzie bezpieczny#
- Oh Joe . Wróć proszę.
Na dźwięk pukania do drzwi schowała naszyjnik
- Proszę- powiedziała
Do pokoju wszedł Mark
- O hej....ty jesteś Mark Evans prawda ?
- Tak. Jak się trzymasz?- zamknął drzwi i się o nie oparł
- Wciąż w szoku po tym co się stało. A jak z tobą?
- Martwie się o niego . Nie znam go ,aż tak bardzo długo, ale drużyna go polubiła. Odszedł od Akademii i do nas dołączył. Byliśmy wrogami , a to się zmieniło. Więc znasz Joea od dzieciństwa ?
- Tak. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. To dzięki niemu gram w piłkę. On był i jest dla mnie wsparciem . Zawsze był dla mnie jak brat . Dlatego ....ten wypadek był przeze mnie. Bardzo się o mnie martwi , chciał dla mnie jak najlepiej. Gdyby nie Joe ....ja bym leżała w szpitalu nie on
-Rozumiem. Musicie być ze sobą blisko skoro tak się lubicie.
- Yhym. Mam nadzieje , że się obudzi .
- Ja też. Może chciałabyś zagrać ? Idę właśnie sobie pokopać z chłopcami. Nie możesz cały czas się smucić . Co by twój kumpel powiedział?
- Wiem. Może niedługo dołączę do was na boisku
- Jasne. To prawdopodobnie dozobacznia- uśmiechnął się i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
" Muszę to zrobić dla Joea" postanowiła. Wstała i ubrała wyprany strój Kinga .
Przebrała się. Czuła się dziwnie. Bardzo dziwnie . Zapiekać porządnie włosy w kok, a koszulke wcisnęła w spodenki bo była nieco za duża.
Wyszła z pokoju .

Inazuma eleven Rozdział 1 : nowa historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz