Burza

28 5 2
                                    

Liam szedł przez las. Nie zwracał uwagi na otaczające go drzewa, śpiewające ptaki, czy mijaną świątynię. Nie obchodziło go nawet, w jakim kierunku zmierzał. W jego głowie kotłowało się zbyt wiele myśli by mógł skupić się na tyle by zastanowić się dokąd pójść. Zupełnie nie rozumiała tego co czuł, lub dlaczego zachował się tak jak się zachował.

Na samym początku nie planował zabijać Joe. Przestraszyć, owszem, ale nigdy nie chciał go zabić. Kiedyś obiecał sobie, że nigdy, przenigdy tego nie zrobi. Nie chciał znowu tego czuć. Bycie powodem czyjejś śmierci, celowe, lub nie wywoływało najgorsze uczucia i emocje jakich chłopak doznał w całym swoim życiu. Dlatego właśnie, mimo ogromnej nienawiści jaką żywił do wampira, obiecał sobie, że go nie zabije.

Niestety, gdy po trzech długich miesiącach znów go zobaczył, tak beztrosko udającego pana całej sytuacji, nie zdołał powstrzymać, i tak już ledwo kontrolowanych, zwierzęcych instynktów. Rzucił się na chłopaka nie mając w głowie już nic innego prócz pierwotnej i zwierzęcej chęci zemsty. Resztki racjonalnych i ludzkich myśli, które tak pielęgnował przez te ostatnie miesiące rozpierzchły się jakby ich nigdy nie było. Jego wewnętrzny wilk zupełnie przejął nad nim kontrolę. Był gotów go zabić i zrobiłby to gdyby nie...

No właśnie, tego Liam kompletnie nie rozumiał. Dlaczego tego nie zrobił? Co go powstrzymało? Na pewno nie pojawienie się dziewczyny, tego był pewien. Wyczuł przecież jej zapach długo zanim weszła na polankę. Jej obecność jedynie podsyciła żar palący się w jego piersi, chciał by cierpiała, chciał by patrzyła, jak powoli wsącza jad do żył jej ukochanego przyjaciela, jak tamten błaga go o wybaczenie, a potem i tak powoli i boleśnie umiera.

Jednak gdy po raz pierwszy od długich trzech miesięcy usłyszał swoje imię, swoje ludzkie, prawdziwe imię, wypowiedziane na głos, błagającym, prawie płaczliwym tonem, wszystko powróciło. Nagle odzyskał całą utraconą wcześniej kontrolę. To jedno słowo wywołało w nim jakby eksplozję różnych, dziwnych, czasem nawet sprzecznych uczuć i emocji. Gniew nie minął, jednak oprócz niego w jego głowie pojawiło się jedno, osobliwe wspomnienie pochodzące zaledwie sprzed parunastu godzin. Obserwował wtedy niskiego, blondwłosego chłopaka spokojnie siedzącego pod starym drzewem, bawiącego się w zamyśleniu czerwonym kwiatkiem.

Ta spokojna scena tak bardzo kontrastowała z tym, co rozgrywało się wtedy na polance, że w jakiś niewiadomy sposób przywróciła mu pełną kontrolę nad własnym ciałem i umysłem. Znów mógł myśleć trzeźwo, co sprawiło, że szybko przypomniał sobie o złożonej parę lat temu przysiędze. Dając upust ostatniej fali gniewu rozerwał chłopakowi gardło.

Po dłuższej chwili spojrzał na krzyczącą dziewczynę nieco zdziwiony, nie wiedząc, co go powstrzymało. Nie pamiętał już bowiem tamtej sceny. Było tak, jakby nigdy nie dotarł na skraj tamtej spokojnej polanki. Zupełnie jakby cała energia wspomnienia została wyczerpana do ponownego wypchnięcia jego umysłu na powierzchnię świadomości.

Przez chwilę, stał, skonfundowany, powoli przypominając sobie, co się stało. Kiedy już wszystko wróciło ponownie spojrzał na dziewczynę. Nie krzyczała już. Na widok jej długich, blond, prawie złotych włosów i brązowych oczu, w których powoli zbierały się łzy, poczuł, jak wzbiera w nim nowa fala gniewu. Oszukała go, w najgorszy możliwy sposób. Przez całe trzy miesiące próbował o niej zapomnieć, jednak te duże, niewinne oczy wciąż pojawiały się w jego snach, a nawet na jawie. Rana w piersi otwierała się wtedy na nowo, zadając mu ból, który sięgał w głąb jego ciała, aż do jego serca i przeszywał je na wylot. Teraz jednak zamierzał się jej pozbyć, raz i na zawsze.

Na jękliwe wymówki dziewczyny zareagował jedynie ostrym, nienawistnym spojrzeniem. Wiedział, że pomimo wszystkich doznanych z jej powodu cierpień i tak nie potrafiłby jej skrzywdzić. Nieważne, że jej uczucia były fałszywe od samego początku, jego były prawdziwe i nigdy, przenigdy nie mógłby skrzywdzić osoby, którą kiedyś prawdziwie kochał. No właśnie... kochał. Czas przeszły, nie był do końca odpowiednim określeniem jego uczuć. Choć nie chciał tego przyznać, nawet przed samym sobą, nadal czuł, że dziewczyna nie jest mu do końca obojętna. Wtedy jednak nie myślał o tym. Oszukała go. Tylko to się liczyło.

The Dark ForestOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz