Damian

22 4 3
                                    

- Nie zapomnij rozwiesić stroju! – głos Blaise'a był ostatnim, co usłyszał zanim zatrzasnął za sobą drzwi.

Lekko rozdrażniony uszczypliwą uwagą zamknął je na klucz, po czym udał się do swojego pokoju. Z głośnym jękiem upadł na łóżko, niemal nie zarywając przy tym podtrzymujących materac desek. Był wykończony. Przez chwilę leżał tak, nie wykonując nawet najmniejszego ruchu. Po paru minutach wstał jednak z głośnym westchnięciem i usiadł przy biurku, wyciągając z plecaka kolejne książki. Po chwili położył przed sobą zeszyt, a następnie otworzył jedną z bardzo starych, zapisanych w jeszcze starszym niż one same języku, książek. Uśmiechnął się pod nosem.

Miesiąc temu trzymał w ręku dokładnie taki sam stary wolumin. To właśnie od niego to wszystko się zaczęło. Teraz już rozumiał, czemu Liam mógł o nim zapomnieć, celowo lub też nie. Książka była zapisana w języku, którego nazwy wciąż nie umiał poprawnie wymówić. Jego zadaniem było przetłumaczyć ją całą, choć nawet nie znał języka, w którym była napisana. Cała sztuczka polegała na tym, by wystarczająco mocno się skupić. Język był bowiem jakimś starym, prawie kompletnie zapomnianym, wilkołaczym dialektem. Kiedyś klany posługiwały się nim, by zapisywać swoje historie. Głównie zapisy pochodzenia i przemiany każdego członka, opisy każdego nowego alfy i tego jak doszedł do władzy i dużo innych, podobnych historii.

Według nauczyciela każdy człowiek z genem wilkołaka był w stanie rozszyfrować tajemnicze znaki poprzez zwykłe skupienie się na tekście. Brzmiało to bardzo prosto, jednak wcale takie nie było. Pierwsze parę prób Aleksa okazało się być kompletną porażką. Dopiero dwa tygodnie temu udało mu się przetłumaczyć pierwsze parę stron. Wystarczyło, że... przestał myśleć. To było dziwne, ale i genialne jednocześnie.

Terminu na przetłumaczenie całego tekstu nie było. Książka była jednym z wielu małych zadań, które musiał ukończyć, by móc zakończyć naukę w szkole. Nowy system nie był, tak jak ten „normalny", oparty na czasie spędzonym w szkole, ale na tym, co się w niej osiągało. Inaczej mówiąc, aby oficjalnie skończyć naukę należało zakończyć wszystkie „zadania". Zazwyczaj zajmowało to uczniom trzy lata, czyli tyle, ile w zwykłej szkole, jednak znajdowały się i wyjątki. System był prosty: uczniowie mogli być pozostawieni bez opieki dopiero, gdy w pełni opanowali swoje moce.

Oczywiście z nim było nieco inaczej. Alex obawiał się, że może być właśnie jednym z tych wyjątków. Miał w końcu dwa razy więcej do nauczenia się, niż pozostali. Pani Johnes uspokajała go jednak mówiąc, że właśnie po to ma trochę więcej lekcji niż inni uczniowie z jego roku.

O tym, kto był na jego roku, a kto nie, mógł się jednak dowiedzieć jedynie z rozmów z innymi uczniami. Wszyscy bowiem byli bardzo wymieszani. Wiele, o ile nie wszystkie zajęcia, były prowadzone w grupach składających się z uczniów z wszystkich trzech roczników. Miało to związek z bardzo dużą różnorodnością wśród ludzi chodzących do szkoły. Każdy potrzebował indywidualnego planu lekcji, co z kolei sprawiało, że bardzo często trzeba było mieszać różne grupy.

Aleksowi kompletnie to nie przeszkadzało. Podobało mu się, że w ciągu jednego dnia może zobaczyć się z dużo większą liczbą ludzi niż w normalnej klasie, albo i zobaczyć daną osobę tylko raz w ciągu całego dnia. Tak, ta zaleta naprawdę przypadła mu do gustu, gdy tylko okazało się, że Joe nie jest „normalny". Na całe szczęście nie widywał go zbyt często. Jak się okazało wampiry mają bardzo mało wspólnego z czarownicami i wilkołakami.

Była jeszcze Sarah. Dziewczyna okazała się być bardzo pomocna przez ostatni miesiąc. Pomagała mu z przedmiotami dotyczącymi czarownic zupełnie tak jak Rachel pomagała mu z matmą. Poza tym bardzo przyjemnie mu się z nią rozmawiało. Miał wrażenie, że może jej ufać. Może było to spowodowane sytuacją, w jakiej ją poznał, ale mimo wszystko bardzo ją polubił.

The Dark ForestOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz