Następnego dnia Aleksa obudził głośny dźwięk alarmu w jego telefonie. Przez chwilę nie ruszał się, mając nadzieję, że budzik sam się wyłączy, a on będzie mógł zasnąć nie przejmując się oczekującymi na niego obowiązkami. Po paru minutach okazało się jednak, że alarm nie ma zamiaru ucichnąć. Powoli spod fałdów kołdry wychynęła ręka chłopaka, a następnie ociężale opadła na telefon emitujący niechciany dźwięk. Po chwili budzik umilkł, a ręka szybko powróciła do bezpiecznego schronienia pod ciepłą kołdrą. Alex skulił się mając cichą nadzieję, że uda mu się uniknąć w ten sposób przykrej rzeczywistości. Nie przewidział jednak jednego.
- Wstajemy! – usłyszał radosny okrzyk równocześnie z dźwiękiem mało delikatnie otwieranych drzwi.
Alex jęknął cicho z niezadowoleniem i schował głowę pod kołdrą zaciskając jednocześnie ręce na jej materiale jak najmocniej tylko potrafił. Nie przeszkodziło to jednak Blaise'owi w realizacji jego planu.
- Śniadanie czeka! – wykrzyknął radośnie, zrywając z niego kołdrę pomimo ewidentnego oporu chłopaka. Nie fair – pomyślał Alex. Nieważne jak mocno trzymał kołdrę, Blaise i tak zawsze potrafił wyrwać mu ją jednym szarpnięciem. Ile on może mieć siły? – myślał. Pomimo swojej szczupłej budowy Alex nigdy nie uchodził za słabeusza. Nie był może najsilniejszy ze swojego roku, ale nie był także najsłabszy. Blaise wydał się mu jednak przeciwnikiem nie do pokonania. Przez ostatnie pięć dni zdążył się już o tym przekonać na własnej skórze. Starszy mężczyzna na kolejne porażki chłopaka w siłowaniu się na rękę reagował jedynie śmiechem i porozumiewawczym mrugnięciem. Zawsze powtarzał coś w stylu: „Nie martw się, kiedyś pokonasz nawet takiego starego byka jak Alaric!".
Jeśli chodziło o wujka, Alex zauważył, że ostatnio bywał w domu nieco rzadziej. Zapytany o to odpowiedział jedynie wzruszeniem ramion i stwierdzeniem, że ma dużo pracy. Taka odpowiedź w zupełności wystarczyła Aleksowi, choć nadal uważał, że od przyjazdu Blaise'a jego wujek stał się trochę bardziej ponury niż zazwyczaj. Wkrótce jednak dowiedział się, że ma to wiele wspólnego ze swego rodzaju małą „wojną" toczącą się pomiędzy dwójką mężczyzn. Zazwyczaj polegało to po prostu na rzucaniu złośliwych docinków. Alex wyczuwał jednak, że była to tylko jakaś stara, dziwaczna tradycja, i że w głębi serca obaj mężczyźni byli do siebie bardzo mocno przywiązani.
- No już, wstawaj. Kawa stygnie – Blaise użył swojej ostatniej karty przetargowej.
Po tym krótkim czasie spędzonym z młodszym chłopakiem zdążył już zauważyć, że był to jego ulubiony napój.
Alex usiadł z cichym westchnieniem. Popatrzył się z wyrzutem na starszego chłopaka i wymruczał coś w stylu „już wstaję", po czym zgramolił się z łóżka.
- Dzisiaj ja cię podrzucę – powiedział Blaise, przezornie usuwając mu się z drogi – Alaric musiał wcześniej jechać do pracy – wyjaśnił.
Chłopak tylko pokiwał głową i zaczął wybierać ubrania z szafy. Blaise obrócił się i ruszył w kierunku saloniku.
- Czekam w jadalni – rzucił jeszcze przez ramię.
Alex westchnął cicho z rezygnacją i ruszył w stronę łazienki.
Pół godziny później, gdy już siedział z cierpiętniczą miną na miejscu pasażera w samochodzie Blaise'a jego telefon zawibrował. Lekko zdziwiony wyciągnął urządzenie z kieszeni. Rzadko zdarzało mu się dostawać wiadomości o tej godzinie. Większość jego znajomych pisało do niego później, w trakcie lekcji, lub już po zakończeniu zajęć.
Zaciekawiony spojrzał na wyświetlacz telefonu. Uśmiechnął się pod nosem. To była Rachel. Chciała umówić się na kolejne „douczki" jak nazywali swoje spotkania. Polegały one główne na nadrabianiu zaległości chłopaka w nauce.

CZYTASZ
The Dark Forest
FantasíaAlex jest przeciętnym siedemnastoletnim chłopakiem, wiodącym względnie normalne życie. Wyróżnia się jedynie tym, że w jego życiu od dłuższego czasu brakuje dwóch bardzo ważnych osób - jego rodziców, którzy zginęli w wypadku gdy chłopiec miał trzy la...