Alex biegł. Chłodne gałęzie co chwilę uderzały go po twarzy. Poranione stopy paliły go żywym ogniem, a kostki również zaczynały dawać o sobie znać. Ogarniało go ogólne zmęczenie i dziwna, niekontrolowana senność. Czuł, że jeśli zaraz się nie zatrzyma, straci przytomność i runie na twarde podłoże.
Mimo to nie przestawał biec. Wiedział bowiem, że jeśli się zatrzyma; jeśli zwolni choć na ułamek sekundy, stanie się coś o wiele gorszego.
Za sobą słyszał co chwilę, ciche, złowrogie warknięcia. Łowca był cierpliwy. Wiedział, że prędzej czy później dopadnie swoją zdobycz. Chłopak nie miał dokąd uciec, a on miał całą wieczność. Czas spędzony na pościgu nie miał znaczenia.
Alex nie wiedział, ile już tak uciekał. Rozum podpowiadał mu wprawdzie, że to tylko sen, jednak podświadoma część jego mózgu karmiona strachem i adrenaliną twierdziła, że biegnie już całą wieczność.
Pościgowi przez bezkresną puszczę towarzyszyła kompletna cisza. Oprócz ciężkiego oddechu chłopaka, szelestu liści pod jego stopami oraz złowrogich dźwięków wydawanych co jakiś czas przez goniące go monstrum ciszy nie przerywał nawet najmniejszy szmer.
Alex zaryzykował spojrzenie przez ramię. Niemal przypłacił je bolesnym upadkiem. Nie dostrzegł za sobą żadnych oznak pogoni jednak wciąż się nie zatrzymywał. Wiedział, że on tam jest, nawet jeśli nie może go zobaczyć.
W pewnym momencie coś się zmieniło. Stopniowo, warknięcia za jego plecami rozlegały się coraz rzadziej, aż w końcu zupełnie umilkły. Drzewa zaczęły się przerzedzać.
Zdyszany chłopak wpadł na małą polankę. Przez ułamek sekundy wydała mu się dziwnie znajoma. Zatrzymał się. Zmęczony pochylił się opierając obie ręce na kolanach. Dookoła niego wciąż panowała dziwna, martwa cisza. Mimo delikatnego, zimnego wiatru, nie poruszało się nawet jedno źdźbło trawy. Cały las zdawał się trwać w swego rodzaju napięciu. Zupełnie jakby z niecierpliwością wyczekiwał następnego ruchu drapieżnika, albo ściganego przez niego chłopaka.
Alex powoli podniósł głowę. Ciemna linia drzew zdawała się falować. Im dłużej na nią patrzył, tym okropniejsze zdawały mu się kształty przyjmowane przez cienie formujących ją drzew.
Wzdrygnął się. Szybko przeniósł wzrok na ziemię pod swoimi stopami, próbując jednocześnie zapanować nad oddechem. Zacisnął powieki. Ból zmęczonych długim biegiem nóg zarówno jak rany zadane przez potrącone w pędzie gałęzie zaczynały teraz pulsować dziwnym, nieprzyjemnym ciepłem.
Zaledwie Alex zdążył jako tako odzyskać panowanie nad własnym ciałem, w lesie znów zaszła jakaś nienaturalna zmiana.
Raptownie podniósł głowę. Jego serce ponownie zaczęło przyśpieszać. Krążąca w nim adrenalina sprawiła, że ból zniknął niemal zupełnie.
Jeszcze raz bardzo dokładnie zlustrował linię drzew przed sobą. Kiedy nic tam nie dojrzał, obrócił się w drugą stronę.
Obracał się tak wokół własnej osi, nie widząc nic, a strach na powrót zaczynał odbierać mu oddech.
Alex wyraźnie czuł na sobie czyjś wyczekujący wzrok. Łowca zdawał się ukrywać wszędzie; za każdym drzewem, za każdym krzakiem; był każdym cieniem, czy nierównością terenu. Poczuł, jak w jego gardle zaczyna formować się bardzo znajoma gula.
To było jeszcze gorsze niż nieustanny pościg. Wtedy przynajmniej miał co robić, teraz jednak mógł tylko czekać i zastanawiać się, skąd wyskoczy na niego ten bezkształtny cień.
Po co on się tak ze mną bawi? Mocno zagryzł dolną wargę. Dobrze wiedział, że tajemniczy myśliwy mógłby dopaść go w pierwsze parę sekund pościgu przez gęsty las. Zamiast tego jednak ścigał go aż do granic wytrzymałości, a teraz celowo przeciągał napięcie, obserwując chłopaka gdzieś, spomiędzy drzew.

CZYTASZ
The Dark Forest
FantasyAlex jest przeciętnym siedemnastoletnim chłopakiem, wiodącym względnie normalne życie. Wyróżnia się jedynie tym, że w jego życiu od dłuższego czasu brakuje dwóch bardzo ważnych osób - jego rodziców, którzy zginęli w wypadku gdy chłopiec miał trzy la...