Alex siedział na tylnym siedzeniu i z całych sił starał się powstrzymać swoje opadające powieki. Przed ponownym zapadnięciem w głęboki sen, z którego został brutalnie wyrwany o dość nieludzkiej godzinie powstrzymywał go jedynie nieustający trajkot dobiegający z przodu samochodu i resztki jego własnej woli.
Odgłosy wydawane przez pozostałych pasażerów zaczynały już go trochę irytować. Szczególnie męczący okazał się nieustanny słowotok dziewczyny, która podstępnie odebrała mu przywilej zajmowania miejsca pasażera. Chociaż nie, to nie ona.Tto Blaise go stamtąd wykopał gdy tylko pojawiła się na horyzoncie. Od tamtego momentu młody mężczyzna kompletnie stracił zainteresowanie resztą świata. Alex był pewien, że gdyby sam tego nie dopilnował, zostawiłby cały ich bagaż w małym hotelu, w którym spędzili poprzednią noc.
Z resztą, dziewczyna wydała mu się równie rozkojarzona. Gdy podeszła do nich rano na parkingu, jej koszulka była założona tył na przód, a na policzku wciąż miała białą plamkę pasty do zębów.
myślał z rezygnacją. Nie wiedział, co było w tym wszystkim tak ekscytujące. Większość swojego wolnego czasu spędzą na ślęczeniu w jakimś dole, lub kałuży błota kopiąc, lub latając tam i z powrotem z jakimiś urządzeniami, których nazw albo nie pamiętał, albo nigdy wcześniej nie słyszał. Jednym słowem Blaise i, jak się rano okazało Maja, cieszyli się na dwa tygodnie ciężkiej harówki.
Wzruszył ramionami. Na tym świecie jest dużo dziwnych ludzi – dopiero po chwili dotarło do niego, że najprawdopodobniej zna ich dużo więcej niż tych „normalnych". Uśmiechnął się słabo.
- Jesteśmy! – Wykrzyknęła dziewczyna z uśmiechem szerszym niż najszerszy uśmiech Rachel.
Optymizm zdawał się po prostu od niej promieniować. Chyba dlatego nazywają ją słoneczkiem.
Dziewczyna w istocie przypominała samo słońce. Miała ciemną, mocno opaloną skórę, włosy w bardzo ciemnym odcieniu blond zupełnie jakby i one były opalone i świecące, brązowe oczy, w których nieustannie błyskały iskierki radości. Jej białe zęby, częściowo przykryte przez aparat były niemal cały czas odsłonięte w szerokim, promiennym uśmiechu.
Po paru kolejnych minutach nieustannego ćwierkania dziewczyny Blaise wreszcie zgasił silnik. Alex wytoczył się z samochodu z niemą wdzięcznością. Maja wydała mu się bardzo miłą i przyjacielską osobą, jednak miał już zdecydowanie dosyć jej nieustannego gadania. Na ogół nie miałby z tym problemu. Lubił słuchać ludzi i czuł, że od niej mógłby dowiedzieć się paru ciekawych rzeczy, ale z pewnością nie o szóstej rano.
Taka bowiem była teraz godzina. Alex zaczynał poważnie się zastanawiać, czy aby na pewno Blaise go nie oszukał. Może ta cała wycieczka to był tylko jeden wielki podstępny plan jego i Alaric'a mający na celu przyuczenie go do wczesnego wstawania?
Z takimi ponurymi myślami powlókł się niechętnie za oddalającą się dwójką. Po krótkim spacerze dotarli do rzędu małych domków letniskowych. Każdy z nich mieścił małą, dwuosobową sypialnię, łazienkę i taras z jednym fotelem. Obecnie stali przed domkiem z namalowanym na ścianie dużym numerem pięć, a Maja grzebała przy drzwiach, usiłując dopasować odpowiedni klucz do małego, jak chyba wszystko w okolicy, zamka.
- Daj, pomogę – powiedział Blaise po paru kolejnych, nieudanych próbach.
Wyciągnął rękę po trzymany przez dziewczynę pęk kluczy. Wtedy, na ułamek sekundy ich palce się zetknęły. Maja zdała się nawet tego nie zauważyć. Z podirytowanym sapnięciem odsunęła się od drzwi, mamrocząc coś o głupich, starych zamkach, ale Alex zauważył. Policzki Blaise'a zrobiły się nieco bardziej czerwone niż jeszcze parę minut temu.

CZYTASZ
The Dark Forest
FantasyAlex jest przeciętnym siedemnastoletnim chłopakiem, wiodącym względnie normalne życie. Wyróżnia się jedynie tym, że w jego życiu od dłuższego czasu brakuje dwóch bardzo ważnych osób - jego rodziców, którzy zginęli w wypadku gdy chłopiec miał trzy la...