Alex biegł. Nie wiedział dlaczego, albo po co, ale czuł, że nie może się zatrzymać. Po jego obu stronach śmigały niezliczone, pozamykane drzwi. Mimo, że biegł po drewnianej posadzce jakiegoś budynku, w powietrzu unosił się silny zapach deszczu i mokrej kory drzewnej.
Minął ostry zakręt prawie się przy tym nie przewracając. Kiedy ponownie odzyskał równowagę usłyszał za plecami czyiś śmiech. Obejrzał się przez ramię, jednak nikogo nie zauważył. Wtem usłyszał głośny huk. Ze zdziwieniem zauważył, że już nie biegnie, tylko leży na podłodze pod ścianą.
Rozejrzał się. Znajdował się w ślepym zaułku. Musiałem wbiec w ścianę – pomyślał łapiąc się za tył głowy. Mimo, że uderzenie musiało być dość silne, nie odczuwał jego skutków. Nie odczuwał nawet zmęczenia po intensywnym biegu przez korytarz.
Nad jego głową znów rozległ się głośny śmiech. Spojrzał w tamtym kierunku.
W kącie, opierając się leniwie o framugę jednych z wielu drzwi stała szeroko uśmiechnięta Pani Gablet. Alex niepewnie podniósł się z podłogi. Spojrzał za siebie, rozważając ponowną ucieczkę. Za jego plecami wciąż rozciągał się długi korytarz, również wypełniony rzędami drzwi.
- Dalej! Próbuj dalej! – wykrzyknęła entuzjastycznie nauczycielka.
Alex spojrzał się na nią ze zdziwieniem.
- Kiedyś musisz któreś otworzyć – dodała już poważniej, głosem, który nie należał już do niej – stąd nie ma innego wyjścia.
Chłopak otworzył usta, chcąc zapytać, o co jej chodziło, ale w tym momencie postać nauczycielki rozwiała się w powietrzu przy akompaniamencie cichego chichotu. Śmiech ten wydał mu się dziwnie znajomy.
Nie wiedział, co zmusiło go do podejścia do drzwi, o które wcześniej się opierała. Nie rozumiał również, dlaczego, gdy tylko dotknął metalowej klamki, rozpaliła się ona do czerwoności.
Zapomnij! – Głośny okrzyk odbił się w jego głowie. Głos kobiety po raz pierwszy wyrażał emocje. Nigdy wcześniej nie brzmiał jak rozkaz. Teraz jednak przepełniony był gniewem i determinacją.
Alex gwałtownie wciągnął powietrze do płuc. Rozejrzał się dookoła. Siedział w wygodnym fotelu, w szkolnej bibliotece. Potrząsnął głową. To był tylko sen – ta myśl wywołała ironiczny uśmiech. Tylko. Ostatnimi czasy prawie żaden jego sen nie by tylko snem.
Uważnie przyjrzał się obu swoim dłoniom. Na żadnej z nich nie dostrzegł jednak najmniejszego śladu oparzeń. Opuścił je z mieszanką ulgi i niepokoju. Cieszył się, że nie będzie musiał przez parę kolejnych dni paradować z bandażem na ręku, ale z drugiej strony, do tej pory urazy doznane w snach zawsze przenosiły się do rzeczywistości. Może tym razem to naprawdę był tylko sen – pomyślał z nadzieją.
Opadł na oparcie fotelu. Na chwilę schował twarz w dłoniach. Mimo krótkiej drzemki wciąż czuł się bardzo zmęczony.
Minęła minuta. Alex znów rozejrzał się po pomieszczeniu. Zmarszczył brwi. W bibliotece nie było już nikogo, poza nim. Była to dosyć niecodzienna sytuacja, ponieważ miejsce to było głównym punktem ściągania prac domowych, douczek i innych, mniej określonych aktywności uczniów. Jednym słowem, na każdej przerwie było tam co najmniej parę osób.
Jego wzrok padł na wiszący nad pustym biurkiem bibliotekarki drewniany zegar.
- Cholera! – mruknął pod nosem zrywając się z miejsca.
Musiałem zasnąć. Wytłumaczenie to było o tyle dziwne, że nie pamiętał, żeby kiedykolwiek udało mu się zasnąć z własnymi rękoma na twarzy. Nie zastanawiał się jednak nad tym zbyt długo.

CZYTASZ
The Dark Forest
FantasyAlex jest przeciętnym siedemnastoletnim chłopakiem, wiodącym względnie normalne życie. Wyróżnia się jedynie tym, że w jego życiu od dłuższego czasu brakuje dwóch bardzo ważnych osób - jego rodziców, którzy zginęli w wypadku gdy chłopiec miał trzy la...