Rozdział 11. Stanisław?

180 13 0
                                    

/Wiktoria/

Dobiegłam do parku gdzie usiadłam na ławce. Dyszałam zmęczona. Nie mogłam uwierzyć, że popsikałam twarz Gabriela Nowaka gazem pieprzowym. Wiedziałam dobrze, że wszyscy w szkole jeśli chodzi o fanów Maryny biorą mnie za wroga. To wszystko po tym jak dowiedzieli się o mojej obronie byłego celebryty i uczestniczenia w sądzie. Niestety moi rodzice jak i moja matka biologiczna musieli się dowiedzieć o moim wyczynie. Moja biologiczna matka nie była zła. Lecz moi rodzice adopcyjni mieli inne zdanie na ten temat. Siedziałam tak zamyślona gdy nagle ktoś mnie z tyłu pociągnął co spowodowało, że nie miałam jak się wyszarpać. Spojrzałam. Po chwili ujrzałam Sebastiana oraz Dawida. Za pewne z nimi był Arek. Cała trójka była bandą w naszej szkole, a szczególnie w mojej klasie.

-No i masz problemy Nowakowa.- Powiedział Sebastian. Zaczęłam się szarpać kiedy Dawid zaczął związywać czymś moje ręce. Przeraziłam się kiedy oni zaczęli się dosłownie do mnie dobierać.

-Hej! Co się tam dzieje?!- Usłyszałam krzyk wujka. Chłopaki uciekli, a do mnie podbiegł wujek.- Wiktoria? Rany boskie co ty tu robisz?- Zapytał się kiedy odwiązał mnie.

-Długa historia ale chyba ręce mi potłukli.- Powiedziałam zaczynając masować nadgarstki.

-Chodź. Zabiorę ciebie do szpitala. Zrobią ci prześwietlenie. Wiktoria tak w ogóle masz chociaż przy sobie...- Nie dałam mu dokończyć.

-Pistolet na gaz pieprzowy który dałeś mi kiedy byłam pod twoją opieką? Oczywiście że mam. Nie musisz się martwić.- Powiedziałam chowając pistolet do plecaka. Poszłam z wujem do jego auta.

/Anna/

Stałam przed szpitalem. Miałam dziś nocny dyżur tak jak kilka innych osób. W pewnej chwili podszedł do mnie Wiktor. Podał mi kubek z kawą. Wzięłam go od męża. Przynajmniej mieliśmy czas na rozmowy. W pewnej chwili pod bazą zaparkowało nieznane dla mnie auto. Spojrzeliśmy razem z Wiktorem. Z pojazdu wysiadł... Stanisław. Dla mnie było to wielkim szokiem. Stanisław przecież zginą. Po chwili z auta też wysiadła młoda dziewczyna. Od razu do nich podeszliśmy z Wiktorem.

-Wszystko w porządku?- Zapytał się Wiktor.

-Tak. Po prostu moja przybrana bratanica została zaatakowana w parku przez bandziorów z klasy.- Powiedział mężczyzna.

-Wujku uspokój się. Gdybym miała jak złapać za pistolet z gazem pieprzowym to bym popsikała po gębacz. Poza tym... Muszę się do czegoś przyznać panu Gabrielowi.- Powiedziała dziewczyna patrząc na swojego wuja. Akurat zauważyłam Nowego.

-O Nowy chodź na chwilę.- Powiedziałam, a Nowy od razu do nas podszedł.- Dziewczyna chyba ma do ciebie jakąś sprawę.- Powiedziałam patrząc na Nowego.

-Ja bardzo przepraszam. To ja pana psiknęłam gazem pieprzowym. Mój wujek jest byłym komandosem z Rosji no i... Ostatnio pod czas wizyty u niego dostałam pistolet na gaz pieprzowy. Biorę go kiedy idę na swoje misje. Z zamaskowaną po części twarzą niosę koledze z klasy ubrania i jedzenie. Czasem daje też kieszonkowe. Krystek nie ma tyle pieniędzy, że stać by było go z ubrań. Mieszka tylko z mamą bo ojciec zostawił ich dla innej przez co ich olewa i nie płaci alimentów.- Powiedziała dziewczyna. Przyznam, że zaskoczyła mnie. Tak młoda dziewczyna, a zachowywała się jak komandos. Spojrzałam na Nowego. Wyglądał na zaskoczonego słowami dziewczyny.

-Wiki i jak ja to wytłumaczę twoim rodzicom? Już nie wspominam o twojej biologicznej matce.- Powiedział wujek dziewczyny.

-Wujek nie przesadzaj. Oni i tak się wściekli o to, że broniłam byłego celebryty. Na głowie jeszcze mam tych durni ze szkoły bo jestem ich niby wrogiem. Przynajmniej moja biologiczna mama uważa to za słuszne.- Powiedziała dziewczyna. Miałam wrażenie, że gdyby była ona z Nowym jako rodzeństwo to by się idealnie do siebie dobrali.

-Dobra młoda. Uratowałaś mój honor więc mając u ciebie dług właśnie go spłacam. Nie składam policji tego. Ale jedna rada. Psikaj osoby gazem jeśli chcą zranić ciebie lub twoich bliskich.- Powiedział Gabriel. Cóż miał racje.

-Co racja to racja. Ale wie pan co? Macie ocet w bazie?- Zapytała dziewczyna.

-Niech zgadnę. Woda z octem jako opatrunki na stłuczenia?- Zapytał się Wiktor na co dziewczyna skinęła głową.

-Owszem panie doktorze.- Powiedziała dziewczyna. Skończyło się na tym, że zabraliśmy ją z jej wujkiem do bazy gdzie Nowy opatrzył jej ręce. Dowiedzieliśmy się, że chce być na kierunku ratownika medycznego. Powiedziała również, że to postanowienie od kąt pierwszy raz dostała zestaw lekarski. Jednak widać było po niej, że ma uraz kręgosłupa który mógł uniemożliwić jej plany na życie. Ale jest mądrą nastolatką która pewnie znajdzie na to rozwiązanie.

Walka z Asystolią.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz