Rozdział 12. Pod opieką wujka.

181 11 0
                                    

/Wiktoria/

Minęło parę dni od ataku przez chłopaków z klasy. Z kwestii, że rodzice musieli jechać w delegację opiekę nade mną przejął wujek. Cieszę się, że Gabriel wybaczył mi incydent z gazem pieprzowym. Skupiłam się na swojej pasji. Każdy wiedział, że im bliżej do zakończenia roku szkolnego tym więcej luzu. Właśnie wracałam ze szkoły. W pewnej chwili zauważyłam rozmawiającego mężczyznę przez telefon kiedy jego prawdopodobnie syn bawił się na placu zabaw obok. Przeszłam obok by usiąść na ławce i trochę odpocząć. Jednak nagle do chłopca podszedł mężczyzna. Nie spodobał mi się. Podeszłam szybko.

-Tu jesteś, a ja cię szukam.- Powiedziałam byle co kucając przy nim. Palnęłam tak z obawy, że to pedofil albo gość od sprzedawania organów. Spojrzałam na mężczyznę jakbym chciała go wysadzić w powietrze. Ten nerwowo się zaśmiał.

-T-To ja już pójdę.- Powiedział mężczyzna po czym pobiegł jakby go policja goniła. Pokręciłam głową i spojrzałam na chłopca.

-Gdzie są twoi rodzice? Nie powinieneś być tutaj sam.- Powiedziałam patrząc na chłopca.

-Tata rozmawia z mamą.- Powiedział wskazując na mężczyznę który po chwili do nas podbiegł.

-Tadzik mówiłem byś się nie oddalał.- Powiedział mężczyzna. Wstałam patrząc na niego.

-A pan powinien pilnować syna. Jeszcze chwila a mógłby iść z kimś obcym. Lepiej nie mówić o mogło się stać.- Powiedziałam patrząc na mężczyznę któremu musiało zrobić się potwornie głupio. Minęłam mężczyznę i poszłam w swoją stronę. Jednak mężczyzna mnie zatrzymał. Poprosił bym do 20:30 zajęła się jego synem. Zgodziłam się na to. Poszłam z Tadzikiem, ponieważ tak nazywał się chłopiec do bistro niedaleko szpitala w leśnej górze. Spędziłam tam z chłopcem miło czas. Rysowaliśmy i graliśmy w gry karciane. Najbardziej było mi lepiej, że miałam mało do odrabiania. W pewnej chwili do pomieszczenia wszedł nie kto inny niż ta sama pani doktor co była kiedy wujek mnie przywiózł po ataku tych idiotów z mojej klasy. Była ona z jakimś chłopakiem. Chyba młodszym ode mnie.

-Poczekasz tu do końca mojego dyżuru. Potem sama ciebie tam odwiozę.- Powiedziała kobieta po czym wyszła z bistro. Najwyraźniej chłopak nie był zadowolony. Wyjął z czarnego plecaka książki i zaczął ślęczeć nad zadaniami. Jednak ja zajęłam się opieką nad Tadzikiem. W pewnej chwili do naszego stolika podszedł ten chłopak.

/Piotrek/

Po skończonym dyżurze szedłem do bistro razem z Baśką. Ponoć miał być tam Tadzik z jakąś dziewczyną. Po wejściu do środka zauważyłem jak przy jednym ze stolików siedzi ten cały Czarek razem z tą samą dziewczyną co wiele razy rozmawiała z Nowym. Przy nich był Tadzik. Basia od razu podeszła i zaczęła z rozmawiać z dziewczyną która po chwili wstała i zaczęła iść. Jednak Basia ją zatrzymała.

-Poczekaj. Za opiekę nad moim synem powinnaś dostać coś w zamian.- Powiedziała Basia. Dziewczyna spojrzała na nią.

-Niczego nie potrzebuję. Ma pani wspaniałego synka i cieszę się, że mogłam się nim zająć te kilka godzin.- Powiedziała po czym wyszła. Nastolatka minęła się z Anną. Dziewczyna zaskoczyła mnie jak i Baśkę. Postanowiłem odwieść przyjaciółkę i jej syna do domu.

Walka z Asystolią.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz