Rozdział 2. Karetka.

313 15 0
                                    

/Wiktoria/

Po dojściu do bloku w którym babcia mieszkała zauważyłam otwarte drzwi od klatki schodowej. Weszłam do środka i schodami powędrowałam na górę. Moja babcia mieszkała na parteru. Moim zdaniem było to dobre miejsce. Szczególnie gdyby nie daj boże coś jej się stało. Zawał lub coś innego. Zapukałam do drzwi. Po chwili usłyszałam szczekanie Psoty. Otworzyłam drzwi i weszłam do mieszkania. Od razu podbiegła do mnie Psota. Była kundelkiem. Była trochę duża ale miała już swoje lata. Oddaliśmy ją babci z kwestii, że blisko babci jest weterynarz. Poszłam do kuchni. Położyłam na szafce torbę i swoją torebkę. Zdjęłam również słuchawki. Psota podeszłam do mnie i zaczęła mnie ciągnąć za kawałek koszulki. Od razu zorientowałam się, że w mieszkaniu jest cicho. Wziąłem telefon. Poszłam do dużego pokoju w którym zazwyczaj siedziała moja babcia. Siedziała w fotelu. Spojrzała na mnie. Podeszłam do niej szybko.

-Babci. Babciu co się dzieje?- Zapytałam się zaniepokojona.

-S-Słabo mi.- Powiedziała babcia. Podeszłam do komody. Wzięłam koszyk z opakowaniami leków i glukometr. Po powrocie do babci zmierzyłam jej cukier. Miała niski. Zaczęłam szukać opakowania z insuliną. Wystraszyłam się jeszcze bardziej kiedy zauważyłam, że skończyła się babci insulina. Od razu włączyłam kontakty. Wybrałam numer 999. Od razu wybrałam funkcje głośnomówiącą.

-Ratownictwo medyczne dyspozytor 5 słucham.- Usłyszałam po chwili głos kobiety.

-Dzień dobry z tej strony Wiktoria Nowak. Moja babcia ma cukrzyce. Mówi, że jest jej słabo.- Powiedziałam trzymając babcie za rękę.

-Czy jest z tobą jakaś osoba?- Zapytała kobieta.

-Jesteśmy z babcią same w jej mieszkaniu. Przyszłam z zakupami dla niej.- Powiedziałam wstając. Dodałam również adres zamieszkania babci.

-Zaraz wyślę do ciebie karetkę. Wiktoria czy mierzyłaś babci glukozę?- Zapytała kobieta.

-Tak mierzyłam. Ma ona hipoglikemie. Jest przytomna.- Powiedziałam szybko poszłam do kuchni. Wzięłam butelkę wody, kubek i cukier. Wróciłam do babci.- Podam babci wodę z cukrem. To zawsze pomaga.- Dodałam.

/Gabriel/

Właśnie jechałem z Piotrkiem i doktorem Banachem do kobiety chorej na cukrzycy. Z tego co dyspozytorka napisała przy kobiecie była jej wnuczka. Kiedy Piotr zaparkował na miejscu doktor Banach wysiadł.

-Nowy, Piotrek bierzcie torbę, plecak i monitor.- Kiedy lekarz wydał polecenia założyłem plecak i wziąłem monitor. Piotrek otworzył boczne drzwi karetki, a ja podałem mu torbę. Kiedy opuściłem karetkę to Piotrek ją zamknął. Poszliśmy pod dane mieszkanie. Ojciec Zofii zapukał. Usłyszałem szczekanie psa.

-Oho mam nadzieje, że ten pies nie jest agresywny.- Powiedział Piotrek. Po chwili otworzyła nam dziewczyna. Zaprosiła nas do środka.

-Psota do pokoju. Panowie chcą pomóc babci.- Powiedziała kiedy pies posłusznie poszedł do pokoju. Wszedłem z Piotrkiem do dużego pokoju. W fotelu siedziała starsza kobieta. Piła wodę.- Dałam babci widy z cukrem.- Powiedziała dziewczyna.

-Jak się pani nazywa?- Zapytał się doktor.

-Krystyna. Krystyna Nowak.- Słowa kobiety mnie zaskoczyły.

-Piotr, Nowy parametry.- Powiedział doktor Banach. Razem z Piotrem zaczęliśmy mierzyć parametry. Wyglądało, że wszystko jest w normie. Doktor Banach w między czasie przeglądał opakowania leków.

-Doktorze parametry w normie.- Powiedział Piotrek który sprawdzał właśnie cukier.

-Na wszelki wypadek zabierzemy panią na obserwacje.- Powiedział doktor.

-Panie doktorze. Czuję się dobrze. Po co macie tracić na mnie czas skoro ktoś może potrzebować pomocy.- Powiedziała starsza kobieta. Zauważyłem, że dziewczynie powoli puszczają nerwy.

-Babciu bez dyskusji.- Powiedziała dziewczyna. Kobieta na nią spojrzała.

-Wiktoria na prawdę nic mi nie będzie.- Powiedziała pani Krystyna.

-Babciu nie. Albo jedziesz z panami do szpitala i dajesz się zbadać albo ja kończę ze swoją pasją i marzeniem.- Powiedziała dziewczyna lekko podniesionym głosem.- Wybór należy do ciebie.- Dodała krzyżując ręce na klatce piersiowej. Kobieta westchnęła głośno.

-Dobrze już dobrze. Pojadę z panami.- Powiedziała kobieta. Kiedy zabieraliśmy kobietę do karetki ta cały czas mówiła by jej wnuczka zabrała ze sobą jakiś album i kilka jej rzeczy. W drodze do szpitala mówiła mi bym przekazał jej wnuczce o tym by zajęła się psem który był u kobiety w mieszkaniu. Postanowiłem tak zrobić.

Walka z Asystolią.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz