/Gabriel/
Minęło kilka dni od kąt Wiki miała ze mną dyżur. Mam przeczucie, że pobyt na wezwaniach sprawił, że wróciła na dawny tor życia. To akurat plus. Natomiast dziś mama zabiera Wiktorię na wycieczkę. Właśnie czekałem z siostrą na naszą rodzicielkę. Kiedy ta przyjechała przytuliłem się z Wiką na pożegnanie, a następnie obie pojechały. Poszedłem do bazy i zacząłem rozmawiać z przyjaciółmi. Oczywiście pytali się gdzie moja mama i Wiki pojechały. Szczerze. Nie mam pojęcia gdzie. Pewnie babski wypad. Po około półtorej godzinie spojrzałem gdy Piotrek, Beniamin oraz Sonia spojrzeli na tablety ratownicze.
-Wezwanie do wypadku samochodowego. Zderzenie samochodów. Trzy ofiary.- Powiedział Piotrek i prędko pobiegłem z Arturem i Sonią do karetki. W drodze na miejsce zdarzenia czułem się dziwnie. Coś nie dawało mi spokoju. Zupełnie jakby coś się miało wydarzyć. Całą drogę byłem nie spokojny. W głowie miałem niepokojące obrazy. Obrazy wypadku, rannej Wiktorii, a potem jej ciała w trumnie. Potrząsnąłem mocno głową by wygonić te myśli. Po zaparkowaniu na miejscu zauważyłem, że na miejscu już jest zespół Anny i Beniamina oraz policję ze strażą pożarną. Wysiadłem z karetki z lekarzem i Sonią.
-Bierzcie cały sprzęt.- Powiedział Artur, a ja z Sonią zaczęliśmy wykiwywać polecenie. Gdy zacząłem iść do jednego z aut... Moje ciało stało się jak sparaliżowane. W rozwalonym aucie była moja siostra. Oczy mi się zaszkliły łzami na ten widok.
-W-Wika!- Krzyknąłem podbiegając do auta. Zatrzymał mnie Piotrek. Bałem się. Cholernie się bałem o siostrę. Byłem się kiedy strażacy wycinali drzwi, gdy Piotrek z Anką wyciągnęli ciało mojej siostry. Pomagałem ich chodź ręce mi się trzęsły jak galareta. Byłem spokojniejszy faktem, że Wiktoria oddychała samodzielnie. Zabraliśmy ją do szpitala. Chodź z nerwów chyba nie zorientowałem się gdy zabrali Wiktorię z karetki. Poszedłem do bazy. Zabrałem swoją torbę i powędrowałem do szatni. Przebrałem się i poszedłem na SOR. Gdy tylko dowiedziałem się o stanie Wiktorii pobiegłem pod blok gdzie czekała już moja matka siedząca na wózku inwalidzkim z kołnierzem na szyi. Oboje zaczęliśmy czekać na koniec tej operacji. Trwała ona nawet nie chce wiedzieć ile. Byłem zmęczony nieco. Na szczęście Beata poinformowała mnie i mamę, że Wice nic groźnego nie jest. Chodź tyle dobrego. Pomimo, że musieli usunąć jej śledzionę.
CZYTASZ
Walka z Asystolią.
Teen FictionWiktoria to młoda nastolatka z wielką pasją jak i sercem. Młoda dziewczyna mimo problemów z kręgosłupem chce spełniać swoje marzenie które jest celem w jej życiu. Jednak mimo wszystko chce spełnić swoje marzenie. Jest nim zostanie ratowniczką medycz...