Siedziałyśmy u Kyoki. Jadłyśmy kanapki. Oglądałyśmy Elfy w obronie lasu. Ogólnie było bardzo przyjemnie.
I nagle mój telefon zadzwonił.
Vlad King.
Odebrałam.
- Tak? - zapytałam. - Coś się stało?
Nauczyciele zwykle nie dzwonią do uczniów jeśli nic się nie stało.
- Dzień dobry - przywitał się Vlad King. - Nic wielkiego, chodzi tylko o to że festyn już niedługo, a ty jeszcze nie zgłosiłaś piosenki. Więc tak się zastanawiałem... Masz już jakiś pomysł? Bo opuściłaś dwie próby, piosenki nie ma i tak dalej...
- O Boże! - krzyknęłam. Faktycznie, miały być dwie próby, a mnie na nich nie było. - Strasznie przepraszam! Zaraz coś znajdę! I obiecuję że na resztę prób przyjdę!
- Super - stwierdził Vlad King. - Okej, dzięki. To pa!
- Do widzenia - powiedziałam. Vlad King się rozłączył.
- O co chodziło? - Mina rozłożyła się na kanapie, kładąc nogi na oparciu i popijając kakao.
- O festyn - mruknęłam, lekko zażenowana tym jak bardzo zapomniałam o swoich obowiązkach. - O piosenkę.
- To nic trudnego - Tsuyu machnęła ręką. - Na pewno masz mnóstwo pomysłów.
- No właśnie nie - wlepiłam wzrok w podłogę. - Żadnych.
- Co to za problem? - Ochaco uniosła jedną brew. - Pomożemy ci.
- Serio? - otworzyłam szeroko oczy. - Dziękuję!
- Mam z milion pomysłów! - oznajmiła Uraraka.
- Nie! - powstrzymała ją Mina. - Ja wiem co Momo zaśpiewa.
- Dawaj - zachęciła Kyoka.
- Last Christmas! - Mina powiedziała to takim tonem jakby było to oczywiste.
- To takie banalne... - prychnęła Ochaco. - Dlaczego akurat to?
- Bo pasuje! Czytałyście kiedyś w ogóle tekst?
- Nie - przyznałyśmy.
- Last Christmas I gave you my heart - zacytowała z dramatycznym zacięciem Mina. - But the very next day you gave it away.
- Dobra - Kyoka uśmiechnęła się szeroko. - Pasuje. Śpiewasz to, Yaomomo.
Zamarłam. Teraz, gdy Mina to wyrecytowała, przypomniałam sobie tekst Last Christmas. Pasował. Po prostu perfekcyjny. Jakby był napisany o mnie i Shoto.
W moich oczach stanęły łzy.
Szybko otarłam je wierzchem dłoni.
- Okej - zgodziłam się. - Zaśpiewam Last Christmas.
Mina, zadowolona, zaklaskała w dłonie.
- Świetnie, świetnie, i jeszcze raz świetnie!
- Ale ja tego nigdy nie śpiewałam - uświadomiłam sobie.
Dziewczyny od razu się zmartwiły.
- A od czego są karaoke? - przypomniała nam przytomnie Toru.
- Nie! - zaprotestowałam, kręcąc gwałtownie głową. - Nie będę śpiewała karaoke! To coś zupełnie innego!
- Wcale nie - Kyoka spojrzała na mnie z rozbawieniem w oczach. - Jak byłam mała dostałam zestaw do karaoke.
- Nie mów że masz go tutaj! - Ochaco była zachwycona.
- Mam.
- Super! - pisnęła Ochaco. - Ja też będę mogła spróbować?
- Jasne! - odparła Kyoka. - Wszystkie możecie.
- Nie - poprosiłam. - Nie karaoke.
- Nie pleć bzdur, to ci pomoże - Toru wstała z podłogi i pociągnęła mnie za rękę. - Chodź, idziemy. Kyoka, przynieś to.
- Pomogę ci! - zaproponowała szybko Mina.
Tsuyu siedziała w fotelu, leniwie patrząc się na krzątające się Minę i Kyokę, ciągnące mnie Toru i Ochaco, oraz mnie, rozśmieszona. Jednocześnie pisała z kimś wiadomości na telefonie. Zawsze gdy któraś z nas podchodziła w okolice fotela zmieniła pozycję, tak żebyśmy nie mogły zobaczyć ekranu, tylko pastelowo-zielone etui z uroczą uśmiechniętą żabą.
W końcu wszystko zostało przygotowane.
Stanęłam na dywanie, wręczono mi plastikowy mikrofon, a na ekranie telewizora pojawił się Youtube. Dziewczyny usiadły na kanapie, gapiąc się na mnie.
Kyoka włączyła mi piosenkę. Tekst wyświetlił się przed moimi oczami.
Niechętnie zaczęłam śpiewać.
Piosenka leciała, a ja czułam że Mina mądrze wybrała. Ta piosenka naprawdę pasowała. Podobała mi się. I śpiewając nie czułam się jak totalna idiotka, a zwykle śpiewając świąteczne piosenki tak właśnie się czułam.
Gdy skończyłam Tsuyu zaczęła powoli klaskać, dziewczyny szybko do niej dołączyły.
Ukłoniłam się teatralnie.
- To jest niezłe - zgodziłam się.
- Powiem Vlad Kingowi! - Kyoka wyciągnęła telefon.
- Nie! - powstrzymałam ją szybko. - Ja mu to powiem. Jutro.
- Ech... - Kyoka niechętnie odłożyła telefon.
- Chcę teraz coś zaśpiewać - oznajmiła Ochaco. Kyoka szybko wyszukała jej jakąś piosenkę.
- Co to jest? - zapytała podejrzliwie Toru, nieufna wobec wszelkiej muzyki która nie jest operowa lub która nie jest k-popem.
- Coś co podsunął mi Youtube parę miesięcy temu - wyjaśniła Kyoka. - Jakiś mega stary pop... Chyba z dwudziestego pierwszego wieku.
- Tytuł! - zażądała Toru.
Kyoka zmrużyła oczy, zastanawiając się nad nazwą.
- O ile dobrze pamiętam to to było... Emmm... A, mam! To było Amnesia. Z czegoś co nazywało się Eurovision.
- Ty tak na poważnie? - mruknęła Toru. - Ty wiesz kto tego słuchał? Moja praprapra-nie wie, ile razy pra- babcia.
- To jest fajne - odmruknęła Kyoka. Puściła piosenkę.
Miała rację, było całkiem fajne, choć nie słuchałabym tego sama z siebie.
Ochaco zaśpiewała to z łatwością i zażądała wyzwań. Mina uznała że ona też chętnie coś zaśpiewa. Tsuyu głośno biła brawo, choć wciąż nie wypuszczała telefonu z ręki. Toru wywinęła się od śpiewu brakiem słuchu muzycznego, ale poprosiła Kyokę żeby coś zaśpiewała. Kyoka się zgodziła.
I wspólnie śpiewałyśmy karaoke, co chwilę wybuchając śmiechem, bo Ochaco, jako większe wyzwanie, zdecydowała się na ukraińske disco i non stop przekręcała słowa, bo język ukraiński, mimo jej poliglotycznych talentów, był dla niej za trudny.
Było bardzo zabawnie.
-----------------------------------------------------------------------------
Wow. Kiedy zaczynałam to pisać byłam przekonana że tylko moja koleżanka będzie to czytać, nikt więcej. Teraz... Patrzę sobie na książkę, i co widzę?
226 głosów. 2.8 wyświetleń.
JAK?
Jakim cudem ta ksiażka ma tyle głosów?
Ja wiem że dla niektórych to jest norma na rozdział, ale dla mnie to jest jednak bardzo dużo, i chciałam bardzo podziękować wszystkim którzy to czytają, mimo mojego braku talentu do pisania romansów.
Kolejny rozdział będzie o Shoto, jeśli się uda.
CZYTASZ
Zimowa Miłość
FanfictionUWAGA: TO NIE JEST NAJLEPSZA PRACA. Pochodzi mniej więcej sprzed dwóch lat i zostawiłam ją tutaj tylko ze względu na sentyment. Zima. Śnieg leży wszędzie, a niedługo odbędzie się kiermasz zimowy w U.A. Idealny czas żeby przeżyć historię romantyczną...