Usiadłam przy stole i nalałam sobie zupy.
-Cześć - wymamrotał Shoto. - Nie spodziewałem się ciebie tutaj spotkać... To znaczy, wiedziałem że tu przyjdziesz, bo Kirishima mi powiedział, no i...
-Ja też nie wiedziałam że tu będziesz - zorientowałam się że świetnie o tym wiedziałam i z trudem powstrzymałam się od pacnięcia w czoło. - W sensie... Wiedziałam, bo Tsuyu mi powiedziała że Kirishima się pod ciebie podszył, czyli że tu będziesz.
Oboje wiedzieliśmy jak to brzmi. Żeby uniknąć jeszcze większego zażenowania zaczęłam pochłaniać zupę w ekspresowym tempie.
-Powiedzmy to sobie szczerze, brzmi jak idioci - stwierdził Shoto. - Porozmawiajmy na poważnie. Na przykład o... kuchni.
-Dobra - zgodziłam się. Kuchnia wydała mi się dobrym, neutralnym tematem. - Lubisz jeść bardziej słone rzeczy czy słodkie?
-To zależy - zaczął Todoroki. – Na przykład bardzo lubię słodkie placki. Najlepsze są z jabłkami.
-Takie jak robi Rikido? – zapytałam. Chłopak pokiwał głową. –Tak, one są dobre.
-A co do słonych, to moja siostra zawsze soli sobie placki ziemniaczane, ale ja nigdy się do tego nie przekonałem – ciągnął Shoto. – A tak w ogóle jakie było najlepsze jedzenie jakie kiedykolwiek jadłaś?
-Nie wiem – zamyśliłam się. – Było tego mnóstwo. Ale mogę wyliczyć kilka.
-Dobra.
- To po pierwsze desery lodowe Tsuyu – wyliczyłam. – Po drugie, babka Rikido. Po trzecie kotlety Bakugo, te które on tak długo smażył, i wszyscy się darli że się spalą, a Bakugo się darł że wcale nie, i potem one wychodziły świetne.
-Tak, te kotlety były smaczne – potwierdził Shoto. – Ale moje ulubione jedzenie jest zupełnie inne.
-Jakie?
- To może zabrzmieć dziwnie – chłopak spuścił wzrok na podłogę. – Ale... To makaron domowy mojego taty – widząc moje zdziwione spojrzenie dodał: - On jest okropnym człowiekiem, ale dobrze gotuje.
Rzuciłam mu rozbawione spojrzenie, próbując się nie roześmiać. Nie udało mi się. Po chwili zauważyłam że nie śmieję się sama. Ktoś za drzwiami stał i chichotał razem ze mnę.
Todoroki wstał i otworzył drzwi. Za nimi czwórka dzieci tarzała się ze śmiechu.
-Placki ziemniaczane! – rechotała jedna z dziewczynek. Druga stała obok niej i uśmiechała się od ucha do ucha.
-Naprawdę niezłe! – jeden z chłopców-bliźniaków pękał ze śmiechu. Drugi poklepywał go po plecach.
Do drzwi podeszli Tsuyu i Kirishima.
-Gadaliście o kuchni? – jęknęła Asui. – Czyli że to wszystko po to żebyście pogadali o kuchni?
-Nie zgadzamy się – poparł ją Eijiro. – Teraz pogadacie o wyznawaniu sobie miłości i zwiewaniu, albo...
Nie powiedział co będzie jeśli tego nie zrobimy, ale w jego głosie czaiła się groźba. Westchnęłam i nałożyłam sobie więcej zupy.
Eijiro i Tsuyu zabrali dzieci na górne piętro, zamykając drzwi do kuchni.
Shoto oparł się o blat i nagle zainteresował się swoimi butami.
Ja zrobiłam się cała czerwona.
-Musimy o tym porozmawiać, prawda? – Shoto spojrzał mi w oczy.
-Chyba tak – pochyliłam głowę. Todoroki usiadł przy stole.
-No to zróbmy to jak najszybciej – poprosił. Kiwnęłam głową. Im szybciej to zrobimy tym lepiej.
-Czyli oboje się kochamy, świetnie, czy coś tam, jak chcesz możemy być parą – wypaliłam. Todoroki uniósł brew.
-Naprawdę szybko to załatwiłaś – w jego oczach widziałam podziw.
-Chcę jak najszybciej to zrobić i wiedzieć na czym stoję... Na czym oboje stoimy – oznajmiłam. – To chyba naturalne, nie?
-To absolutnie naturalne – stwierdził Todoroki. – To teraz może sobie ustalmy na czym, jak to ujęłaś, stoimy.
-Przecież przed chwilą to podsumowałam – zwróciłam mu uwagę.
- Tak – potwierdził. – Podsumowałaś. Wiesz? Po prostu ustalmy że jesteśmy parą i nie rozmawiajmy o tym więcej.
Z ulgą pokiwałam głową.
-Brzmi całkowicie rozsądnie. Może zrobimy sobie gorącą czekoladę?
CZYTASZ
Zimowa Miłość
Fiksi PenggemarUWAGA: TO NIE JEST NAJLEPSZA PRACA. Pochodzi mniej więcej sprzed dwóch lat i zostawiłam ją tutaj tylko ze względu na sentyment. Zima. Śnieg leży wszędzie, a niedługo odbędzie się kiermasz zimowy w U.A. Idealny czas żeby przeżyć historię romantyczną...