Shoto
Kłótnie z Miną nie pomagały.
Słuchanie o tym jakim jestem diabłem i potworem z dna piekieł, nie pomagało.
Ale Minie chyba nie chodziło o to żeby mi w czymkolwiek pomóc.
Mina odnosiła sukces, bo cierpiałem jeszcze bardziej.
W ogóle mi się to nie podobało.
Kirishima dzwonił do mnie i wielokrotnie przepraszał za Ashido, mimo tego że za każdym razem powtarzałem mu, że to nie jego wina, bo nie ponosi winy za poglądy swojej dziewczyny.
Mimo tego co jakieś pół godziny dzwonił telefon, odbierałem i słyszałem Kirishimę.
- Słuchaj, jeszcze raz przepraszam za ten... incydent, tak to nazwijmy, za ten incydent w szkole - mówił.
Zdarzyło się to z pięć razy, więc kiedy telefon zadzwonił po raz szósty, nie patrząc nawet na ekran, i odebrałem.
- Słuchaj, Kirishima, ja wiem że jest ci przykro i tak dalej, ale już to usłyszałem, więc przestań dzwonić!
- Hmm... - to zdecydowanie nie był Kirishima. - Jeśli chcesz żebym się rozłączyła to proszę bardzo, ale chciałam tylko poprosić cię na dół, bo jest kolacja.
To była moja siostra, Fuyumi.
Westchnąłem.
- Dobra, już idę.
Rozłączyłem się i zbiegłem na dół.
Natsuo siedział już przy stole, z słuchawkami w uszach.
Jadł zupę, jednocześnie czytając coś na telefonie.
Siedzący obok niego tata narzekał głośno.
- Kolacja to posiłek rodzinny, nie możesz słuchać muzyki - oznajmił.
- Bo ty to zawsze jesteś na kolacji - odparł Natsuo.
- Ja jestem poważnym człowiekiem! - prychnął tata. - Utrzymuję całą rodzinę. Gdyby nie ja...
- Tak, tak, wiem, wszyscy żyjemy dzięki tobie - burknął mój brat. - Ale wiesz co? Jakoś mało mnie to obchodzi.
Ojciec wyglądał jakby miał zaraz eksplodować.
Moje przybycie chyba uratowało sytuację.
- Shoto, chodź - polecił ojciec. - Usiądź naprzeciwko mnie.
Zrobiłem co chciał.
- Makaron - Fuyumi postawiła na stole garnek pełen spaghetti i patelnię z sosem. - Ser w lodówce.
- To my mamy jeszcze lodówkę? - zdziwił się Natsuo.
- Tata był tak miły i kupił nową - jej ton zdecydowanie świadczył o tym że lepiej zostawić ten temat. - Shoto, co tam u Kirishimy?
- Kim jest Kirishima? - zapytał tata, wyraźnie zirytowany tym że Fuyumi lepiej zna moich kolegów niż on.
- Mój kolega ze szkoły - odpowiedziałem. - Czerwone włosy, całkiem sympatyczny. Dobrze - ostatnie słowo było odpowiedzią na pytanie Fuyumi.
- Hmm... - ojciec wyglądał jakby próbował połączyć nazwisko z osobą. - A, wiem, jego mama jest skarbnikiem klasowym.
Chociaż tata w życiu się do tego nie przyzna, chodzi na wszystkie zebrania rodziców i bardzo się udziela.
- Możliwe.
- No, to wiem o kim mówimy! - rozpromienił się Endeavour. - Podobno straszny bachor.
- Co? - spojrzałem na niego ze zdziwieniem. - Jesteś pewien?
- No, jego matka strasznie na niego narzekała.
To brzmiało dziwnie. Kirishima bachorem? Raczej nie.
Nagle coś przyszło mi do głowy.
- Jak wyglądała ta mama?
- Takie czerwone te te... No słowo mi uciekło...
- Włosy - podpowiedziała Fuyumi.
- Nie, to nie to...
- Oczy.
- Tak! Czerwone oczy - zgodził się ojciec. - Miała czerwone oczy i taki dziwny fryz, włosy postawione do góry...
- Jasne czy ciemne? - zapytałem.
- Jasne.
- To nie była mama Kirishimy - stwierdziłem.
- Jak nie?
- To była mama Bakugo.
- A, faktycznie! - tata pokiwał głową. - Mitsuki Bakugo, nie Kirishima.
To zaczynało być dziwne.
Szybko zjadłem spaghetti i wróciłem na górę.
------------------------------------------------------------------------
Krótki, wiem. Przepraszam że nie był wczoraj.
CZYTASZ
Zimowa Miłość
FanfictionUWAGA: TO NIE JEST NAJLEPSZA PRACA. Pochodzi mniej więcej sprzed dwóch lat i zostawiłam ją tutaj tylko ze względu na sentyment. Zima. Śnieg leży wszędzie, a niedługo odbędzie się kiermasz zimowy w U.A. Idealny czas żeby przeżyć historię romantyczną...